niedziela, 25 listopada 2012

Siedem


*

"Czasami wyrastają skrzydła
i to bardzo boli"

Mam wrażenie, że myślicie, że jestem bez uczuć, bo nie powiedziałam Kamilowi o tym, że go nie kocham. A jak według was miałam się zachować?! Powiedzieć „a ja ciebie nie”? No dobra, przestaję wam truć. Poszłam do niego z zamiarem poinformowania go o pomyśle Upiornej, będąc przekonaną, że to najlepsze, na co mogłyśmy wpaść. Gdy wpuścił mnie do mieszkania, pocałował namiętnie w usta i zaprosił do salonu, w którym urzędował Maks, a ja przedstawiłam mu naszą propozycję, trochę się wahał. Nie wiedział co ma powiedzieć, ale w końcu uległ moim argumentom (czytaj: ślicznemu uśmiechowi i pięknym oczom. No dobra, moich słów też słuchał, ale urok osobisty musiał mieć na to też niezły wpływ) i zgodził się na udzielenie wywiadu.
…ach! Nie powiedziałam wam, że pytania miała zadawać Milena, bo oprócz tego, że zajmuje się wyborem materiałów do gazety, to także sama przeprowadza wywiady. Taki bajer.
W ogóle, mijały dni, a ja starałam się dozować moje „uczucie” wobec Kamila, to jest starałam się udawać, że go jakby mniej kocham. Chciałam, żeby jego uczucie rozwiało się bezboleśnie, a ja, wreszcie wolna, żebym mogła poszukać mojego szczęścia, bo tak naprawdę szczęśliwa nie byłam i to też mnie gryzło. Mimo moich naprawdę szczerych chęci, przy każdym naszym kolejnym spotkaniu po tym jak mnie przytulał i całował, wymiękałam. Nie potrafiłam pokazywać mu tego, że nic a nic do niego nie czuję. Lubiłam go bardzo, ale tylko w ten sam sposób co Karola czy Milenę, po przyjacielsku. Nie wiem ile razy będę wam to jeszcze powtarzać, żebyście mi uwierzyli, ale miłość nie istnieje.
Poza tym zdążyłam się już przekonać, że Kamil to bardzo wrażliwy facet. I uczciwy, i honorowy, i delikatny, i pociągający, i opiekuńczy. I prawie idealny. Prawie, bo na pewno ma jakieś wady, których do tej pory nie zauważyłam.
No cóż… wracając do tego wywiadu… Mogę wam przytoczyć artykuł.

Drodzy Czytelnicy! Jeśli żyjecie w Warszawie, być może kiedyś zajrzeliście do małej knajpki Czarny Kot. Jedzenie jest tam smaczne, drinki pyszne, ale któż z nas kiedykolwiek zajrzał do kuchni? Zresztą – nie do kuchni, ale kto z nas spróbował przyjrzeć się temu, co wyrabia Janusz Życki? Kto patrzył mu na ręce, gdy wypłacał ciężko zarobione pieniądze swoim pracownikom? CZY KTOKOLWIEK ZAINTERESOWAŁ SIĘ TYM, ZA ILE PRACOWNIK CZARNEGO KOTA ŻYJE CAŁY MIESIĄC? A i to, że miesiąc jest niepewne, bo wypłaty są często z wielkim opóźnieniem…Udało mi się porozmawiać z jednym z pracowników i wyciągnąć kilka smaczków z jego pracy. Zapytany o to, czy zgodzi się na rozmowę odparł „Tylko pod warunkiem, że wywiad pozostanie anonimowy”. Przystałam na te warunki i dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wolałabym nie wiedzieć, przesiadując po południu w przytulnej knajpce…
Dziennikarka: Czy gdy przyjmowano cię do Czarnego Kota wiedziałeś o atmosferze tam panującej?
Pracownik: Nie. Nikt nie mówił o tym, co się tam dzieje naprawdę, wszyscy chyba bali się zwolnienia, tak jest zresztą do dzisiaj.
D: Czy Janusz Życki, który cię przyjmował był wobec ciebie niemiły, zachowywał się tak, jak po rozpoczęciu pracy na twoim stanowisku?
P: Nie, był miłym, uśmiechniętym panem, poszukującym pracownika; dopiero później okazało się jaki jest naprawdę…
D: No właśnie, a jaki jest naprawdę?
P: No cóż, pan Życki zachowuje się wobec nas skandalicznie. Często obraża nas, gdy napiwki, które przeznaczone są dla nas zabieramy sobie, by choć trochę powiększyć swe zarobki, które i tak są marne. Bardzo okrojone, gdyż nasz szef często potrąca nam z pensji za nic. To znaczy on znajduje jakieś absurdalne powody…
D: Na przykład?
P: Wyjście z pracy pięć minut przed końcem zmiany, mimo że zmiennik już przyszedł i rozpoczyna swoją pracę. Albo ostatnie – wyrzucenie do śmieci rzeczy, które są nieświeże, chociaż sam nam kazał wcześniej to robić.
D: Czyli od strony sanitarnej w Czarnym Kocie również jest coś nie w porządku?
P: Ależ skądże! Tam jest wszystko w porządku, pilnują tego pracownicy, którzy nie chcą dopuścić do tego, by cokolwiek serwowanego przez nas zaszkodziło komukolwiek. Poza tym między nami panuje fajna atmosfera.
D: Ale za fajną atmosferę nie przeżyje się miesiąca…Ile wynosi twoja wypłata?
P: Moja wypłata, tak samo jak innych, to tysiąc sześćset złotych miesięcznie netto. Nauczyłem się z tego żyć, jednak gorzej jest, gdy mam jakieś niezaplanowane, dość duże wydatki. Wtedy są problemy…
D: Czemu więc nie zmienisz pracy?
P: Umowa jest podpisana na pięć lat; obecnie zaczynam drugi rok pracy. Miałem możliwość porzucenia jej, ale podobnie jak część całej ekipy nie znalazłem pracy zastępczej i musiałem pozostać przy tej. Poza tym zerwanie umowy wiąże się z wieloma kruczkami prawnymi, których ja sam nie jestem w stanie rozszyfrować, do tego potrzebny by był prawnik, a ja nim przecież nie jestem…
D: Marzysz o innej, lepszej pracy w innej restauracji?
P: Zależy pod jakim względem. Jeśli chodzi o szefostwo to oczywiście, bo ciężko się pracuje u pana Życkiego, natomiast miejsca nie zmieniłbym za nic. Uwielbiam atmosferę Czarnego Kota, bo jest to naprawdę nastrojowe miejsce. Mimo wszystko.
D: A jednak, gdyby nie zmieniła się osoba na stanowisku szefa, a ty dostałbyś nową propozycję pracy, zrezygnowałbyś?
P: Jeśli byłaby dobrze płatna, to oczywiście. Z przykrością, ale musiałbym to zrobić.”

I to właśnie cały artykuł. Byłam przy tym, jak Milena przeprowadzała wywiad i nie spodobało mi się to, że widziałam, że trochę lepiła się do Kamila, ale to przecież chyba lepiej, jeśli zakochałby się w kimś innym, a ja zostałabym sama… Z drugiej strony widziałam, że jednak nie było na to nawet najmniejszej szansy, tak zapatrzony był we mnie chłopak. Zresztą nie dziwię mu się, oprócz mojego wyglądu doszło jeszcze to, że powiedziałam mu, że go kocham, dałam kasę i polubiłam Maksa. Niby widziałam, że Upiorna jest w sumie fajna babka i że chyba mi nie odbije faceta, ale ona tak samo jak ja kręciła się w wysokich sferach, gdzie podkładanie sobie świń było na porządku dziennym.
-          O, już się obudziłaś, piękna? – tak, piękna się obudziła. Jakieś czterdzieści osiem godzin temu, bo nie może spać. Postanowiłam sobie, że jeśli nie będę mogła zasnąć następnego wieczoru, muszę kupić leki na bezsenność. Albo coś.
-          Tak – poczułam jego ciepłe usta na moim nosie. Zawsze okazywał mi w ten sposób czułość – albo dając buziaka w nos, albo w czoło.
-          Czasami się dziwię, że taka piękna i cudowna dziewczyna jak ty jest ze mną, który się niczym nie wyróżnia. Przecież z pewnością mogłabyś mieć kogoś, kto jest zdecydowanie lepszą alternatywą… - i jak miałam mu nie przerwać i nie zaprzeczyć jego słowom? Jak?!
-          Jak to się niczym nie wyróżniasz? Jesteś cudowny. Nie mogłabym mieć kogoś innego, wiedząc, że przy tym tracę ciebie...
-          Naprawdę? – potwierdziłam skinieniem głowy i przytuliłam się do niego.
A potem odpłynęłam. Znowu nie byłam u niego, ale gdzieś w innym świecie, gdzie istniały tylko zapachy, przyjemne ciepło ludzkiego ciała i… coś, czego nigdy wcześniej nie czułam. Szczęście… czy właśnie tak ono wygląda? Czy to dom, którego nie mam?
Czy bezdomna w ten właśnie sposób równa się nieszczęśliwa? Nie chciałam już myśleć, nie chciałam już zwyczajnie ziemsko czuć, bo na Ziemi nie czułam nic takiego. Znajdowałam się wreszcie w granicy między snem a światem realnym, w którym nie widziałam nic, byłam po prostu szczęśliwa. Nie musiałam podejmować decyzji, nie musiałam myśleć. Było cudownie…
Obudziłam się późnym wieczorem. Przespałam cały dzień, a Kamil mnie nie obudził. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił, w końcu nie miał pojęcia o tym, że nie spałam już od dłuższego czasu.
-          Czemu mnie nie obudziłeś?
-          Wiem, że nie spałaś. Wiem więcej niż myślisz. – przeraził mnie ostatnim zdaniem. 

*

Dzisiaj króciutko, wiem, wiem, wiem.

Nie mam już siły, a jutro do szkoły. Hura.

I teraz prośba dla Was, bardzo proszę, abyście wypełnili ankietę. Od Waszego zdania zależeć będzie imię pieska Bereniki :D

Dziękuję, pozdrawiam, strzałka. ;)

6 komentarzy:

  1. Yupi yay, nóweczka:) Nawet nie wiesz, jaki to pozytywny akcent na niedzielę, kiedy człowiek żyje ze świadomością, że jutro poniedziałek:)
    Miałaś dobry pomysł z umieszczeniem tutaj tego artykułu. Może to dziwne, ale przypomniały mi się czasy, kiedy wczytywałam się namiętnie w Harry'ego Pottera(co robię nadal, mimo przeczytania tych samych części kilka razy. Artykuły umieszczone tam wciągały mnie tak samo jak ten twój;)
    I doznałam szoku po ostatnim zdaniu Kamila. Czyżby domyślał się prawdziwych uczuć Bereniki?
    Aż zżera mnie ciekawość...
    Ps: Niektóre imiona z ankiety bardzo fajne. Ja wybrałam Aresa, takie wojownicze, hehe he:3

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry rozdział, chociaż racja, krótki. kliknęłam w ankietkę i wybrała Aresa - wydaje mi się najfajniejsze, ale Żarłok też dobre :D zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagłosowałam :D oczywiście też jestem za Aresem ;)Rozdział co dopiero zaczęłam czytać, a już się skończył ;c i ten wywiad.. mam złe przeczucia, przecież ten cały szef jak przeczyta ten artykuł to zacznie "węszyć" i jeszcze Kamila ktoś wyda i będzie mieć kłopoty :)
    i ta Milena, wiedziałam, że będzie się kleić do Kamila, a Berenika będzie czuła zazdrość :>
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominuję cię do nagrody Libster Awards za "dobrze wykonaną robotę" :) Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://pozorne-szczescie.blogspot.com/p/blog-page.html

      Usuń
  4. Nie sądzę, aby Kamil znał sekrety głęboko skrywane przez jego dziewczynę. Że nie spała, zauważyć dość łatwo, ale ogólnie wydaje mi się, że to ostatnie zdanie zostało wypowiedziane bardziej w charakterze żartu, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo wówczas z jedną z moich ulubionych blogowych par mogłoby się zacząć dziać coś niedobrego ;D Mnie tam nadal się wydaje, że Berenika sama siebie oszukuje. Może to JESZCZE nie miłość, to co czuje do Kamila, ale na pewno silne zauroczenie, jeśli nie zakochanie. Dziewczyna jest coraz silniej do niego przywiązana i nie wydaje mi się, aby to uległo zmianie. Oni po prostu genialnie do siebie pasują! Jak takie dwie soczyste, słodkie połówki jabłka.
    Trochę niemile zaskoczył mnie fakt, że Upiorna próbowała poderwać chłopaka Beśki - mimo wszystko są dawnymi przyjaciółkami, teraz ich znajomość zostaje odnowiona, dlatego wypada zachować choć podstawowe zasady kultury. Obecność w show-biznesie niczego w tym wypadku nie tłumaczy. Ale trzeba przyznać, że doskonale wykonała swoją robotę - artykuł wypadł prawdziwie i przekonująco. Oby tylko właściciel Czarnego Kota nie dowiedział się, kto udzielił wywiadu, bo wówczas Kamil będzie musiał pożegnać się z posadą ;/
    Krótko, ale treściwie. Czekam na ciąg dalszy. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech... szkoda gadać. Berenika na siłę chce się odsunąć od Kamila. Musi w końcu zrozumieć, że idealna miłość (istniejąca przede wszystkim) znacznie różni się od tych ukazanych w komediach romantycznych, że nie jest usłana różami. Szczęścia przecież nie można szukać na skróty.
    No to ekstra :D Artykuł genialny. Mam nadzieję, że szef weźmie się za swoich pracowników, podniesie kwotę ich wypłaty. Należy im się za tak ciężką pracę, zwłaszcza Kamilowi. Oby pracodawca nie zorientował się, że to właśnie on udzielił wywiadu. To mogłoby mieć potworne konsekwencje.
    Piękny był ten monolog Bereniki w ostatnich akapitach! Naprawdę! Tak, dziewczyna ma rację, tak właśnie smakuje szczęście :)

    OdpowiedzUsuń