*
"Na pierwszy rzut oka
nie widać, że kocham.
Na pierwszy rzut oka
nie widać, że cię kocham."
Przez całą niedzielę rozmawiałam z mamą chyba
więcej, niż przez cały mój pobyt w Kotaryniu. Siedząc w samochodzie ledwo
skupiałam uwagę na drodze; wiem, że to niebezpieczne, ale co miałam zrobić?
Przecież nie umiałam zatrzymać myśli galopujących z prędkością światła. Ich
stan faktyczny wyglądał mniej – więcej tak: Kamil – zdrada – miłość – ja,
głupia ja – cholerne światła – Kamil… i tak dalej.
Bałam się tego momentu, gdy do niego pojadę. Jak
miałam mu spojrzeć w oczy? No jak? Nie mogłam wymówić się zmęczeniem, bo już
wcześniej obiecałam mu, że od razu po powrocie do niego pójdę. Czyli, mówiąc
krótko, moje sumienie i serce miały przechlapane.
Bo która normalna dziewczyna orientuje się, że jest
do szaleństwa zakochana w facecie, dopiero gdy go zdradzi? No powiedzcie,
która?
Dziwię się wam, że jeszcze ze mną jesteście.
Przecież wycięłam Kamilowi cholerne świństwo. Fakt, że było to po pijaku,
niczego, absolutnie niczego nie zmienia.
Dojechałam do Warszawy. Żeby dotrzeć do mojego domu,
musiałam minąć dom Karola. Akurat wyszedł, trzymając za rękę tę swoją Lilkę.
Pomachał mi, ale ja udałam, że go nie widziałam, bo skoro już ma mnie w dupie i
zajmuje się tą swoją cukierkowatą, to niech już nie zachowuje tych pozorów
grzeczności. Ale jaka byłam wściekła na niego za to! Wszystko byłam mu w stanie
wybaczyć, wszystko z wyjątkiem olewania mnie, a w szczególności ze względu na
Lilianę. Coś czułam, że moje próby bycia dla niej miłą, spełzną na niczym.
Zresztą, już sobie postanowiłam: będę widywać się z nią najrzadziej, jak tylko
się da. A najlepiej: nigdy.
Weszłam do domu, Ares od razu rozpoczął bieganie po
mieszkaniu. Ja tylko rzuciłam torbę w przedpokoju, zamknęłam za sobą drzwi i
weszłam do łazienki. Mojej ładnej, z prysznicem, którego zażyłam bez chwili
wahania. Po wytarciu się ręcznikiem przebrałam się w wygodne ciuchy, na nogi
założyłam nieco brudne trampki i zawołałam Aresa, który przybiegł merdając
ogonem. Widać było, że podoba mu się to, że wróciliśmy do Warszawy. Szybkim
krokiem przemierzyłam odległość, dzielącą mieszkania moje i Kamila. Wiem, że zachowałam
się podle, ale i tak cholernie tęskniłam za
moim facetem.
Szybko znalazłam się pod drzwiami mieszkania, ale
mimo tego, że dzwoniłam, nikt nie otwierał drzwi. Pies zaczynał się już
niecierpliwić, a ja – w przypływie nadziei, że jednak ktoś jest w środku –
nacisnęłam klamkę. Drzwi ustąpiły, a ja weszłam do środka. Już w przedpokoju
słyszałam jęki kobiety. A więc to tak! –
przebiegło mi przez myśl. W saloniku zobaczyłam leżące na ziemi czerwone majtki
i kusą spódniczkę. Ale żeby dla takiej
dziwki… - komentowałam w myśli, czując łzy, zbierające się pod powiekami,
jakby nie pamiętając, co ja zrobiłam w sobotę… czy tam w niedzielę nad ranem.
Bezceremonialnie wparowałam do sypialni Kamila, a to co zobaczyłam niemal
zwaliło mnie z nóg. To znaczy z nóg to zwaliła mnie sterta książek i czasopism,
leżących na podłodze, a widok… no cóż, po prostu zebrałam się z podłogi i
wyszłam z pokoju, nawet nie przepraszając pary za swoją obecność w dość
intymnej sytuacji.
Zamiast Kamila w jego sypialni dostrzegłam Cecylię
Wojciechowską i jej nowego faceta.
Chyba nie przeszkodziłam im moim efektywnym
wejściem, bo jeszcze długo siedziałam w saloniku, nasłuchując tych dźwięków.
Na szczęście niedługo do mieszkania wpadło moje kochanie.
-
Hej Beśka… tęskniłem – przywarł do mnie ustami.
-
Uwierz, nawet nie wiesz jak bardzo ja tęskniłam… -
szepnęłam, a łzy samoistnie pojawiły się pod moimi powiekami. – Kocham cię,
Kamil.
-
Ja ciebie też – wyszeptał, przytulając mnie do siebie.
– Ty się bałaś, że to ja jestem tam w pokoju, prawda? – zapytał łagodnie.
-
Tak mi wstyd – odparłam, jednocześnie kiwając głową.
-
Chodźmy stąd.
-
Zamieszkaj u mnie… przecież nie tylko ty musisz to
znosić. Przecież jest jeszcze Maks. Tak nie można. – wy nazwiecie to wyrzutem
sumienia, ja odruchem serca… ale to chyba to samo. W każdym razie nie mogłam
pozwolić na to, by Kamil i jego brat żyli w jednym mieszkaniu z ich matką…
Wiem, że to głupio brzmi, ale osobiście uważam, że ona robi im większą krzywdę,
niż cokolwiek innego.
-
Ale tak nie można. Nie mogę cię wykorzystywać –
pociągnęłam go za rękę w kierunku wyjścia, nie mówiąc nic. W jednej ręce smycz,
w drugiej ręka blondyna.
-
Gdybyś sam mi to zaproponował, to jeszcze mogłabym
pomyśleć, że chcesz mnie wykorzystać… Nie, nie pomyślałabym tak. Ale ja ci to
proponuję i bardzo nalegam; domyślam się, że gdyby chodziło tylko o ciebie nie
byłabym w stanie cię do tego nakłonić, ale chodzi też o Maksa.
-
Nie mogę tak po prostu zwalić ci siebie i jego na
głowę.
-
Możesz… a poza tym nie zwalisz mi was na głowę, tylko
hm… wezmę was pod swoje skrzydła – uśmiechnęłam się.
Wyrzut sumienia lub odruch serca przyniósł pożądany
efekt; już po kilku minutach przekonałam mojego chłopaka, żeby spakował rzeczy
swoje i Maksymiliana do toreb podróżnych i zamieszkał u mnie.
Wyrzuty sumienia starałam się jakoś zagłuszyć i szło
mi całkiem nieźle.
Okej, nie szło mi nieźle wcale, a wcale. Każdą
sekundę myślałam o tym, co zrobiłam Kamilowi. Bałam się, że czymkolwiek się
zdradzę. W sumie chyba pomogłam mu w życiu wyjść na prostą – został szefem
kuchni, może opiekować się Maksem. I chyba jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się
pod nosem, ciesząc się, że po raz pierwszy w całym moim życiu spotkałam faceta,
pomoc któremu wydała się mi najlepszą rzeczą, którą zrobiłam. Wiem, że to nie
jest w porządku, że on jest mi oddany i wierny, a ja zachowuję się tak okropnie
względem niego, ale nie mogłam już nic na to poradzić. Czasu bym nie cofnęła,
chociaż bardzo bym chciała.
-
I co się cieszysz? – zapytał, po czym mogłam usłyszeć
jego śmiech. Pokiwał moją ręką do przodu i do tyłu, przez co wyglądaliśmy jak
para przedszkolaków. – Co się tak cieszysz? – ponowił pytanie, uśmiechając się
do mnie.
-
Bo mam ciebie! – krzyknęłam, a po chwili utonęłam w
śmiechu, zwracając uwagę paru ludzi. W tym kogoś, kogo nie chciałam oglądać, a
na pewno już nie w tamtej chwili.
-
O, cześć Beremka! – tak, nie pomyliliście się. To Karol
z wielce wspaniałą Lilianą!
-
Ta, cześć – odparłam, złapałam Kamila za rękę i
pociągnęłam w przeciwną stronę.
-
Beremka! – krzyknął za mną, ale nawet się nie
odwróciłam.
-
Daj spokój, nie chce, to nie – usłyszałam słowa
dziewczyny, które kompletnie mnie nie ruszyły. Ale TO już zabolało:
-
Chyba masz rację.
Wbiłam wzrok w ziemię, żeby Kamil nie dostrzegł
moich łez. Dlaczego, dlaczego do jasnej cholery on musi wiedzieć wszystko?!
-
Beśka, nie płacz. On się jeszcze odezwie.
-
Skąd wiesz? Ma Lilkę, ona mu wystarcza. To mój
przyjaciel, a odstawił mnie jak niepotrzebny skrawek papieru wyrzuca się do
kosza.
-
Kocie… - przeciągnął literkę „e”. – Nie płacz. Zbierz
się w sobie, bo skoro to twój przyjaciel, to na pewno wróci. Na pewno. Nie
zostawi cię dla tej cukierkowatej laseczki, bo to, że jest miła nie zastąpi
całej wartościowości, jaką ty masz w sobie.
-
Dziękuję – szepnęłam, przytulając się do niego.
A więc teraz tak miało być? Ja w ciągłej rozsypce
emocjonalnej?
Wieczorem, zmęczona po całym dniu pokładałam się na
łóżku. Pranie zrobione, suszyło się. Prysznic wzięty, na sobie miałam luźną
koszulkę, zostawioną kiedyś przez Kamila i jakieś stare, rozciągnięte szorty.
Włączyłam w pokoju głośniki i nastawiłam muzykę, która gdyby grała w bloku,
prawdopodobnie spowodowałaby wezwanie policji do mojego mieszkania. Nie dziwiło
mnie to, bowiem ja w pewnych momentach również potrzebowałam ciszy, ale w
tamtym momencie…
Mogłam płakać. Głośno, bardzo głośno.
Nad wszystkim, nad tym, że zdradziłam cudownego
faceta, nad tym co pomyślałam o Kamilu, nad tym, że dla Karola ważniejsza stała
się niziutka, cukierkowata dziunia, niż ja. Po prostu wyłam. Mama kazałaby mi
wziąć się w garść, ale ja nie dawałam rady. Po krótkim czasie odezwało się moje
zmęczenie wszystkim. Zasnęłam.
Obudziło mnie czyjeś potrząsanie mną. Nie usłyszałam
muzyki i przez moment przeraziłam się, że ktoś włamał mi się do domu, a teraz
tylko Ares próbuje mnie obudzić.
-
Beremka… - usłyszałam cichy głos Karola. Nie chciałam
się odwracać, ale leżenie i udawanie martwej, to chyba nie był zbyt dobry
pomysł, nie uważacie?
-
Czego chcesz? Laska pozwoliła ci się ze mną spotkać?
-
Nie chciałem, żeby to tak wyszło…
-
Chciałeś. Jakbyś nie chciał, to znalazłbyś w tygodniu
czas, żeby zadzwonić, a gdy wreszcie ja do ciebie zadzwoniłam, to powiedziałbyś
chociaż, że zadzwonisz później, czy też rano. Poza tym, jest jeszcze coś. Gdyby
ci na mnie zależało, to byś odpowiedział tej twojej Lili, że skoro nie chcę z
tobą rozmawiać, to coś jest nie w porządku. I przepraszasz, ale raz chcesz ze
mną porozmawiać. Gdybym taki numer odwaliła jeszcze zanim ją poznałeś, kazałbyś
Kamilowi wracać do mieszkania, a mnie zabrałbyś na gorącą czekoladę. Ale ona
jest ważniejsza. Widać, jak bardzo jestem ci potrzebna. Widać. I co się stało z
twoim czytaniem w moich myślach? Co z rozumieniem wszystkiego z tonu głosu?!
Przecież tak dobrze mnie rozumiałeś. Idź już, idź, Lilka czeka. Nie zawiedź jej
tak, jak zawiodłeś mnie.
Wyszedł bez słowa, a to zraniło bardziej, niż
cokolwiek innego, co mógł zrobić. Wolałabym, żeby powiedział „przepraszam”.
Przecież wiedział, że jemu wybaczę wszystko. Że nie zostawię go tak bezczelnie.
Miałam tylko jedno wyjście: wybiec za nim z domu. Inaczej wszystko było stracone.
-
Dupku! Wracaj tu, idioto! Przecież wiesz, że mnie
zraniłeś i tylko dlatego się na ciebie drę! Wracaj tu idioto! – powtarzałam. –
Wracaj tu, cholera jasna, psiakrew! – przystanął, ale nie odwrócił się.
Czekałam chwilę i wiedząc, że to już jest koniec, zamknęłam za mną drzwi.
Przykucnęłam przy ścianie. Nie chciałam już więcej
łez, bo i tak w tamtym dniu wypłakałam ich więcej niż przez połowę mojego
życia. Boże, ale to wszystko bolało.
Ktoś otworzył drzwi. Może Kamil, może Karol. Może pies.
A jednak Karol.
-
Zależy mi, Berenika, ale mam teraz też Lilianę i nie
mogę całego czasu poświęcać tobie – mówił cholernie spokojnie. Za spokojnie.
-
Całego… Karol, całego. Ty mi nie chcesz poświęcić nawet
godziny. Powiedz mi: dlaczego? Rozumiem, że masz Lilianę i ogólnie, jesteście
szczęśliwi, ale ja będąc w związku z Kamilem potrafiłam ci poświęcać całe dnie.
-
Ty nie wierzysz w miłość. I to jest zasadnicza różnica:
mi zależy, żeby jej nie stracić i dlatego cały czas chcę przebywać z nią.
-
Cholera jasna, Karol. Przez moment myślałam, że wiesz o
mnie wszystko, ale teraz widzę, że Lilka wycięła ci część mózgu, odpowiedzialną
za czytanie moich nastrojów, min, tonu głosu. Nic już o mnie nie wiesz.
-
Przepraszam.
Wyszedł. I to już naprawdę był koniec.
Chwila,
chwila. Jak się psuje, to już wszystko. – z tą myślą położyłam się spać.
Tylko Ares położył się obok mnie. Kochany.
*
Biedna Beśka, oj biedna.
Naprawdę zaczynam jej współczuć.
Naprawdę zaczynam jej współczuć.
Nie, nie zaczynam, ja jej współczuję... ;)
Wzorem innych Blogowiczów (taak, jestem panna ściągalska, bez ściągi nie ma sprawdzianu i tak dalej :D) założyłam profil "Berenika Kaja Król. Szukając szczęścia" na ask.fm i możecie tam zadawać pytania bohaterom. [[KLIK]]
Wzorem innych Blogowiczów (taak, jestem panna ściągalska, bez ściągi nie ma sprawdzianu i tak dalej :D) założyłam profil "Berenika Kaja Król. Szukając szczęścia" na ask.fm i możecie tam zadawać pytania bohaterom. [[KLIK]]
Huh.
Pozdrawiam serdecznie ;)
PS: Po lewej, pod archiwum. Klikacie? ;3
Pozdrawiam serdecznie ;)
PS: Po lewej, pod archiwum. Klikacie? ;3
No więc mamy bardzo pokręconą sytuacje. Tylko jak z niej wybrnąć!? Też mi szkoda Bereniki, myślę, że dziewczyna nie zasłużyła na to co ją ostatnio spotyka. Co do Kamila, ucieszył mnie fakt, że zaproponowała swojemu chłopakowi zamieszkanie u siebie, niewątpliwie świadczy o tym, że Beśka ma do niego zaufanie, kocha go i może na nim polegać. Chyba lepiej żeby nie dowiedział się o jej występku w Kotaryniu, przecież Kamil się załamie. Jeśli chodzi o Karola, widać, że się pogubił w relacjach z gł. bohaterką, jest szczęśliwy, że jest z tą panną swoją ale czy to powód, żeby nie spotykać się ze swoimi przyjaciółmi? Przecież to normalne, że nagle Beśce nie przestanie zależeć na tej przyjaźni z powodu jakieś Lili :P Mam nadzieję, że jakimś cudem wynajdzie wehikuł czasu i cofnie pewien fragment z jej życia, który wydarzył się w jej rodzinnym mieście. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń/pozorne-szczescie/
Oj, ja też współczuję Berenice, w jej życiu w jednej chwili pojawiło się mnóstwo problemów. Cieszę się jednak, że dziewczyna wreszcie powiedziała Kamilowi, że go kocha. Chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się po nim jakiegoś zaskoczenia, większej radości...? W końcu pierwszy raz usłyszał to wyznanie z ust dziewczyny.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Karola, to podobno strata bliskiego przyjaciela boli o wiele bardziej niż strata chłopaka. Może to i racja, bo przyjaźń jest bardzo mocną więzią, zupełnie inną niż miłość, nie dziwię się więc, że Berenika tak bardzo przeżyła perspektywę utraty Karola. Tym bardziej, że mogła to odebrać jako zdradę - w końcu została przecież "porzucona" dla jakiejś niedawno poznanej dziewczyny.
Mam tylko nadzieję, że Kamil nie dowie się o zdradzie tak szybko, a jeśli nawet, to przyjmie to łagodniej, niż przewiduje to Berenika, bo inaczej dziewczyna może mieć poważne kłopoty ze swoim nastrojem. Coś mi się wydaje, że mogłaby się wtedy naprawdę załamać. Jest przecież bardzo wrażliwa, mimo tego, że przez długi czas się tego wypierała.
Pozdrawiam.
koszmar-na-jawie
Hahahahahahah, na początku też myślałam, że Kamil ją zdradza, bo całkowicie zapomniałam o matce! Ale coś mi nie grało... Gdyby Kamil ją faktycznie zdradzał, stawiam, że użyłabyś pięknych przymiotników, żeby opisać jego osobę :D A z resztą.. Kamil i zdrada? Ja go tak bardzo lubię! Nie zrobiłby tego... W przeciwieństwie do Karola, któremu tak jak większości "zakochanym" wyprało mózg i gdy pojawiła się panienka, liczy się tylko ona, a nie przyjaciele. Zobaczymy jak długo potrwa ten związek... Sama nieraz spotkałam się z takim odrzuceniem jak Bereśka i znieść nie mogłam jak moja przyjaciółka wymyślała marne wymówki, żeby się ze mną nie spotkać, a prawdziwy powód oczywiście znałam - on. Dlatego współczuję Bereśce. Mam nadzieję, że jakoś uda im się dogadać :D
OdpowiedzUsuńCholernie mi się nie podoba to, co robi Berenika i po raz pierwszy tak naprawdę mam ochotę ją zdzielić w łeb. Wiem, że to trudne przyznać się do zdrady, zwłaszcza jeśli się kogoś bardzo kocha, ale wyrzuty sumienia wykończą tę dziewczynę, a ponadto będzie prawdziwe piekło, kiedy Kamil dowie się o wszystkim z drugiej ręki. Nie wiem czemu, ale mam dziwne przeczucie, że Cyprian przyjedzie do Warszawy i osobiście przekaże ukochanemu Beśki, że ta się z nim przespała... Po prostu czuję, że jest do tego zdolny.
OdpowiedzUsuńWedług mnie Berenika nieco histeryzuje, chociaż w obecnej sytuacji za bardzo mnie to nie szokuje. Ma dylemat z Kamilem, na dodatek Karol kompletnie poświęcił się związkowi z Lilianą, przez co zaniedbał przyjaźnie. Może jednak uda się to naprawić? W końcu nie stało się nic aż tak poważnego, by trzeba było wszystko zakończyć.
Jak zawsze mi się podobało. Czekam na ciąg dalszy :*
Szkoda mi Bereniki i to bardzo. Popełniła błąd i widać, że tego żałuje. Co do Karola, to zawiodłam się na nim. Berka ma rację ona potrafiła znaleźć czas na spotkanie a on? Wielce zakochany w jakieś lalce, nie ma czasu nawet zadzwonić. Cham. Mam nadzieję, że z czasem zrozumie, że świat nie kręci się w okół Liliany. I niech Berka się weźmie w garść i powie o wszystkim Kamilowi, im dłużej będzie to ukrywać, tym gorzej dla nich obojga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Także jest mi żal Bereniki, choć z drugiej strony naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nienawidzi dziewczyny Karola. Przecież to normalne, że gdy człowiek poznaje swoją drugą połówkę, musi dzielić swoje życie między tę osobę, a przyjaciół. W dodatku Berka wcale nie dzwoniła do Karola, kiedy była w Kotaryniu. Mogła zrobić wyjątek, pogadać z nim o tym, co przeszkadza jej w zachowaniu Lilki. No rozumiem, że prawdopodobnie ta kobieta to malowana lalunia, lecz główna bohaterka powinna to zaakceptować. W końcu miłość jest najważniejsza, a nie wygląd.
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję, że przyjaźń Karola i Berki przetrwa. Oby wyjaśnili sobie wszystkie sprawy i przeprosili za swoje błędy.
Ech... jak widać trudno jest przyznać się do zdrady. Wcale się nie dziwię, że Berenika tak długo z tym zwleka. Z drugiej strony wydaje mi się, że lepiej byłoby już mieć to za sobą. Ciekawi mnie reakcja Kamila. Wydaje mi się, że przebaczy jej ten incydent. W końcu ona naprawdę go kocha! Przyznała się do tego po tak długim czasie.
Rozdział jak zwykle genialny :) Czekam na więcej! U mnie nowa notka :)
Ja też współczuję Berenice. Naprawdę. Straciła już Karola i wszystko wskazuje na to, że dopóki ta wredna Liliana omamiła go do tego stopnia, że ten nie jest w stanie przejrzeć na oczy, chyba się nie pogodzą, a szkoda, choć postać Karola niebywale mnie denerwuje. Najpierw gej, potem nie-gej, a teraz omamiony facet. Naprawdę. Można się pogubić. xd
OdpowiedzUsuńCo do zdrady Beśki, nie będę się wypowiadać. Alkohol nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem, jak - ku mojemu zadowoleniu - Berenika zauważyła. Mimo wszystko jej współczuję, bo Kamil to naprawdę wspaniały facet, a ona może go stracić przez takie głupstwo, które nic dla niej nie znaczyło. Naprawdę, przykro mi...
Rozdział jak zwykle wspaniały.
Pozdrawiam, Apokalipsa.
zarzewie-ognia
Hej! :> Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale ostatnio do niczego nie mam chęci... W dodatku szkoła i już po feriach. ;p
OdpowiedzUsuńNareszcie! Mój długo oczekiwany moment nadszedł :D Berenika przyznała się do tego, że kocha Kamila! :D Szkoda tylko, że aby to zrobić najpierw musiała go zdradzić... ;/ W sumie to nie mam zamiaru jej za to obrażać. Również jej współczuję... Mimo wszystko, myślę że Berenikę w końcu ruszy sumienie i powie wszystko Kamilowi dużo później, ale on i tak jej wybaczy bo ją kocha! :D (ach, te moje optymistyczne stwierdzenia :D)I jeszcze Karol... Rozumiem, że się chłopak zakochał, ale bez przesady... Jeżeli mam być szczera, to naprawdę zdenerwowałam się na niego.
Heh, dobra ogólnie mówiąc rozdział świetny i z niecierpliwością czekam na kolejny ;)