sobota, 22 grudnia 2012

Dziesięć


*

"Spadam
Pomiędzy zdania
W niedorzeczności
Bez wahania"


  Pobudka nie była zbyt przyjemna. O dziewiątej rano rozdzwonił się mój telefon, w słuchawce głos Mileny, lekko zachrypnięty, jak gdyby dopiero wstała. Okazało się jednak, że to z nieco innych przyczyn – była chora, wymiotowała, więc wieczorne wyjście na jakieś chińskie żarcie lub pizzę odpadało. Zaproponowałam jej moje odwiedziny, jednak odmówiła, będąc przekonaną, że mnie zarazi. Zabrzmiało to trochę dziwnie, ale zgodziłam się na przełożenie wizyty na za tydzień w piątek wieczorem, oczywiście zaznaczając „o ile mi coś nie wyskoczy”, życzyłam jej zdrowia i pożegnałam się, a później to już tylko oklapłam na poduszki. W dalszym ciągu nie miałam humoru, jakoś tak świadomość, że nie zasługuję na kogoś nie poprawiała mi nastroju.
Nie mówcie, że mi się należy, bo mi się nie należy. Gdybym zrobiła w życiu coś bardzo złego… ale nie. Ja sobie spokojnie żyłam, będąc modelką. Miałam mnóstwo facetów, ale to chyba nie jest jakieś wielkie przewinienie? Nie miałam jeszcze ochoty wstawać, w związku z czym położyłam się spać. Obudziłam się za godzinę, karmiąc małe pieski.
W dalszym ciągu miałam podły humor, nie wyspałam się, bo karmiłam moje małe psiaki. Powinnam je komuś oddać, kto mógłby je karmić co dwie godziny i nie miałby żadnych wyjazdów przez następny tydzień - dwa, bo właśnie tyle karmienia mlekiem potrzebowały szczeniaki. Nie chciałam jednak oddawać ich byle komu, nie chciałam, by działa im się krzywda. Już wtedy wiedziałam, że jeden z ich czwórki będzie mój i prawdopodobnie ten najmniejszy. Pokochałam go, sama nie wiem czemu.
Cały piątek spędziłam w domu, miałam ochotę pojechać do Kamila, ale czułam, że to odpada, nie chciałam go nadwyrężać. Z Karolem byłam umówiona na niedzielę, a poza tym musiałabym zabrać ze sobą psiaki, a to totalnie odpadało. Nie chciałam zostawać w domu, bo to chyba wykończyłoby mnie psychicznie. Byłam zła i zaczynałam już gadać do siebie, bo nienawidzę braku ludzkiego głosu. Co z tego, że mam radio? Nie odpowie mi przecież.
Spać położyłam się o godzinie osiemnastej, po krótkim, gorącym prysznicu. Byłam zmęczona, więc nie widziałam niczego lepszego niż położenie się do łóżka, tym bardziej, że czekało mnie wstawanie co dwie – trzy godziny. Rany.
Usiłując zasnąć rozważałam to, co usłyszałam w piosence. Zamiast „realize” zrozumiałam „real lies”* i to mnie zastanowiło. Właściwie co to są prawdziwe kłamstwa? Cóż. Według mnie to jest to, co robię z Kamilem. Mówię prawdę, wiedząc, że on odczyta to w inny sposób – kłamię prawdą. Niesamowity oksymoron, ale przecież tak jest, mówiąc mu, że mam jego i nie rzucę się w ramiona innego mężczyzny – to jest właśnie prawdziwe kłamstwo. Mam go jako przyjaciela, on odbierze to jako miłość życia…
Postanowiłam jeszcze zadzwonić do Karola, proponując mu obiad u mnie, a nie u niego. Mogłabym swobodnie karmić psiaki.
-         Cześć. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam – powitałam się grzecznie.
-         Cześć. Pewnie, że mnie nie obudziłaś. O tej porze, to ja jeszcze siedzę przed komputerkiem, jak to robią złe dzieci.
-         Domyślam się. Słuchaj, nie masz ochoty przenieść tego obiadu do mnie?
-         A po co? – zaśmiał się nieco nerwowo.
-         Mam małe pieski… muszę je karmić. Kontynuować?
-         Niekoniecznie. Ale wiesz, ja już zacząłem coś tam przygotowywać na jutro.
-         Co masz? – zapytałam. Dostałam w odpowiedzi kilka potraw.
-         Spoko, przygotuję resztę – uśmiechnęłam się. – Przywieź to co masz, a obiecuję ci, że stół będzie zastawiony najlepszymi smakołykami. Tyle zamieszania przez takie małe, cudne psiaki – zaśmiałam się.
-         Dobrze, że to zamieszanie jest. Nie wiem czy ktoś, kogo ci koniecznie muszę przedstawić, nie zatrułby się tymi moimi potrawami.
-         Nie sądzę, wierzę w ciebie – stłumiłam ziewnięcie. – A kim jest owy ktoś?
-         Zobaczysz, będziesz mega zaskoczona.
-         Kamil?! – wykrzyknęłam.
-         No… właściwie to miałem ci powiedzieć jutro, ale skoro już na to wpadłaś, to… tak.
-         Żartujesz sobie?
-         Tak – zaśmiał się.
-         Podły jesteś – stwierdziłam krótko.
-         To do jutra, buziaki.
-         Do jutra – odparłam i położyłam się spać.
*
Istotnie. Byłam zaskoczona, jak cholera, kimś, kogo Karol musiał mi koniecznie przedstawić. Po wielogodzinnych przygotowaniach, przerywanych tylko na karmienie psiaków, zastawianiu stołu (stłukła się jedna szklanka, jędza mała) w drzwiach powitałam Karola, przepuszczającego… hm, no właśnie.
-         Berenika – podałam rękę.
-         Liliana – uścisnęła moją dłoń, swoją zadbaną, ze zrobionymi paznokciami.
Była… urocza. Słodka. Ble. Drobniutka, szczuplutka ciemnowłosa, która nawet nie mogła równać się urodą ze mną. Krótkie, pokręcone loki dodawały jej niewątpliwego uroku. Duże, czekoladowe oczy komponowały się wprost idealnie z ciemną cerą. Była niewysoka, miała może metr pięćdziesiąt pięć, ale założyła dość wysokie, zielone koturny. W tym samym kolorze była jej nienaganna, wyprasowana spódnica, nieco przed kolano. Górną część jej ubioru stanowiła biała bokserka, mająca cekiny na biuście, który, nawiasem mówiąc, nie był kolosalnych rozmiarów. Naszyjnik dyndał na jej szyi, połyskując zawieszką w kształcie literki „L”, a w uszach tkwiły drobne, acz urocze kolczyki – serduszka. Również połyskujące.
Boże, Boże, Boże! Niby to ładne, ale takie jakieś… przesłodzone. Wiem, nie miała na sobie nic różowego, ale ten jej uśmiech wydał mi się taki jakiś sztuczno – cukierkowaty. Mimo to postanowiłam się od razu do dziewczyny nie uprzedzać.
Prawie stałam z rozdziawioną buzią. Byłam przekonana, że Karol przedstawi mi jakiegoś faceta. W końcu od długiego czasu wiedziałam, że jest gejem… a może to tylko jakaś jego dobra znajoma, która chce się wkręcić do świata modelek?
-         Karol, czy mogłabym cię prosić na momencik? – uśmiechnęłam się delikatnie.
-         Oczywiście – przeprosił… ekh… Lilę i podążył za mną do kuchni.
-         Kto to jest?! – zapytałam półszeptem, powstrzymując się od dodania brzydkiego wyrazu na literę „k”.
-         Liliana – zabrzmiała najbanalniejsza odpowiedź, ale Karol zaczął kontynuować. – To jest moja… dziewczyna – Raz… dwa… trzy… cztery… pięć… sześć… - liczyłam w myślach do dziesięciu.
-         Dziewczyna?! – krzyknęłam. O ile można krzyczeć szeptem. – Przecież jesteś gejem!
-         No właśnie… nie byłem pewien, ale to się chyba zmieniło – odparł, z widocznym poczuciem winy na twarzy.
-         Ale z tego co wiem, to nie zmienia się od tak! – pstryknęłam palcami.
-         Dłuższa rozmowa. Chodźmy do pokoju, bo Lili się pewnie niecierpliwi.
Prychnęłam. Lili, Boże, co to ma być? Ja się tak nie bawię.
Postanowiłam być jednak miła.
Tak, moje postanowienia są słabe.
W pierwszej klasie liceum był pewien chłopak, który co i rusz mnie zaczepiał. Denerwowałam się na niego strasznie i zawsze albo kopałam go po kostkach, albo odparowywałam jakimiś chamskimi tekstami. Pewnego dnia postanowiłam być dla niego miła, na przekór sobie. Już na pierwszej przerwie widziałam jak zmierza w moją stronę, policzyłam więc w myślach do dziesięciu, założyłam nogę na nogę i poczułam, że lekko się rumienię. Podszedł do mnie i uderza z tekstem:
-         Ktoś mi mówił, że powinienem się do ciebie zwracać księżniczko. Sądzę jednak, że księżniczki powinny nie dawać dupy byle komu.
Wyciągnęłam z plecaka lekturę, którą wtedy omawialiśmy, wiem tylko, że była gruba. I w twardej oprawie. Tak, miałam być miła. Miałam. Uderzyłam go w głowę z całej siły, a widziała to nasza wychowawczyni. Wpisała mi uwagę, ale chłopak się już więcej nie czepiał, a ja do dzisiaj nie żałuję tego ciosu.
Na rozmowach i jedzeniu mijały nam godziny, a ja wcale nie musiałam udawać miłej – byłam nią w istocie, bo Liliana okazała się być całkiem fajna. Nie twierdzę, że w jakiś magiczny sposób przestała być cukierkowa, ale całkiem spoko z niej babka. W sumie w jakiś sposób zazdrościłam jej tego luzu, który wykazywała, jednocześnie będąc śliczną w dalszym ciągu. Ja, żeby totalnie luźno podchodzić do życia musiałam mieć na sobie dresy i rozciągniętą koszulę, a w ręce miskę płatków czekoladowych z mlekiem.
Gdy wybiła godzina dwudziesta druga nasza droga Lili opuściła moje mieszkanie. Karol wyprowadził ją, poczekała na taksówkę i odjechała. Gdy wszedł do mieszkania bez zbędnych ceregieli zaczął:
-         Słuchaj. Wiem, że mówiłem ci, że jestem gejem i wtedy wydawało mi się, że to prawda. W sumie nie spotkałem do tamtej pory ani jednej dziewczyny, która by mnie po prostu porwała ze sobą, więc uznałem, że muszę być gejem, rozumiesz? A teraz jest ona. I po prostu wiem, że już nie umiem bez niej żyć – wyznał, a mi opadła szczęka.
-         Aha. Nieźle – tylko na tyle było mnie stać.
I to naprawdę był koniec naszego wieczoru, bo Karol wyszedł po tym z mojego mieszkania.
*
Nienawidzę poniedziałków. Klucze do mieszkania dałam Karolowi, żeby wpadał co jakiś czas i karmił pieski. Tymczasem ja raźno pomaszerowałam do samochodu, a potem pojechałam na casting. Głupio się czułam wchodząc do wnętrza wysokiego budynku, bo widziałam przez oszklone drzwi tyle młodych dziewczyn, naprawdę zdesperowanych, żeby dostać się na okładkę jakiegoś czasopisma. Przez czas, który siedziałam w poczekalni (dostałam numerek dziewięćdziesiąt siedem) czytałam jakąś kolorową gazetkę, pozostawioną przez jedną z dziewczyn
Trzy czwarte tej gazety to stek bzdur. Miłość, miłość, miłość, odchudzanie. Mniej-więcej tak to wygląda.
Nareszcie nadeszła moja kolej.
-       Dzień dobry – powitała mnie chłodno blondynka z dość dużymi odrostami.
-       Dzień dobry – odparłam grzecznie.
-       Przejdźmy od razu do sedna. Rozbierz się do naga.
-       Co?! – wypaliłam.
-       To, co powiedziałam. Rozbierz się do naga, w umowie z twoją firmą zaznaczałaś, że zgadzasz się na rozbierane sesje.
-       Chyba… chyba zmieniłam zdanie – wypaliłam i wyszłam bez pożegnania.
Chyba w ogóle zmieniłam nie tylko zdanie, ale siebie.

*autentyk. W piosence zespołu Coma – Transfusion, gdy nie przyglądałam się jeszcze tekstowi słyszałam „Real lies”. 

*

Dzień dobry :)
Także ten... Przede wszystkim chciałam Wam drodzy czytelnicy podziękować za wszystkie komentarze - naprawdę, wywołują ogrrrromny uśmiech na mojej twarzy :)
Cóż, jeśli chodzi o ten rozdział, to jestem z niego zadowolona średnio... bardzo średnio. W następnym będzie lepiej, promise.

I chciałam Wam życzyć wesołych Świąt. Szczęścia, bo jest potrzebne każdemu z nas. Spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najskrytszych, bo chyba to jest potrzebne do szczęścia. Uśmiechu na co dzień, bo jest fajny :) I wszystkiego co najlepsze. :* 

 Dzięki, że jesteście...

8 komentarzy:

  1. Hey :D Rozdział świetny :) najbardziej mnie rozbawiła scena z tym natrętnym chłopakiem i później ciosem wymierzonym w niego :] I co za zmiana u Karola! Nie rozumiem dlaczego Berenika tak się wzburzyła na wieść, że jednak jej przyjaciel jest hetero. Ucieszył mnie też fakt, że mimo, iż bohaterka analizowała wygląd Lilianny to nie oceniła jej charakteru po pozorach i dobrze na tym wyszła. Słodkie są również sceny z psiakami.. podoba mi się jej wielkie zaangażowanie w to ;] Szkoda, że nie było w tym rozdziale Kamila :> Miejmy nadzieję, że nie jest u Mileny.. bo niezbyt mnie przekonała z tą chorobą. / Również życzę wszystkiego co najlepsze, dużo weny, pomyślności i wesołych świąt.. buźka:*
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Heyyoo ;D Rozdział genialny .
    Sorki, że tak długo nie komentowałam, ale szkoła i te sprawy. Sama rozumiesz ;)
    Zacznijmy od tego, że Milenie nie wierzę .
    Za to Berenikę po prostu kocham xdd
    Jej charakter i bezpośredniość szczególnie ^^
    Scena z namolnym kolesiem najlepsza ;D

    Również chciałabym Ci życzyć Wesołych Świąt ! I przede wszystkim udanego sylwestra xdd

    Czekam na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, ja sama torturuję się faktem, że Berenika oszukuje tak fajnego faceta, jakim jest Kamil. Wierzę, że w gruncie rzeczy to dobra dziewczyna, ale mimo całej pewności siebie brakuje jej odwagi w wyznaniu prawdy. Bo gdyby to nastąpiło, Wojciechowski prawdopodobnie wyszedłby i już nigdy nie wrócił, a na to ja także nie mogę przystać ;c Życie i jego ciągłe dylematy. To jest tragizm Bereniki - każda podjęta przez nią decyzja prowadzi do złego. Cholera.
    Karol mnie totalnie zaskoczył z tą Lilianą. Myślałam właśnie, że przyprowadzi swojego nowego chłopaka, a tu bach, niespodzianka! Wiesz, wydaje mi się, że może on jest biseksualistą. Wówczas to całe zamieszanie z jego orientacją znalazłoby dobre, sensowne wytłumaczenie. Bo raczej miał powody, aby sądzić, że jest gejem, prawda? Ja, wbrew osądowi Bereniki, polubiłam Lilę od razu. Jakoś tak przypadła mi do serca, chociaż dopiero co ją poznałam. Zresztą wierzę, że Karolowi jest z nią dobrze.
    Rozbierana sesja? Też bym na taką przystała. Beśka jest w takiej sytuacji materialnej, że może dyktować warunki; raczej nie sądzę, aby poniosła jakieś ciężkie konsekwencje w związku z tym nagłym wyjściem z castingu. W końcu jest cenioną modelką, to ją powinni wszyscy prosić, aby z nimi współpracowała.
    A mnie się rozdział podoba, wiesz? Zresztą ja w ogóle kocham to opowiadanie ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie rozdziała się podobał, nie rozumiem, czemu jesteś z niego niezadowolona.
    No cóż, zachowanie Mileny jeszcze bardziej spotęgowało moje wrażenie, że coś w tej postaci jest... fałszywego? nieprzyjemnego? Nie wiem, czy jestem uprzedzona, ale jakoś nie przepadam za tą bohaterką, a jej wykręcanie się choroba niezbyt mnie przekonało. Mam nadzieję, że nie okaże się przypadkiem, że ta dziewczyna próbuje zabrać Berenice Kamila.
    No właśnie, Kamil... Z jednej strony trochę mi go szkoda, bo jego dziewczyna go okłamuje i udaje miłość, a z drugiej strony wierzę, że w końcu bohaterka naprawdę dowie się, jak to jest kogoś kochać i w jej związku nie będzie już kłamstwa.
    Pozdrawiam i życzę Wesołuch Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Milena mnie jakoś nie przekonuje... Wieczorem zajmowała się Maksem, a teraz nagle jest chora...? Mam wrażenie, że ona chce zabrać Berenice chłopaka... Teraz tylko liczę, że Berka nie da jej tego zrobić. :P Ta nagła "zmiana" u Karola, tak jak u Bereniki, wywołała u mnie wielkie zdziwienie. Eh, no ale postać Karola bardzo mi się podoba, więc cieszę się że kogoś sobie znalazł :)
    A Kamil? Kamil jest świetny i mam nadzieję, że Berenika jednak z nim zostanie :3
    Rozbawiła mnie ta historia z tym chłopakiem :P Hah, często mam tak samo xD Postanowię sobie, aby być dla kogoś miła, a jest na odwrót :P
    No i wreszcie również życzę Ci Wesołych Świąt. :) Spełnienia marzeń, szczęścia, zdrowia i wszystkiego najlepszego ^.^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam jestem zadowolona z rozdziału, o co Ci kobieto chodzi:p
    Totalnie zadziwiła mnie sytuacja, kiedy Karol przyprowadził ze sobą Lilianę( to imię kojarzy mi się z simsami, chyba tak będzie po wsze czasy;D). Początkowo myślałam, że to tylko jakaś przyjaciółka, czy coś w tym rodzaju. W końcu on był zadeklarowanym gejem. A tu taka szopka... Zaskoczyłaś mnie, nie powiem:)
    Nie ważne jaka jest przeszłość, byleby byli razem szczęśliwi. Mam nadzieję,że Lila nie okaże się taką typową przecukrzona panienką, tylko pozostanie równa babką:)
    Wesołych Świat także dla Ciebie;) Bardziej rozbudowane życzenia u mnie i wyjaśnienia co do następnej notki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Według mnie, powinnaś byś bardzo zadowolona z tego rozdziału :D Sama nieźle się zdziwiłam, kiedy Karol przedstawił Berenice swoją dziewczynę. Specyficzny z niego człowiek - dlatego go polubiłam. W końcu mało który facet mówi, że jest gejem tylko z powodu braku dziewczyny :D Cieszę się, że układa mu się z Lilianną. Ta kobieta wydaje się być bardzo miłą i optymistycznie nastawioną do świata osobą. Kto wie, może zostanie dobrą przyjaciółką naszej głównej bohaterki?
    Podobała mi się także postawa Bereniki wobec rozbieranej sesji. Przecież teraz już nie jest do końca niezależna, ma Kamila.
    Mam nadzieję, że psiaki wkrótce trafią w dobre ręce :) Lub po prostu Berka zatrzyma je wszystkie.
    Ech... sama nie wiem czemu, ale nie ufam Milenie. Kto wie, co wydarzyło się przez wszystkie lata, kiedy nie utrzymywała kontaktów z naszą główną bohaterką?
    Ja również życzę Ci wszystkiego dobrego na te święta i udanego sylwestra :) (Przepraszam, że tak późno xD)
    I czekam na nową notkę :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, jak tobie, ale mnie tam się rozdział podobał. Nawet bardzo. ;) Byłam zdziwiona sytuacją z Karolem. Facet w jego wieku powinien być raczej uświadomiony co do tego, jakiej jest orientacji. Pomimo tego jestem zadowolona z tego postu. ;)
    Rozśmieszyła mnie sytuacja z pieskami, a zadziwiła z castingiem. Chociaż to zdziwienie wyrażało raczej poszanowanie jej decyzji. Berenika miała rację. Ja sama nie rozumiem, dlaczego kobiety zgadzają się na tego typu sesje. To uwłacza naszej płci.
    Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale pojawi się Kamil. aaw.
    Ja tymczasem obserwuję i dodaję do linków. ;)

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń