*
"Czasami wyrastają skrzydła
i to bardzo boli"
Mam wrażenie, że myślicie, że jestem bez uczuć, bo
nie powiedziałam Kamilowi o tym, że go nie kocham. A jak według was miałam się
zachować?! Powiedzieć „a ja ciebie nie”? No dobra, przestaję wam truć. Poszłam
do niego z zamiarem poinformowania go o pomyśle Upiornej, będąc przekonaną, że
to najlepsze, na co mogłyśmy wpaść. Gdy wpuścił mnie do mieszkania, pocałował
namiętnie w usta i zaprosił do salonu, w którym urzędował Maks, a ja
przedstawiłam mu naszą propozycję, trochę się wahał. Nie wiedział co ma
powiedzieć, ale w końcu uległ moim argumentom (czytaj: ślicznemu uśmiechowi i pięknym
oczom. No dobra, moich słów też słuchał, ale urok osobisty musiał mieć na to
też niezły wpływ) i zgodził się na udzielenie wywiadu.
…ach! Nie powiedziałam wam, że pytania miała zadawać
Milena, bo oprócz tego, że zajmuje się wyborem materiałów do gazety, to także
sama przeprowadza wywiady. Taki bajer.
W ogóle, mijały dni, a ja starałam się dozować moje
„uczucie” wobec Kamila, to jest starałam się udawać, że go jakby mniej kocham.
Chciałam, żeby jego uczucie rozwiało się bezboleśnie, a ja, wreszcie wolna,
żebym mogła poszukać mojego szczęścia, bo tak naprawdę szczęśliwa nie byłam i
to też mnie gryzło. Mimo moich naprawdę szczerych chęci, przy każdym naszym
kolejnym spotkaniu po tym jak mnie przytulał i całował, wymiękałam. Nie
potrafiłam pokazywać mu tego, że nic a nic do niego nie czuję. Lubiłam go
bardzo, ale tylko w ten sam sposób co Karola czy Milenę, po przyjacielsku. Nie
wiem ile razy będę wam to jeszcze powtarzać, żebyście mi uwierzyli, ale miłość
nie istnieje.
Poza tym zdążyłam się już przekonać, że Kamil to
bardzo wrażliwy facet. I uczciwy, i honorowy, i delikatny, i pociągający, i
opiekuńczy. I prawie idealny. Prawie, bo na pewno ma jakieś wady, których do
tej pory nie zauważyłam.
No cóż… wracając do tego wywiadu… Mogę wam
przytoczyć artykuł.
„Drodzy Czytelnicy! Jeśli żyjecie w Warszawie,
być może kiedyś zajrzeliście do małej knajpki Czarny Kot. Jedzenie jest tam
smaczne, drinki pyszne, ale któż z nas kiedykolwiek zajrzał do kuchni? Zresztą
– nie do kuchni, ale kto z nas spróbował przyjrzeć się temu, co wyrabia Janusz
Życki? Kto patrzył mu na ręce, gdy wypłacał ciężko zarobione pieniądze swoim
pracownikom? CZY KTOKOLWIEK ZAINTERESOWAŁ SIĘ TYM, ZA ILE PRACOWNIK CZARNEGO
KOTA ŻYJE CAŁY MIESIĄC? A i to, że miesiąc jest niepewne, bo wypłaty są często
z wielkim opóźnieniem…Udało mi się porozmawiać z jednym z pracowników i
wyciągnąć kilka smaczków z jego pracy. Zapytany o to, czy zgodzi się na rozmowę
odparł „Tylko pod warunkiem, że wywiad pozostanie anonimowy”. Przystałam na te
warunki i dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wolałabym nie wiedzieć,
przesiadując po południu w przytulnej knajpce…
Dziennikarka: Czy gdy przyjmowano cię do Czarnego
Kota wiedziałeś o atmosferze tam panującej?
Pracownik: Nie. Nikt nie mówił o tym, co się tam
dzieje naprawdę, wszyscy chyba bali się zwolnienia, tak jest zresztą do
dzisiaj.
D: Czy Janusz Życki, który cię przyjmował był
wobec ciebie niemiły, zachowywał się tak, jak po rozpoczęciu pracy na twoim
stanowisku?
P: Nie, był miłym, uśmiechniętym panem,
poszukującym pracownika; dopiero później okazało się jaki jest naprawdę…
D: No właśnie, a jaki jest naprawdę?
P: No cóż, pan Życki zachowuje się wobec nas
skandalicznie. Często obraża nas, gdy napiwki, które przeznaczone są dla nas
zabieramy sobie, by choć trochę powiększyć swe zarobki, które i tak są marne.
Bardzo okrojone, gdyż nasz szef często potrąca nam z pensji za nic. To znaczy
on znajduje jakieś absurdalne powody…
D: Na przykład?
P: Wyjście z pracy pięć minut przed końcem
zmiany, mimo że zmiennik już przyszedł i rozpoczyna swoją pracę. Albo ostatnie
– wyrzucenie do śmieci rzeczy, które są nieświeże, chociaż sam nam kazał
wcześniej to robić.
D: Czyli od strony sanitarnej w Czarnym Kocie
również jest coś nie w porządku?
P: Ależ skądże! Tam jest wszystko w porządku,
pilnują tego pracownicy, którzy nie chcą dopuścić do tego, by cokolwiek
serwowanego przez nas zaszkodziło komukolwiek. Poza tym między nami panuje
fajna atmosfera.
D: Ale za fajną atmosferę nie przeżyje się
miesiąca…Ile wynosi twoja wypłata?
P: Moja wypłata, tak samo jak innych, to tysiąc
sześćset złotych miesięcznie netto. Nauczyłem się z tego żyć, jednak gorzej
jest, gdy mam jakieś niezaplanowane, dość duże wydatki. Wtedy są problemy…
D: Czemu więc nie zmienisz pracy?
P: Umowa jest podpisana na pięć lat; obecnie
zaczynam drugi rok pracy. Miałem możliwość porzucenia jej, ale podobnie jak
część całej ekipy nie znalazłem pracy zastępczej i musiałem pozostać przy tej.
Poza tym zerwanie umowy wiąże się z wieloma kruczkami prawnymi, których ja sam
nie jestem w stanie rozszyfrować, do tego potrzebny by był prawnik, a ja nim
przecież nie jestem…
D: Marzysz o innej, lepszej pracy w innej
restauracji?
P: Zależy pod jakim względem. Jeśli chodzi o
szefostwo to oczywiście, bo ciężko się pracuje u pana Życkiego, natomiast
miejsca nie zmieniłbym za nic. Uwielbiam atmosferę Czarnego Kota, bo jest to
naprawdę nastrojowe miejsce. Mimo wszystko.
D: A jednak, gdyby nie zmieniła się osoba na
stanowisku szefa, a ty dostałbyś nową propozycję pracy, zrezygnowałbyś?
P: Jeśli byłaby dobrze płatna, to oczywiście. Z
przykrością, ale musiałbym to zrobić.”
I to właśnie cały artykuł. Byłam przy tym, jak
Milena przeprowadzała wywiad i nie spodobało mi się to, że widziałam, że trochę
lepiła się do Kamila, ale to przecież chyba lepiej, jeśli zakochałby się w kimś
innym, a ja zostałabym sama… Z drugiej strony widziałam, że jednak nie było na
to nawet najmniejszej szansy, tak zapatrzony był we mnie chłopak. Zresztą nie
dziwię mu się, oprócz mojego wyglądu doszło jeszcze to, że powiedziałam mu, że
go kocham, dałam kasę i polubiłam Maksa. Niby widziałam, że Upiorna jest w
sumie fajna babka i że chyba mi nie odbije faceta, ale ona tak samo jak ja
kręciła się w wysokich sferach, gdzie podkładanie sobie świń było na porządku
dziennym.
-
O, już się obudziłaś, piękna? – tak, piękna się
obudziła. Jakieś czterdzieści osiem godzin temu, bo nie może spać. Postanowiłam
sobie, że jeśli nie będę mogła zasnąć następnego wieczoru, muszę kupić leki na
bezsenność. Albo coś.
-
Tak – poczułam jego ciepłe usta na moim nosie. Zawsze
okazywał mi w ten sposób czułość – albo dając buziaka w nos, albo w czoło.
-
Czasami się dziwię, że taka piękna i cudowna dziewczyna
jak ty jest ze mną, który się niczym nie wyróżnia. Przecież z pewnością
mogłabyś mieć kogoś, kto jest zdecydowanie lepszą alternatywą… - i jak miałam
mu nie przerwać i nie zaprzeczyć jego słowom? Jak?!
-
Jak to się niczym nie wyróżniasz? Jesteś cudowny. Nie
mogłabym mieć kogoś innego, wiedząc, że przy tym tracę ciebie...
-
Naprawdę? – potwierdziłam skinieniem głowy i
przytuliłam się do niego.
A potem odpłynęłam. Znowu nie byłam u niego, ale
gdzieś w innym świecie, gdzie istniały tylko zapachy, przyjemne ciepło
ludzkiego ciała i… coś, czego nigdy wcześniej nie czułam. Szczęście… czy
właśnie tak ono wygląda? Czy to dom, którego nie mam?
Czy bezdomna w ten właśnie sposób równa się
nieszczęśliwa? Nie chciałam już myśleć, nie chciałam już zwyczajnie ziemsko
czuć, bo na Ziemi nie czułam nic takiego. Znajdowałam się wreszcie w granicy
między snem a światem realnym, w którym nie widziałam nic, byłam po prostu
szczęśliwa. Nie musiałam podejmować decyzji, nie musiałam myśleć. Było
cudownie…
Obudziłam się późnym wieczorem. Przespałam cały
dzień, a Kamil mnie nie obudził. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił, w końcu nie
miał pojęcia o tym, że nie spałam już od dłuższego czasu.
-
Czemu mnie nie obudziłeś?
-
Wiem, że nie spałaś. Wiem więcej niż myślisz. –
przeraził mnie ostatnim zdaniem.
*
Dzisiaj króciutko, wiem, wiem, wiem.
Nie mam już siły, a jutro do szkoły. Hura.
I teraz prośba dla Was, bardzo proszę, abyście wypełnili ankietę. Od Waszego zdania zależeć będzie imię pieska Bereniki :D
Nie mam już siły, a jutro do szkoły. Hura.
I teraz prośba dla Was, bardzo proszę, abyście wypełnili ankietę. Od Waszego zdania zależeć będzie imię pieska Bereniki :D
Dziękuję, pozdrawiam, strzałka. ;)
Yupi yay, nóweczka:) Nawet nie wiesz, jaki to pozytywny akcent na niedzielę, kiedy człowiek żyje ze świadomością, że jutro poniedziałek:)
OdpowiedzUsuńMiałaś dobry pomysł z umieszczeniem tutaj tego artykułu. Może to dziwne, ale przypomniały mi się czasy, kiedy wczytywałam się namiętnie w Harry'ego Pottera(co robię nadal, mimo przeczytania tych samych części kilka razy. Artykuły umieszczone tam wciągały mnie tak samo jak ten twój;)
I doznałam szoku po ostatnim zdaniu Kamila. Czyżby domyślał się prawdziwych uczuć Bereniki?
Aż zżera mnie ciekawość...
Ps: Niektóre imiona z ankiety bardzo fajne. Ja wybrałam Aresa, takie wojownicze, hehe he:3
dobry rozdział, chociaż racja, krótki. kliknęłam w ankietkę i wybrała Aresa - wydaje mi się najfajniejsze, ale Żarłok też dobre :D zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńZagłosowałam :D oczywiście też jestem za Aresem ;)Rozdział co dopiero zaczęłam czytać, a już się skończył ;c i ten wywiad.. mam złe przeczucia, przecież ten cały szef jak przeczyta ten artykuł to zacznie "węszyć" i jeszcze Kamila ktoś wyda i będzie mieć kłopoty :)
OdpowiedzUsuńi ta Milena, wiedziałam, że będzie się kleić do Kamila, a Berenika będzie czuła zazdrość :>
/pozorne-szczescie/
Nominuję cię do nagrody Libster Awards za "dobrze wykonaną robotę" :) Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://pozorne-szczescie.blogspot.com/p/blog-page.html
UsuńNie sądzę, aby Kamil znał sekrety głęboko skrywane przez jego dziewczynę. Że nie spała, zauważyć dość łatwo, ale ogólnie wydaje mi się, że to ostatnie zdanie zostało wypowiedziane bardziej w charakterze żartu, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo wówczas z jedną z moich ulubionych blogowych par mogłoby się zacząć dziać coś niedobrego ;D Mnie tam nadal się wydaje, że Berenika sama siebie oszukuje. Może to JESZCZE nie miłość, to co czuje do Kamila, ale na pewno silne zauroczenie, jeśli nie zakochanie. Dziewczyna jest coraz silniej do niego przywiązana i nie wydaje mi się, aby to uległo zmianie. Oni po prostu genialnie do siebie pasują! Jak takie dwie soczyste, słodkie połówki jabłka.
OdpowiedzUsuńTrochę niemile zaskoczył mnie fakt, że Upiorna próbowała poderwać chłopaka Beśki - mimo wszystko są dawnymi przyjaciółkami, teraz ich znajomość zostaje odnowiona, dlatego wypada zachować choć podstawowe zasady kultury. Obecność w show-biznesie niczego w tym wypadku nie tłumaczy. Ale trzeba przyznać, że doskonale wykonała swoją robotę - artykuł wypadł prawdziwie i przekonująco. Oby tylko właściciel Czarnego Kota nie dowiedział się, kto udzielił wywiadu, bo wówczas Kamil będzie musiał pożegnać się z posadą ;/
Krótko, ale treściwie. Czekam na ciąg dalszy. ;*
Ech... szkoda gadać. Berenika na siłę chce się odsunąć od Kamila. Musi w końcu zrozumieć, że idealna miłość (istniejąca przede wszystkim) znacznie różni się od tych ukazanych w komediach romantycznych, że nie jest usłana różami. Szczęścia przecież nie można szukać na skróty.
OdpowiedzUsuńNo to ekstra :D Artykuł genialny. Mam nadzieję, że szef weźmie się za swoich pracowników, podniesie kwotę ich wypłaty. Należy im się za tak ciężką pracę, zwłaszcza Kamilowi. Oby pracodawca nie zorientował się, że to właśnie on udzielił wywiadu. To mogłoby mieć potworne konsekwencje.
Piękny był ten monolog Bereniki w ostatnich akapitach! Naprawdę! Tak, dziewczyna ma rację, tak właśnie smakuje szczęście :)