niedziela, 18 listopada 2012

Sześć


*

"Wiem, potrzebujesz tego czego ja
nigdy mogę Ci nie dać,
nie dlatego, że nie chcę Ci dać,
  a dlatego, że sam tego nie mam."


Miękko opadłam na krzesełko w Czarnym Kocie. Piątkowy wieczór spowodował, że zapomniałam o wszystkim; miałam spotkać się z moją dawną przyjaciółką, czułam, że nie będzie to nasze jedyne spotkanie, a uczucie, którym kiedyś siebie darzyłyśmy, powróci. Miałam ochotę opowiedzieć jej o wszystkim, nawet o największych tajemnicach, wiedziałam jednak, że na razie nie znam tak dobrze Mileny, jak było to kiedyś. Chęć wypowiedzenia tego co siedziało mi w głowie była powodowana również tym, że nie miałam kiedy spotkać się z Karolem. Znaczy – ja miałam czas i zapraszałam go do CeKa, ale on zawsze się czymś wymawiał. Powiedział mi jednak, że spotka się ze mną w sobotę, czyli następnego dnia, zgodziłam się na to, ale byłam zła, że słucha się Aśki. Z tego, co wiedziałam, jemu umowa kończyła się nieco wcześniej niż mnie, pozostałym fotografom także, ale Karol z pewnością chciał ją przedłużyć i nie chciał się narażać przełożonej. Zależało mu na tej robocie, więc nie wtrącałam się. Sądziłam zresztą, że on ją nawet lubi, tylko ze mną Makulska ciągle się kłóciła. Na początku starałam się ją polubić, ale moje starania nic nie dały. Widać niezgodność charakterów.
Z rozmyślań wyrwała mnie Upiorna, siadająca naprzeciwko mnie.
Była naprawdę ładna. Poskręcane, brązowe pasma sięgały jej nieco za ramiona, lekkie zarumienienie na policzkach podkreślało kości policzkowe, a niebieskie oczy śmiały się do mnie, podobnie jak pełne, malinowe usta. Nie miała takiej talii jak ja (nie dziwcie się, że porównuję ją do siebie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czułam, że przy mnie jest ktoś, kto niemal dorównuje mi urodą, a to naprawdę trudne, bo byłam chyba najpiękniejszą osobą w całej Warszawie! Mimo wszystko i tak czułam się na wygranej pozycji, bo i tak byłam ładniejsza), ale nadrabiała to długimi i zgrabnymi nogami, które podkreśliła wkładając zieloną spódniczkę bombkę w białe grochy nieco przed kolano. Do tego włożyła białą bokserkę, dumnie prezentując swój biust. Zielone kolczyki i zawieszka przy naszyjniku prezentowały się świetnie, tak samo jak szpilki na nogach Mileny Upiór. Delikatny makijaż – i nawet ja byłam niesamowicie zapatrzona w dziewczynę.
W sumie ja też prezentowałam się niczego sobie, przygotowałam się na to spotkanie. Na nogach miałam króciutkie, czarne szorty, a także koturny w tym samym kolorze i, żeby było kontrowersyjnie, czerwoną podkoszulkę, chociaż najchętniej włożyłabym czarną, żeby odzwierciedlić mój nastrój. Makijaż zrobiłam sobie w stylu pin – up, podobnie fryzurę. Na włosach przewiązaną miałam bandamkę, która służyła mi za przepaskę.
W tym stroju wyglądałam młodziej, a jednocześnie starej. Czyli jak szesnastolatka, na siłę próbująca udawać dwudziestolatkę.
Uśmiechnęłam się promiennie do Mileny i rzuciłam krótkie:
-          Cześć. Nie jesteś znowu taka upiorna – zaśmiałam się.
-          Witaj, a ty chyba nie grasz w berka w tych butach, nie? – usłyszałam jej perlisty śmiech. Nie mogę jej przedstawić Kamila, bo mi go odbierze – pomyślałam i zaraz się skarciłam. A to co?! Zazdrość? Co to jest?!
-          Nie, nie gram.
-          Mówisz, że odkąd skończyłaś szesnaście lat, mieszkasz blisko Czarnego Kota? Przeprowadziłaś się tutaj, zostawiając Kotaryń, by robić karierę modelki? Masz ci los; ja tu mieszkam od dzieciństwa. Przecież to głupie, że nigdy się nie spotkałyśmy! Dobrze, że pomyślałaś o tym, by do mnie napisać…
-          Też się cieszę – uśmiechnęłam się delikatnie, kiwając na kelnera. – Opowiadaj, co u ciebie. Masz męża, chłopaka, narzeczonego? Gdzie pracujesz? – po raz kolejny uśmiech zdobił moją twarz. Podszedł do nas kelner, przez chwilę zaniemówił, obserwując nas, po czym przyjął zamówienie i z nieukrywanym żalem odszedł, by je zrealizować. – Nawiasem mówiąc, chyba stanowimy niezłe widowisko dla męskiej części siedzącej tutaj – zaśmiałam się.
-          Chyba tak. Widziałaś? Kelner nie mógł od nas oczu oderwać! – znów dane mi było usłyszeć jej śmiech. – Jestem właścicielką takiej gazety „Leksyk”. Nie wiem, może czytasz? Nie mam męża, narzeczonego też nie, chłopaka tak samo nie mam. A ty? O zawód nie pytam, bo przecież widziałam cię na różnych sesjach i tak dalej.
-          A ja bym jednak zapytana o zawód odpowiedziała inaczej niż „modelka”. Właściwie chciałabym się zająć gotowaniem i będę to robić, jak tylko zakończę kontrakt z „Flower-em", nie odpowiada mi atmosfera tam panująca. Jeśli zaś chodzi o moje związki z mężczyznami, to owszem, mam chłopaka – uśmiechnęłam się i nie wiedzieć czemu zaczęłam opowiadać. – Jest przemiły, ma fajnego młodszego brata. Przystojny kucharz – uśmiechnęłam się.
-          No cóż, widać znalazłaś miłość – odwzajemniła mój grymas. – Ja nie szukam faceta na jedną noc, jakimi jest większość, więc ciężko mi kogokolwiek znaleźć – Co wyście, ludzie, się na mnie uwzięli?! Jeszcze niedawno Kamil, teraz ty, kobieto, seks to ma być przyjemność, a to, czego wy szukacie i w co wierzycie, ta cała „miłość”, nie istnieje! – właśnie to miałam ochotę jej wykrzyczeć, ale powiedziałam tylko krótkie:
-          Rozumiem.
Dobrze, że kelner, przyniósł nam to, co zamówiłyśmy, mogłam ukryć swoje zmieszanie, pijąc zimny sok pomarańczowy, który doskonale schładzał moje płonące policzki. Widać Milena również nie miała za wiele do powiedzenia, bowiem tak samo jak ja włożyła różową słomkę do ust i pochłaniała drobnymi łyczkami to samo co ja. Obie zastanawiałyśmy się co powiedzieć i o co zapytać; brakowało nam słów. Nie znałyśmy się jeszcze na tyle dobrze, by mówić o sprawach wybitnie prywatnych, ale chciałyśmy to zrobić, przywrócić naszą przyjaźń do życia. Zaczęła ona:
-          Tęsknisz czasem za Kotaryniem?
-          Tak, bardzo – odparłam rozmarzonym głosem. – Chciałabym tam kiedyś wrócić.
-          Wybierzemy się tam na weekend. Moja siostra mieszka tam z rodzicami, wrócili na stare śmieci.
-          Ech, w sumie nie o tym mówiłam; miałam na myśli zamieszkanie tam na stałe – odparłam. – I w ogóle to od kiedy ty masz siostrę?
-          Tak, wiem, moi rodzice już nie są młodzi – zaśmiała się i dodała: - ale ich czteroletnia córka, Kasia, się tym nie przejmuje. Mieć siostrę młodszą o praktycznie dwadzieścia lat, to jest coś!
-          A ja nigdy nie miałam rodzeństwa i żałuję. Rodzice się rozwiedli, więc nie mam szans na braciszka czy siostrzyczkę ze związku mamy i taty. – uśmiechnęłam się sztucznie. Tak naprawdę zawsze bolało mnie to, że nie są razem. Chciałam mieć brata, najlepiej starszego, ale skoro to było niemożliwe, to mógł być przecież też młodszy.
Zapadła krótka chwila ciszy, po niej doszłyśmy do wniosku, że nie warto zajmować miejsca przy stoliku, skoro można usiąść przy barze, gdzie łatwiej będzie nam zamawiać kolejne drinki czy napoje. Na wysokich stołkach wyeksponowałyśmy swoje kształty, przez chwilę pomyślałam o Kamilu. Jego brat już czuł się lepiej, lekarze też pokazywali coraz lepsze wyniki. Mojemu chłopakowi niedługo kończył się urlop i miał wracać do Czarnego Kota, a ja dalej nie wiedziałam w jaki sposób nakłonić Janusza Życkiego do większych wypłat dla pracowników i lepszych warunków pracy. Słyszałam to i owo od Kamila w jaki sposób Życki traktuje swoich podwładnych i byłam pewna, że muszę go stamtąd wykurzyć, nie wiedziałam tylko jak. Podzieliłam się tą myślą z moją dawną przyjaciółką, która również zaczęła cicho myśleć.
Mimo że wiedziałam jak traktowani są pracownicy CeKa przychodziłam tam, bo to była jedyna tak fajna knajpa w całej Warszawie. Ciemnobrązowe płytki na podłodze, drewniane stoliki i wygodne krzesła, białe ściany z fioletowymi zasłonami przy dużych oknach, a także wielkie żyrandole… bar, przy którym stały wysokie stołki. No, kochałam to miejsce!
W pewnym momencie naszej rozmowy, podczas której dowiedziałam się, że praca nad gazetą „Leksyk” jest okropna Milena palnęła coś, co okazało się niezłym pomysłem.
-          Mam niezłą ideę. A gdyby tak tego twojego – poczułam gulę w gardle. To nie był żaden „ten twój”, tylko Kamil, do cholery! – poprosić o wywiad? Oczywiście anonimowy – dodała, gdy zobaczyła, że chcę zaprotestować. Uspokoiło mnie ostatnie zdanie.
-          Tak, to rzeczywiście dobry pomysł. Sądzę, że Kamil się zgodzi – powiedziałam, akcentując imię mojego chłopaka.
…okej, okej. Pewnie zastanawiacie się jak się jeszcze czuję, oprócz tego, że mam wyrzuty sumienia, spowodowane kłamstwem. Nie interesuje was to? Ach, i tak wam powiem.
W sumie to głupio się poczułam również dlatego, że był to pierwszy facet (z wyjątkiem mojego ojca, oczywiście), który powiedział mi, że mnie kocha. W moim umyśle (tak, napisałam „umyśle”. Nie wierzę w kierowanie się sercem, bla, bla, bla) istniała również myśl, że powiedział w ten sposób, żeby mnie zwieść, wziąć do łóżka, jeszcze parę razy przelecieć i znaleźć sobie inną, ale nie ufałam tej myśli. Czułam, że mój chłopak (zamęczę was tymi nawiasami, ale nie łudźcie się; to, że odczuwam w stosunku do niego wyrzuty sumienia i piszę mój chłopak, nie znaczy, że uwierzyłam w miłość. Po prostu mi jest głupio) nie mógł skłamać.
Głupie, nie? Bo ja nie miałam odwagi przyznać się do tego, że tak mnie zadziwił fakt tego, że jest zupełnie inny niż reszta facetów, że odparłam, że go kocham. Gdybym była przygotowana na to, że mówi mi to każdy facet i oczywiście, że kłamie, to może bym usiadła z nim przy stole i wyjaśniła sytuację, a tak nie potrafiłam, bojąc się, że go zranię.
W sumie to chyba traktowałam go jak starszego brata, tylko, że z nim jeszcze spałam…
Z otępienia umysłowego wyrwał mnie barman, podający nam drinki.
-          Umówisz się ze mną? – zapytał z uśmiechem. Nie spodobało mi się coś w jego oczach, które… hm… uciekały mu do dołu.
-          Oczy mam wyżej – odparłam utartym już tekstem. – I nie, nie umówię się z tobą, ponieważ jestem zajęta.
-          To nic dziwnego, w końcu tak piękna osoba jak ty nie może pozostawać bez pary – no teraz to zawalił jak dzik w sosnę, naprawdę. Myślałam, że wstanę i wyleję mu drinka na twarz.
-          Jeśli uważasz, że tylko piękno liczy się w związku, to się grubo mylisz. – wyjęłam z portfela pięćdziesiąt złotych, położyłam na blacie i powiedziałam do mojej towarzyszki, która miała szeroko otwarte oczy i nieco rozchylone usta: - Idziemy. Nic tu po nas.
Wyszłyśmy więc z Czarnego Kota, na oświetlone lampami ulicznymi ulice Warszawy. Pospacerowałyśmy i porozmawiałyśmy, zaprowadziłam ją do mojego mieszkania, pokazałam gdzie ma przychodzić „jakby coś”.
W sumie to nie jest z niej taka sztywna laska, jaką powinna być redaktorka „Leksyku”.
Upiorna jednak nie jest taka upiorna, jaka się wydaje.
A jutro… jutro trzeba namówić Kamila na wywiad. To może pomóc, presja wywoływana przez media jest często najskuteczniejszą, jaka może być.

***

Dobry wieczór :)
Podoba się postać Upiornej? Osobiście bardzo za nią przepadam, jest taką osobą, która jest bardzo fajna, a przy tym prześliczna. Mimo tego, że Milena jest taka miła i urocza to jakoś wolę postać Bereniki. Jest chyba... bardziej zamaszysta i intensywniej żyje własnym życiem.
No nie wiem, po prostu ją lubię ;D

Pozdrawiam i lecę nadrabiać Wasze blogi. :)

8 komentarzy:

  1. Dziekuję za komentarz na moim blogu, jak tylko odzyskam swojego laptopa, to nadrobie u cb i zostawie jakiś sensowniejszy komentarzem :D
    pozdrawiam
    pamiec-serca

    OdpowiedzUsuń
  2. Postać upiornej wywarła na mnie dobre wrażenie. Mam nadzieje, że dziewczyna okaże się dobrą przyjaciółką i uda jej się odnowić starą przyjaźń z Bereniką. No cóż, główna bohaterka okazuje zazdrość, rozmyśla o Kamilu... Jestem zdziwiona, że nadal tak uparcie twierdzi, że nic nie czuje do tego chłopaka. Ale pewnie nie będzie oszukiwać się w nieskończoność. Mam tylko nadzieję, że nie zostawi Kamila, bojąc się miłości, której nagle zaczęła doświadczać. Właściwie czegoś takiego bym się po niej spodziewała, ale mam nadzieję, że będzie inaczej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ten wywiad to ogromna szansa dla młodego kucharza, który nie jest zbyt dobrze traktowany w swojej pracy ale z drugiej strony żeby nie skończyło się tak, że Kamil będzie miał przez to kłopoty :P co do Upiornej niby jest miła i w porządku ale coś mnie denerwuje lekko w tej postaci.. ale to Tylko moje takie skromne zdanie.. :)
    www.pozorne-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Yay,sześć:)Czekaj, zapuszczę jakaś melodyjkę i już komentuję...ok,już:)
    Ja też zdecydowanie wolę postać Bereniki. Jest bardziej wyrazista niż milutka Milena. Mimo to pomysł Upiornej był bardzo dobry, często bowiem problemy nagłoszone przez prasę zostają szybciej rozwiązane. Może Kamilowi się uda wywalczyć słuszność, kto wie...
    A, i rozwaliłaś mnie tą skromnością Berki, która twierdzi, że jest najpiękniejsza w całej stolicy:) Oczywiście pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuję cię do Liebsten Award!
    Więcej informacji znajdziesz na moim blogu.


    Pozdrawiam i Gratuluję !

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam Cię serdecznie za tak duże zaległości! Skleroza jak widać boli... na szczęście nadrobiłam wszystkie trzy rozdziały i zaczynam coraz bardziej zauważać pozytywną zmianą w zachowaniu Bereniki. Zawód modelki to praca, w której poniekąd inni narzucają Ci tok myślenia. Być może przez to kobieta stała się taka wredna i nieczuła. Dzięki Kamilowi zmienia się na lepsze :) Polubiłam tego chłopaka. Jest faktycznie inny niż pozostali faceci Stelli Woźniak. Mam nadzieję, że go nie skrzywdzi, choć nie wiadomo, czy wszystkie cechy charakteru z jej poprzedniego życia po prostu wyparowały. Poza tym zrobiło mi się go żal. Tak bardzo troszczy się o swojego brata, który wydaje się być przesłodkim dzieciakiem :) Mam nadzieję, że obejdzie się bez wycieczki w szpitalu.
    Faktycznie zastanawia mnie fakt, jak Berenika zachowałaby się, gdyby znalazła się w sytuacji takiej, w jakiej była matka Kamila. Czy również porzuciłaby własne dziecko? Mimo wszystko wątpię w to.
    Hehe xD Upiorna! Ciekawe nazwisko :D Cieszę się, że obie dziewczyny miały okazję się spotkać. To nieprawdopodobne, że mieszkają tak blisko siebie. Świat jak widać jest bardzo mały.
    Liczę na to, że Stella zrealizuje swoje marzenia związane z założeniem własnej restauracji. Mogłaby zatrudnić Kamila :)
    Rozdziały były świetne :) Bardzo podoba mi się to, jak opisujesz zmianę Bereniki. Jest dynamiczną postacią, zupełnie jak prawdziwy człowiek. Dzięki temu Twoje opowiadanie jest żywe i realistyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak samo jak Ty zdecydowanie jestem zwolenniczką Bereniki i tak już chyba pozostanie ;D Mimo wszystko Milena zrobiła na mnie dość dobre wrażenie. Wydaje się wesoła, otwarta i inteligentna, dlatego sądzę, iż to znakomite towarzystwo dla naszej bohaterki, która powinna mieć kogoś zaufanego.
    Jaka Beśka jest uparta! Dlaczego tak bardzo broni się przed swoim uczuciem do Kamila? To już dawno przestało być "tylko seksem", nawet jeśli ona sama tego nie zauważa. Taki mężczyzna to prawdziwy skarb, którego tylko ze świeca szukać i naprawdę liczę na to, że Berenika wreszcie zda sobie z tego wszystkiego sprawę, bo tworzą naprawdę zgraną parę.
    Również uważam, że ten cały wywiad to dobry pomysł. Kamil zapewne się zgodzi, więc mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy skutki reportażu w wykonaniu Upiornej ;D
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominacja do Liebster Award, kochana;)
    szczegóły u mnie:)

    OdpowiedzUsuń