List do Czytelnika

21.02.2013r

Drodzy Czytelnicy!

No cóż. Ciężko mi to zakończyć, bowiem z Beśką zżyłam się okrutnie - pokochałam tę postać, tak samo jak postać Kamila i Maksa. Serce mnie boli i jestem wzruszona - NIENAWIDZĘ ZAKOŃCZEŃ, bo udowadniają, że wszystko się kiedyś kończy. Wczoraj, po napisaniu ostatniego zdania, zapisaniu zmian i wyłączeniu Word-a w moich oczach pojawiły się łzy, mimo że przecież zakończenie jest szczęśliwe... Nienawidzę przemijania, jest takie smutne.
Nie wiem, może jestem jakąś nad wyraz wrażliwą duszą i nie każdego tak boli zakończenie, no naprawdę nie wiem. W poprzednich dwóch opowiadaniach zakończenie nie spowodowało, że w moich oczach pojawiły się łzy. Może tu wzruszenie kopnęło mnie w serce, bo Beśka to taka druga ja? Tyle, że oczywiście nie mam jej wyglądu, od zawsze wierzę w miłość i nie upijam się tak często jak ona. W moim życiu nie pojawiły się też te wydarzenia - i pewnie nie pojawią - ale ta kobieta ma mnóstwo moich cech.
Poza tym "Berenika Kaja Król. Szukając szczęścia" to moje dziecko. Ojcem jest Wena, bo nigdy nie pisałam na siłę, nigdy. Za każdym razem gdy czułam, że następne zdanie nie chce mi wyjść spod palców po prostu odpuszczałam, wyłączałam, myślałam "innym razem".
Gdy pod koniec wakacji, pewnego sierpniowego dnia, napisałam prolog, nie sądziłam, że tak pokocham tę opowieść, tymczasem stała mi się ona bardzo bliska. NAPRAWDĘ było mi przykro, gdy wystawiałam Berenikę na te wszystkie próby, albo czułam przyjemne mrowienie na plecach, gdy zdarzały się romantyczne sceny.
A teraz muszę pożegnać się z tą historią, tym blogiem i w ogóle... Przychodzi mi to z ogromnym trudem, bo najchętniej pisałabym dalej, ale przecież trzeba nauczyć się kiedyś zakańczać pewne sprawy, prawda? Teoretycznie powinno się postępować zgodnie z sercem, ale to czasem nie ma sensu.
Zatem chciałam Wam, drodzy Czytelnicy, serdecznie podziękować za przebrnięcie przez tę historię. Wiem, nie zawsze było idealnie, zdarzały się błędy, czasem nawet idiotyczne, ale nie odsuwaliście się przez to ode mnie. DZIĘKUJĘ SERDECZNIE, nawet nie wiecie jak bardzo. Jestem Wam wdzięczna w ten niezwykły, duchowy sposób i sama chętnie wesprę Was mentalnie w Waszych opowiadaniach...
Chciałabym umieć nie uśmiechać się sentymentalnie, acz z bólem na myśl o tym, że w "Szukając szczęścia.doc" nie dopisze się już nic... Jednak nie umiem.

Wzruszenie ściska mnie za gardło, więc kończę ten list.

Dziękuję.

Soul Dreamer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz