piątek, 14 grudnia 2012

Dziewięć


*

"Podobno nie wolno myśleć tylko o sobie,
o wszystkim trzeba co się rusza.
A o kim ja mam myśleć,
Jak jestem ciągle sobie - i kawałkiem mnie?"

Pokaz od Smolczyńskiego… Na początku mojej kariery to było tylko marzenie… Wchodząc do agencji nawet nie bardzo mnie to obchodziło. W sumie spodziewałam się, że weźmie mnie, ale nie byłam tym specjalnie zainteresowana. Jadąc na ten durny pokaz myślałam o Kamilu. Całą drogę w moich myślach tylko on; zapraszałam go na pokaz, ale powiedział, że nie wie czy będzie. Musiał zająć się Maksymilianem i jeszcze nie wiedział czy wyjdzie z pracy…
…Czarny Kot! No właśnie, nie wspominałam tu o tym wcześniej. Cóż, szef tej knajpy podobno podniósł nieco pensję i standardy pracy, ale nie jestem tego do końca pewna. W końcu Kamil mógł mi to powiedzieć tylko dlatego, żeby nie ryzykować, ale szczerze w to wątpiłam – oprócz dziewczyny traktował mnie jak przyjaciółkę i był ze mną szczery jak z nikim innym. Przez całą naszą znajomość zwróciłam uwagę na to, że jest bardzo samotny. Nie miał ani przyjaciela, ani dziewczyny (wcześniej oczywiście, z tego co mi mówił, to nie interesowały go te wszystkie dmuchane lale „zbudowane z silikonu i botoksu”, jak on to określił. Uśmiechnęłam się wtedy z satysfakcją, bo ja byłam w pełni naturalnie piękna), więc nie miał nawet z kim pogadać. Wtedy w moim sercu pojawiło się dla niego ciepełko. Zaczynałam go rozumieć.
…ale nie w kontekście miłości. Po prostu przyjacielskim.
Uwielbiałam jego czułość, to prawda, to, gdy całował mnie w czoło, albo przytulał. No i jeszcze świetnie się całował z językiem. Był naprawdę cudownym facetem, szkoda, że prędzej czy później mnie zdradzi. Nie będę zraniona, kwestia przyzwyczajenia.
Wysadzono mnie z limuzyny tuż przed budynkiem, w którym miał się odbywać pokaz.
Weszłam do pomieszczenia, w którym czekała już babka od makijażu i fryzury, a także sam Smolczyński. Powitałam go chłodnym „dzień dobry”. Wiedziałam, że teraz powinnam rozpocząć przygotowania do pokazu – czyli rozebrać się do samych majtek, by włożyć sukienkę. Po raz pierwszy miałam przed tym opory, ale musiałam to zrobić. Zagryzłam wargi i zaczęłam wciągać kreację Smolczyńskiego, leżała idealnie. Ledwie usiadłam na fotelu, na którym miałam być czesana i malowana, ogarnęły mnie torsje.
Sama nie wiem dlaczego, przez cały dzień nic nie jadłam, w ciąży nie byłam na pewno. Może dlatego, że zaczęłam odczuwać wstręt do show-biznesu i całego tego modelingu? W każdym razie zwymiotowałam do sedesu, na szczęście nie brudząc sukni z jedwabiu i powróciłam do siedzenia i cierpliwego czekania na efekty pracy nad moją fryzurą i makijażem.
Sukienka, którą miałam na sobie, była piękna, bez wątpienia. Swoją zielenią podkreślała moje kocie oczy. Była odcinana pod biustem, nie miała ramiączek. Na biuście miała jakieś złote esy-floresy, z przodu sięgała do kolan, a z tyłu była przedłużana. Chętnie bym ją zachowała. Inne sukienki, które miałam prezentować były równie ładne. Większość podobnie szyta, przedłużana z tyłu. Do wszystkich sukienek miałam śliczne buty i dodatki. Nie ma co, chętnie zachowałabym je wszystkie!
Wychodząc na wybieg jak zawsze czułam się pewnie. Przez lata ćwiczyłam chód zarówno na boso, jak i w butach z kilkunastocentymetrowym obcasem. W tłumie szukałam Kamila, nie dostrzegłam go jednak. Miałam jeszcze wyjścia, więc spokojnie mogłam go spostrzec później. Stało się tak, jak przypuszczałam, znalazłam go wśród siedzeń za drugim moim wyjściem – miałam ochotę się uśmiechnąć, ale nie mogłam tego zrobić. Nie taki jest mój zawód. Podczas ostatniego, trzeciego wyjścia dojrzałam, że on także się uśmiecha. Cieszyłam się, że nareszcie oderwał się od swojego smutnego świata, w którym myślami rządziła troska o Maksymiliana, tego cudownego chłopaka, a także o jutro.
Nie wiem czemu, ale wyczuwałam w nim też strach, że go zostawię.
A może wcale się o to nie bał? Może to tylko moje głupie urojenia? Ech, nie wiem sama.
W każdym razie, wracając do pokazu, razem z dziewczynami chodziłyśmy bardzo długo. Do znudzenia. Gdy to nareszcie się skończyło, dostałam podziękowania od Smolczyńskiego, a także jedną z sukienek i oczywiście dodatki do niej. Ucieszyło mnie to, bo dostałam tę pierwszą, która tak mnie zachwyciła.
Podeszłam do Kamila i powitałam go buziakiem. Naprawdę cieszyłam się, że przyszedł. Objął mnie ramieniem i szepnął wprost do ucha:
-          Ślicznie wyglądałaś. Co ja mówię: ślicznie wyglądasz!
-          Ty też – zerknęłam na jego koszulę w kratkę.
Przygryzłam wargi, wiedziałam, że w tym momencie nie może mi się oprzeć żaden mężczyzna; wyczuwałam zazdrosne spojrzenia wszystkich osobników płci męskiej, którzy zjawili się na pokazie. Jednak ja w tamtym momencie należałam tylko do Kamila; w jakiś sposób satysfakcjonowało mnie to, że podobam się też innym. Wojciechowski przytulił mnie do siebie mocniej, wiedziałam, że denerwował się na widok spojrzeń, kierowanych w moją stronę. Poczułam jego perfumy i zapewniłam:
-          Nie denerwuj się. Niech sobie patrzą, ja nie zamierzam się rzucać w ich ramiona; mam ciebie.
Okej, wiem, to było chamskie. Skłamałam mu, ale w pewnym sensie mówiłam prawdę. Nie zamierzałam rzucać się w ramiona pierwszego lepszego, a Kamila miałam jako przyjaciela. Coś się nie zgadza? Szczerze mówiąc, gdyby w tamtym momencie mężczyzna rzucił mnie, nie umawiałabym się z następnym. Nie miałam na to ochoty. Więc prawda? Tak.
Delikatnie musnęłam policzek Kamila. Uwielbiałam go w ten sposób drażnić, bawiło mnie to, jak czasami mruczał. Objął mnie w pasie, po czym zrobił to samo co ja – dotknął swoimi miękkimi wargami mojego policzka. W tym momencie podbiegła do nas jakaś dziennikarka z telewizji.
-          Czy to pani życiowy partner? Planuje pani zakładanie rodziny? Czy to prawda, że chce pani zakończyć karierę?
-          Nie odpowiadam na takie pytania. – usta zacisnęłam w wąską linijkę. A co ich obchodzi moje życie?! Nie mają własnego? Żeby jeszcze pytała tylko o moją karierę, może bym odpowiedziała… ale proszę was, pytanie o moje prywatne sprawy to już przesada!
-          Czemu nie udzieliłaś jej odpowiedzi? – zapytał cicho Kamil, gdy dziennikarka oddaliła się od nas w poszukiwaniu innych modelek.
-          To nasze prywatne sprawy. Nie mam zamiaru ogłaszać ich całemu światu – odburknęłam. Zezłościła mnie ta głupia baba!
-          W sumie masz rację.
Już mieliśmy wracać do domu, gdy podbiegła do mnie organizatorka pokazu. To znaczy, do nas. Zostaliśmy zaproszeni na bankiet, ja zgodziłam się niechętnie, Kamil milczał. Spojrzałam na niego i widziałam, że popiera moją niechęć, ale nie wypadało odmówić – poszliśmy więc. Dużo jedzenia, kolorowe drinki, mnóstwo panów proszących do tańca, miliard spojrzeń mojego mężczyzny. Jedno zaproszenie na randkę, jedna odmowna odpowiedź. Kilka stwierdzeń „Nienawidzę takich imprez!” i powrót o dwudziestej drugiej do domu.
Byłam już nieco wstawiona, więc odprowadzał mnie Kamil, który starał się nie pić za wiele. Wzięłam prysznic, podczas gdy on próbował znaleźć w mojej torbie telefon komórkowy. Wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik i spojrzałam na niego śmiejąc się. Odebrałam mu torbę i po kilku sekundach z miną triumfatora trzymałam w ręku telefon komórkowy.
-          Ja już idę. Muszę odebrać Maksa od Mileny i się położyć spać. Zmęczony jestem.
-          Od jakiej Mileny? – zainteresowałam się nagle, przestając patrzeć się na ekran telefonu, który nie chciał się włączyć, a kierując swój wzrok na niebiańskie niebieskie oczy Kamila.
-          Od Mileny Upiór.
Ej, nie no! Tak się nie bawimy. Zacisnęłam usta w wąską linijkę. Nie pozwolę, żeby odebrała mi faceta – pomyślałam.
Zaraz, zaraz. O czym ja myślę? Przecież tak będzie lepiej. Ona szuka fajnego faceta, wierzy w miłość, jemu należy się ktoś lepszy niż ja, nie będę musiała go okłamywać, że go kocham, przyjaciółmi będziemy mogli być dalej. - jakiś problem? Bo ja go nie widziałam.
…okej, okej, widziałam! Przestańcie mnie nakłaniać, żebym wam to przyznała. W sumie najbardziej przeszkadzał mi fakt, że mogła na tym ucierpieć moja opinia. No proszę was! To ja jestem tą najładniejszą, a nie Upiorna…
Zachowujesz się jak głupia, zazdrosna nastolatka! Uspokój się! Upiorna to twoja przyjaciółka, pamiętasz? – nakrzyczałam na siebie w myślach.
-          No tak, Upiorna to moja przyjaciółka… znaczy dawniej się przyjaźniłyśmy, ale sądzę, że teraz też będziemy się dalej przyjaźnić – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Naprawdę zaczęło mi to przeszkadzać.
-          Przyjaźniłyście się dawniej? To znaczy? – zapytał, odwzajemniając mój uśmiech.
-          Wiesz, gdy miałam dwanaście, trzynaście lat – zaśmiałam się. – Ale niedawno odświeżyłyśmy kontakty, więc sądzę, że odzyskam przyjaciółkę z dawnych lat.
-          A wiesz, że w sumie nie jestem taki zmęczony? – szepnął mi do ucha, po czym pocałował mnie namiętnie.
-          A Maks?
-          Jest przecież u Mileny – odparł.
-          Lepiej, żeby nie przebywał tam za długo, sądzę, że Upiorna mimo wszystko nie będzie zadowolona, że zostawiłeś jej brata na tyle czasu…
-          Powiedziałem jej, że mogę być o północy. Jesteś trochę zazdrosna? – zapytał z lekko ironicznym uśmiechem.
-          Nie, wcale – odpowiedziałam mu tonem, który wyraźnie sugerował, że jestem zazdrosna.
-          Jesteś?
-          Może trochę – przyznałam się niechętnie, chociaż zgodnie z prawdą.
-          To dobrze – wymruczał, ale odepchnęłam go od siebie lekko i z gracją. Nie miałam ochoty na igraszki, Bóg jeden wie dlaczego.
Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale w sumie nie dziwię mu się; zwykle to ja jego zachęcałam do takich zabaw. On nie chciał, bym myślała, że jemu chodzi o jedno. Boże, na pewno nie jemu! On jest na to zbyt wrażliwy, Kamil… o rany. Dlaczego trafiłam na niego?!
Głupie pytanie, powinnam dziękować Bogu za to, że spotkałam taki ideał na mojej drodze. Dlaczego więc nie potrafiłam? Bo wiedziałam, że nigdy nie będę jego. Na pewno nie w pełni, skoro miłość to fikcja, może będę jego przyjaciółką. Nagle przeraziła mnie pewna myśl: a co, jeśli on zechce mi się oświadczyć? Co wtedy?! Zgodziłabym się i spędziłabym z nim resztę życia, udając, że go kocham, czy odmówiłabym, raniąc go i niszcząc jego serce w pył?
Zdecydowanie nie potrafiłabym zrobić tego drugiego, nie jemu. Nie Kamilowi, który jest takim cudownym facetem, zatem udawałbym miłość, na ślubnym kobiercu powiedziałabym mu „tak” i być może po pewnym czasie zaszłabym w ciążę i urodziła nam nasze dziecko?
Taka wizja… wow, była dziwna, ale przecież sama zakładałam, że kiedyś wyjdę za mąż i będę miała dziecko, a później przeżyję z moim partnerem ileś lat i umrę.
Więc czemu nie Kamil? W moich oczach pojawiły się łzy, a on objął mnie. Tymczasem ja odpowiedziałam sobie: Bo na niego nie zasługujesz. Jemu należy się ktoś zdecydowanie lepszy… I zrozumiałam jeszcze jedno: chciałam, by Kamil był tylko mój, a jednocześnie wiedziałam, że nie potrafiłabym z nim być, wiedząc, że tylko go okłamuję, wyznając miłość…
-          Nic się nie dzieje – mruknęłam, pociągając nosem. – Takie tam, babskie humory… - szepnęłam z nadzieją, że łyknie tę bajkę.
-          Na pewno? – nie łyknął. Boże, jak on o mnie wiele wie, jak on mnie rozumie.
-          Na pewno – oparłam się o jego klatkę piersiową, ale mimo wszystko z moich oczu popłynęły łzy. Czułam się jak bezbronne dziecko. Pociągnęłam nosem, a Kamil szeptał „już dobrze, już dobrze”. On musi taki być?
Bez tej czułości byłoby mi trochę lepiej, ale byłam mu wdzięczna, że nie mówił „Tak, babskie humory”. Szanował moją wolę i moją prywatność.
Tylko czemu ja nie umiem kochać?

*

Dzień doberek! :)

Dziewięć... jest przejściówką. Ale sporo uczuć Beśki się tu przewija i - poza tym - chyba czuję się dumna z końcówki rozdziału.

Cóż, jeśli chodzi o wyniki sondy:
71% z Was zagłosowało na Aresa. Więc będzie mały bóg wojny tutaj :D

Cóż. Pozdrawiam ;)

8 komentarzy:

  1. Tyle sprzecznych uczuć u Bereniki się pojawia, że ja to ledwo ogarniam. Staram się ją zrozumieć i jej wizję miłości a raczej jej brak, no ale nie da się. Widać ewidentnie, że jest zauroczona jak nie już zakochana w Kamilu. Będzie strasznie głupia jak pozwoli mu odejść, zwłaszcza do Upiornej. Właśnie Milena! - wiedziałam, że nie będzie taka do końca grzeczna i podporządkowana. Czy namiesza? Tego nie wiem ale mam nadzieję, że nie ucierpi na tym związek mojej ulubionej parki :) pzdr:* /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Przejściówka przejściówką, ale i tak rozdział wyszedł wspaniale. Genialnie opisałaś uczucia Bereniki, dzięki czemu jesteśmy bliżej niej. Podobało mi się, że na początku przypomniałaś wszystkim czytelnikom (zwłaszcza dziewczynom) że praca modelki wcale nie jest taka kolorowa. Nie zawsze podchodzi się do pokazów i innych obowiązków z pełną ekscytacją, z czasem pojawia się znudzenie, a nawet obrzydzenie. Ale tak chyba jest z każdym wymarzonym zawodem; po jakimś czasie ma się wszystkiego dość. Może więc Beśka dobrze zrobi, jeśli da sobie spokój z karierą - w końcu już i tak wiele osiągnęła.
    Nie mogę uwierzyć, że Berenika w ogóle nie kocha Kamila. Dla mnie to w ogóle nie wchodzi w rachubę. Myśli o nim cały dzień, czuje się przy nim bezpiecznie, uwielbia jego towarzystwo, jest zazdrosna o Milenę... Według mnie te wszystkie symptomy przemawiają za zakochaniem się. Ciekawe, kiedy dziewczyna sobie to uświadomi; mam nadzieję, że nie będzie wtedy za późno.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne opowiadanie, ale pomysły na imię(dla psa) były raczej banalne. Ale ok. twój gust. Chociaż ja jestem bardziej zwolenniczką mniej ludzkich osobników. No bo ktoś tam musi się okazać szują jak ona wreszcie załapie że potrafi kochać!
    Ale naprawdę fajne. Szczególnie opisy przeżyć wewnętrznych.

    OdpowiedzUsuń
  4. moje komentarze mają chyba taką lipną jakość dzisiaj. Przez ten tydzień wiele się wydarzyło i jeszcze...zafundowałam sobie seans z filmem ,,Titanic''. Jestem w związku z tym trochę rozleziona, nazwijmy to tak( ryczę nawet przy pierwszej części)...
    Ale dosyć o tym. Ten rozdział bardzo szybko mi się przeczytało i był taki...emocjonalny, uczuciowy. I czytając te wszystkie przemyślenia Bereniki wczuwałam się w jej sytuację, jakbym nią była. Masz rację, powinnaś być dumna z tej końcóweczki-taka urzekająca i to pytanie... Hmm, ja myślę, że darzenie kogoś miłością jest w rzeczywistości trudne i wcale nie dziwię się Berce. Aczkolwiek pozbawienie kogoś miłości jest jeszcze podlejsze, więc mam nadzieję, że zatrzyma przy sobie Kamila. Bo czy tak trudno szukać miłości, gdy ma się ją przed nosem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby przejściówka, a tak naprawdę to chyba jeden z najlepszych napisanych przez Ciebie rozdziałów. Może to dlatego, że pełno w nim opisów przeżyć wewnętrznych, czyli tego, co lubię najbardziej w opowiadaniach. Jeśli chodzi o postać głównej bohaterki, to wydaje mi się, że jest tylko kwestią czasu, kiedy Berenika wreszcie zorientuje się, że jest zdolna do miłości. Poza tym pojawiły się pewne oznaki - może i zazdrość to niekoniecznie dowód miłości, ale jeśli dziewczynie kompletnie nie zależałoby na Kamilu, nie miałaby powodów, żeby odczuwać zazdrość.
    No i jeszcze postać Mileny Upiór... Jakoś niespecjalnie lubię tę bohaterkę. Odnoszę wrażenie, że wcale nie uda jej się odnowić przyjaźni z Bereniką, a nawet jeśli, to że będzie to przyjaźń fałszywa. Ale może się mylę...
    No cóż, dodam jeszcze tylko, że według mnie Berenika powinna zmienić pracę, zgodnie ze swoim marzeniem, bo taka mądra i ciekawa osoba nie powinna być modelką. Niby fajna praca, można zarobić duże pieniądze, ale jednak jeśli to nie jest pasją Bereniki, która jest zdecydowanie inteligenta i mogłaby robić wiele innych rzeczy, to powinna szybko zrezygnować z obecnego zajęcia.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz więcej takich cudownych przejściówek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od tego, że ta cała Upiorna działa mi trochę na nerwy. I mam co do niej obawy. Niech się trzyma z daleka od Kamila :P Berka z czasem zrozumie, że to wszystko co się dzieje, ta cała zazdrość, myślenie o Kamili, jego dotyk, który sprawia jej przyjemność, zapach perfum przy którym się rozpływa, że to wszystko miłość :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Strzelam focha, bo komentarze nad moim wyjęły mi słowa z ust. xd
    Jeśli TO jest przejściówka, to Ty już pisz książkę, ok?
    Lubię, kocham, ubóstwiam, kiedy tyle uczuć odnajduję w jednym rozdziale... Meega <3
    Berka i Kamil będą razem, muszą wręcz, słyszysz? Bo jak nie... mam sposoby, żeby się dowiedzieć, gdzie Cię znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham, kocham, kocham ten rozdział! Jest taki głęboki, spodobał mi się najbardziej ze wszystkich! Genialnie napisany, piękny po prostu!
    Berenika chyba wreszcie przyznała, że wierzy w miłość, tyle tylko, że nie potrafi kochać. Mam szczerą nadzieję, że Kamil będzie miał dość cierpliwości, by jej tego nauczyć. W końcu jest takim dobrym, ciepłym i troskliwym facetem. Nie wierzę, że mógłby ją zdradzić z Mileną, choć muszę przyznać, że nie do końca ufam tej kobiecie. Kto wie, co wydarzyło się w czasie, gdy nie utrzymywała żadnych kontaktów z Berką.
    Pomysł na scenę z dziennikarką był naprawdę świetny. Hmm... faktycznie ciekawe, co by było, gdyby Kamil oświadczył się naszej głównej bohaterce. Czy byliby ze sobą szczęśliwi? Mogliby przynajmniej spróbować przełamać tę barierę. Są udaną parą, wspierają się nawzajem. Ważne jest także, żeby Bereniką nie wychodziła za niego z przymusu. Inaczej do końca musiałaby żyć ze świadomością, że okłamała kogoś, kto tak bardzo ją kochał.
    Czekam na nowy rozdział, wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń