Coma - Chaos kontrolowany / Myslovitz - Ukryte
*
*
"Słowa, słowa,
ciepłe rzeki mętnej wody,
słowa, słowa,
jeśli uwierzysz, to się utopisz"
ciepłe rzeki mętnej wody,
słowa, słowa,
jeśli uwierzysz, to się utopisz"
Odpisała, odpisała! Upiorna mi odpisała! Siedziałam
przed wiadomością, czytając ją po raz kolejny i nie mając pojęcia jak wielki
jest mój uśmiech.
„Witaj.
Nigdy nie byłam w stanie o Tobie zapomnieć, wiele
razy zdążyłam za Tobą zatęsknić, Berek, bo widzisz, w Warszawie nigdy nie
znalazłam prawdziwej przyjaźni. Zresztą tak jest do dzisiaj – nie mam się nawet
komu zwierzyć.
Dobrze, że napisałaś, ja jakoś nie miałam odwagi,
widziałam Cię wielokrotnie na pokazach czy bilboardach i wtedy wstydziłam się
odezwać do Ciebie, a uwierz – zrobiłabym to chętnie, ale powstrzymywała mnie
myśl, że może się zmieniłaś, może mnie nie pamiętasz?
Teraz widzę, że to był błąd. Mieszkasz jakoś
niedaleko Czarnego Kota? Chętnie się tam z Tobą spotkam, jeśli oczywiście Ty
tego chcesz i jeśli masz czas w piątek wieczorem. Mam do Ciebie sporo pytań,
ale jeśli się nie zmieniłaś i potrafisz słuchać i doradzać tak samo, jak wtedy,
gdy miałyśmy po dwanaście lat, to sądzę, że przyjaźń będzie odnowiona.
Pozdrawiam.
Upiorna”
Szybko wystukałam odpowiedź.
„Nie gadaj, że mieszkasz blisko CeKa! Jeśli tak,
to cały czas od mojej szesnastki żyjemy tak blisko siebie…
To o której w piątek? Również mam sporo pytań do
Ciebie.
Pozdrawiam i całuję,
Berek.”
Przestańcie mnie męczyć! Tak, opowiem wam, jak było
rankiem u Kamila.
Obudził go mój dzwonek telefonu, otworzył oczy, po
czym dostał ode mnie buziaka w nos i odebrałam. Dowiedziałam się, że następnego
dnia o dziewiątej wieczorem mam pokaz w ciuchach Smolczyńskiego, a wcześniej, w
południe casting do reklamy samochodu. Ucieszyłam się, wiedząc, że kolejne
pieniądze spłyną na moje konto. I będąc pewną, że właśnie teraz zaczął się
najlepszy okres w mojej karierze i jednocześnie zaczął się kończyć, bo już
miałam dość eksponowania swojego ciała. Chciałam być kucharką, mieć własną
restaurację o nazwie „Szmaragd” i być szczęśliwą.
Dobra, zadziwię was, ale przyznam wam się do czegoś.
…nie, nie chodzi o to, że kocham Kamila! Ale wy
uparci jesteście!
Mam na myśli to, że leżąc tak obok mojego obecnego
faceta przez całą noc, przekonałam się, że wcale nie jestem szczęśliwa. I
zrozumiałam także to, że potrzebuję czegoś, czego nie mam. Z pewnością nie były
to pieniądze, przyjaźń, ani świetna figura. To przecież miałam; a jednak coś
mnie gryzło w serce. I co to było – nie miałam pojęcia.
Gdy tylko Kamil ponownie zapadł w drzemkę, nie
budząc go, wyszłam z jego mieszkania, poszłam do bankomatu, wzięłam pieniądze i
zaszłam do apteki, po czym powróciłam do mieszkania faceta. Dziwny taki odruch
serca, ale nie byłabym w stanie zostawić Wojciechowskiego z tym samego, byłam
wręcz pewna, że ten ból zapisany w jego twarzy nie zostanie ukojony, dopóki
ktoś go nie zrozumie.
I postanowiłam, że tym kimś będę ja…
…nie myślcie, że go pokochałam, po prostu skoro już
się zaczęłam troszczyć o jego brata, to wypadałoby także poznać trochę lepiej
mojego faceta.
Właściwie po całej nocy bolało mnie wszystko, więc
postanowiłam trochę pochodzić po mieszkaniu; weszłam do kuchni i okazało się,
że jest ona jedną z lepiej urządzonych (mimo że najmniejsza), jakie w ogóle
widziałam. Zwisające warkocze czosnku, mnóstwo przypraw i składników. No cóż,
nic dziwnego, w końcu Kamil był kucharzem. Uśmiechałam się lekko, patrząc na to
wszystko, widać było, że kochał to, co robił.
Wzięłam parę składników i zabrałam się za robienie
bardzo pożywnego śniadania, pysznego i pełnego witamin. Smak dzieciństwa,
pomyślałam i uśmiechnęłam się.
W ogóle zauważyłam, że coraz częściej uśmiecham się
w towarzystwie mojego chłopaka. Chyba nie muszę dodawać, że źle myślicie?
Gdy kroiłam paprykę czyjeś ręce objęły mnie od tyłu
i ciepłe, miękkie usta przejechały mi po szyi. Przylgnęłam do właściciela
tychże rąk i uśmiechnęłam się mimowolnie.
-
Kocham cię – wyszeptał Kamil, a mnie spięły się
wszystkie mięśnie. Po chwili rozluźniłam się i odpowiedziałam:
-
Ja ciebie też…
Cholera! Nie powinnam mu tak odpowiadać, ale nie
chciałam go ranić. Co, miałam mu powiedzieć, że go nie kocham?! Poczułam się
okropnie, jak zdrajczyni, kłamczucha i perfidna oszustka!
Ale błagam, chociaż wy nie myślcie w ten sposób. Nie
potrafiłam odpowiedzieć inaczej; zdawałam sobie sprawę, że cholernie bym go
zraniła, a poza tym w dziwny sposób zaczynało mi na nim zależeć. Nie żeby
miłość od razu, ale czułam, że jest inny niż reszta facetów i chociaż
oczywiście mógł kłamać w tym, że mnie kocha, wiedziałam, że tego nie robi.
Chciałabym móc napisać, że to co mi powiedział, było kłamstwem, bo to zraniłoby
mnie mniej niż moje własne, perfidne oszustwo.
Pozornie spokojnie kroiłam składniki sałatki, czując
jego dłonie na mojej talii i podbródek na ramieniu. Był przy mnie szczęśliwy,
chociaż trochę, bo wiedziałam, że brak forsy na leki to mały problem, w
porównaniu z tym co się działo w jego umyśle.
Ej, dziwne, nie? Bo ja zawsze byłam tą bez uczuć,
która miała gdzieś co czują inni, a w Kamilu odkrywałam coś innego, brak
dążenia do uciech takich jak seks czy picie, on po prostu chciał być
szczęśliwy.
Po prostu.
Cholera, cholera, cholera!!!
Zrobiłam sałatkę i uśmiechając się sztucznie
usiadłam przy stole, naprzeciwko chłopaka. Przypatrywał mi się z dziwnym
zaciekawieniem w swoich niebieskich, ładnych tęczówkach, a później grymas
zniekształcił przystojne rysy jego twarzy.
Uśmiechnęłam się zachęcająco, a on jakby czytając w
moich myślach rozpoczął mówienie.
-
No tak… oczekujesz wyjaśnień, prawda?
-
Nie oczekuję ich. Jeżeli uznasz, że chcesz mi się
zwierzyć, to po prostu mów – uśmiechnęłam się po raz kolejny, tym razem
delikatnie, skromnie.
-
No cóż. Matka zawsze była, jaka była. Nie zwracała
uwagi na mężczyzn, szła do łóżka z byle kim… - zaczerwieniłam się, ale on na
szczęście tego nie dostrzegł. – Tak mijało jej życie, aż w końcu zaszła w
ciążę. Nosiła mnie przez dziewięć miesięcy pod sercem, a później urodziła w
szpitalu. Z perspektywy czasu dziwię się, że w ogóle mnie wzięła do siebie.
Właściwie nie wychowywała mnie wcale, od szesnastego roku życia pracuję jako
kucharz. Gdy miałem siedemnaście lat, urodziła Maksa. Bardzo często podrzucała
go mnie, bo sama chodziła na jakieś imprezy, totalnie go olewając. Mimo że mamy
innych ojców, których oboje nie znamy, to kocham go bardzo… nie dałbym mu
zrobić krzywdy za nic. I teraz, gdy jest chory już sobie postanowiłem, nie
oddam go więcej matce; mimo że to ona go urodziła, to skrzywdzi go bardziej niż
jej brak. Młody jeszcze nie dostrzega tego, ale jak przyjdzie co do czego, to ona go
zostawi. Tak jak teraz, jest chory, więc podrzuciła go mnie, a ja nie chcę,
żeby czuł się jak kukułcze jajo. Rozumiesz? – pokiwałam głową i skrzywiłam się
nieznacznie.
-
Rozumiem to dobrze. O ile w ogóle jestem w stanie to
zrozumieć. Widzę, że miałeś cholernie ciężko – przyznałam. – Cieszę się, że
mogłam ci pomóc, kupując leki dla Maksa. Sądzę mimo wszystko, że z tego co mi
wczoraj powiedziałeś, wynika, że nie zostało ci już forsy na nic… - zaczęłam,
ale nie dane mi było dokończyć.
-
Nie, nie przyjmę już nic więcej – przełknął ślinę.
-
Daj spokój Kamil. Jeżeli twój honor ci na to nie
pozwala, to zrób to dla brata. Jest zaledwie siedemnasty, a ty chcesz zostać z
resztką forsy? Uregulowałeś już czynsz?
-
Nie. – przyznał cicho, a ja westchnęłam.
-
Ile ci potrzeba?
Nie mam pojęcia czemu wzięło mnie na taki odruch
serca. Po prostu to było tak, jakbym chciała wyczyścić z mojego konta tamto
kłamstwo. Ale czy naprawdę nie było to takie trudne – pomagać i nic więcej?
Wątpiłam w to, że mi się uda to zrobić tak cholernie
szybko. Już czułam, że czeka mnie długa przeprawa przez ogromne wyrzuty
sumienia i góry robienia sobie wyrzutów. Jednak wyjmując pieniądze z torebki i
dając je Kamilowi czułam się trochę lepiej. Nienawidzę kłamstw!
A szczególnie moich.
Do domu, już po południu, wracałam powolnym krokiem
i robiłam rachunek sumienia. Czy ja również byłabym taką Cecylią Wojciechowską,
gdybym zaszła w ciążę? Czy ja też nie interesowałabym się moim dzieckiem? Tak
samo jak ona pozwoliła mu pracować od szesnastego roku życia, by się
utrzymywało samodzielnie?
Przede wszystkim – czy dałabym, tak samo jak ona,
mojemu dziecku tak złe wrażenie o sobie? Powróciłam do domu w podłym nastroju.
Wtedy usiadłam przed komputerem i zobaczyłam
wiadomość od Mileny. I wiecie co, po raz pierwszy wam przyznam rację – wcale
nie ucieszyła mnie tak, jak na początku pisałam.
Byłam przygnieciona tym, co stało się u Kamila.
A przecież u niego były tylko słowa…
Słowa tworzą człowieka.
***
Du-du-duum.
Czyli Kamil jest oszukiwany przez Berenikę, a Berenika przyznaje się, że nienawidzi być tą złą.
I nie wiem kogo mi jest bardziej żal: Kamila, który tak bardzo kocha Berenikę, czy Bereniki, która była przekonana, że jest oszukiwana i chciała zemścić się na mężczyznach.
Pozdrawiam! :)
Du-du-duum.
Czyli Kamil jest oszukiwany przez Berenikę, a Berenika przyznaje się, że nienawidzi być tą złą.
I nie wiem kogo mi jest bardziej żal: Kamila, który tak bardzo kocha Berenikę, czy Bereniki, która była przekonana, że jest oszukiwana i chciała zemścić się na mężczyznach.
Pozdrawiam! :)
Widzę podkręciłaś trochę akcje, cieszy mnie to. I denerwuje mnie fakt, że Berenika nazywa Kamila swoim chłopakiem a wypiera się jakichkolwiek uczuć do niego. Sądziłam, że związek opiera się na miłości... co Kamil to udowodnił.. ale dziewczyna kompletnie jest nieodpowiedzialna i bezmyślna.. mam nadzieję, że to się zmieni ;P
OdpowiedzUsuńNa moje Berenika kocha Kamila, tylko nie wie jeszcze jakie to uczucie i wypiera się tego ^.^ Teraz ciężko będzie się jej z nim rozstać, więc nadal mam nadzieję że zostaną razem :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentującymi nade mną... Żal mi i Bereniki i Kamila, no niech będą zwyczajnie szczęśliwi razem. Ona o tym nie wie i może się nie wiadomo jak bardzo wypierać, ale ja powiem jedno: ONA GO KOCHA, ON JĄ i to jest miłość. Hahaha <3
OdpowiedzUsuńIm dalej zagłębiam się w tę historię, tym lepiej dostrzegam, że jest ona bardziej złożona niż przypuszczałam. Szczerze powiedziawszy uważam, że Berenice w życiu brakowało miłości i dlatego ciężko jej rozpoznać to uczucie. Sposób, w jaki odpowiedziała Kamilowi na miłosne wyznanie od razu zwrócił moją uwagę; odniosłam wrażenie, iż zrobiła to odruchowo, niewiele myśląc, jak gdyby to serce przejęło nad nią kontrolę. Kocha go, ale boi się do tego przyznać. Nie chce być raniona - więc rani innych. Szkoda mi zarówno jej, jak i Kamila, bo to naprawdę dobry, wrażliwy facet. W cudowny sposób troszczy się o własnego brata; nie zazdroszczę posiadania takiej matki jak Cecylia. Ale co zrobić...?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak wypadnie spotkanie Mileny i Bereniki. Może faktycznie coś pozostało z tej starej przyjaźni, więc dziewczyn zaczną świetnie się ze sobą dogadywać? Oby, bo Beśce przydałaby się prawdziwa przyjaciółka ;)
Pozdrawiam :*
Niestety ktoś musi być tym złym , nie powiem zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem . Zapraszam do mnie i liczę na komentarz http://lolaa1881.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej lubię Berenikę. Teraz już bez wątpienia da się zauważyć, że nie jest ona taka bezuczuciowa, za jaką chciałaby uchodzić. Wyraźnie widać, że Berenice brakuje prawdziwej miłości i szczęścia, którego wcale nie potrafią zapewnić jej kolejne sesje i dużo pieniędzy na koncie. Właściwie dziwię się, że pieniądze i sława nie zdołały zmienić dziewczyny. Co prawda główna bohaterka najwyraźniej stara się udowodnić samej sobie, że rzeczywiście jest niewierzącą w miłość dziewczyną, której nie obchodzą uczucia innych, ale trudno nie zauważyć, że to nieprawda. Tłumaczy swoją pomoc Kamilowi wyrzutami sumienia i upiera się, że na nikim jej nie zależy, ale wydaje mi się, że to nieprawda. Mam wrażenie, że Berenika po prostu boi się przyznać nawet przed samą sobą, że potrafi kogoś pokochać. Ciekawa jestem, czy główna bohaterka jeszcze długo będzie oszukiwać samą siebie. Tym bardziej, że wyrzuty sumienia są kolejnym dowodem na to, że zależy jej na Kamilu. No i jestem ciekawa, czy uda się odbudować przyjaźń z dawną przyjaciółką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
koszmar-na-jawie.blogspot.com
uwielbiam Twoje opowiadanie :) denerwuje mnie trochę postawa Bereniki, która wprowadza Kamila w błąd mówiąc mu że też go kocha, chociaż tak na prawdę broni się przed tym uczuciem i nie wie do końca jak to jest ;] ale liczę, że jeszcze ona zmieni zdanie..
OdpowiedzUsuńwww.pozorne-szczescie.blogspot.com
(zapraszam na prolog) :)
Bardzo, ale to bardzo przepraszam za długa nieobecność. Troche dałam się zgnębić chorobie, ale w końcu jestem.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to jest on chyba moim ulubionym jak do tej pory. Posiada taką głębię, przynajmniej ja tak to odczuwam. Ukazałaś, jak krucha osobowość posiada Berenika. Dla niektórych jest ona po prostu zimna i nieczuła, a tak naprawdę to osoba szukająca siebie w tym zabieganym świecie. I do tego Kamil... naprawdę mu współczuje, a to, co dzieje się w jego serduchu, gdy przyjmuje pieniadze od kobiety-niejeden facet załamałby się.
Mam nadzieję, ze nie żywisz do mnie urazy:)