sobota, 26 stycznia 2013

Czternaście




*

"Na pierwszy rzut oka
nie widać, że kocham.
Na pierwszy rzut oka
nie widać, że cię kocham."
 
Przez całą niedzielę rozmawiałam z mamą chyba więcej, niż przez cały mój pobyt w Kotaryniu. Siedząc w samochodzie ledwo skupiałam uwagę na drodze; wiem, że to niebezpieczne, ale co miałam zrobić? Przecież nie umiałam zatrzymać myśli galopujących z prędkością światła. Ich stan faktyczny wyglądał mniej – więcej tak: Kamil – zdrada – miłość – ja, głupia ja – cholerne światła – Kamil… i tak dalej.
Bałam się tego momentu, gdy do niego pojadę. Jak miałam mu spojrzeć w oczy? No jak? Nie mogłam wymówić się zmęczeniem, bo już wcześniej obiecałam mu, że od razu po powrocie do niego pójdę. Czyli, mówiąc krótko, moje sumienie i serce miały przechlapane.
Bo która normalna dziewczyna orientuje się, że jest do szaleństwa zakochana w facecie, dopiero gdy go zdradzi? No powiedzcie, która?
Dziwię się wam, że jeszcze ze mną jesteście. Przecież wycięłam Kamilowi cholerne świństwo. Fakt, że było to po pijaku, niczego, absolutnie niczego nie zmienia.
Dojechałam do Warszawy. Żeby dotrzeć do mojego domu, musiałam minąć dom Karola. Akurat wyszedł, trzymając za rękę tę swoją Lilkę. Pomachał mi, ale ja udałam, że go nie widziałam, bo skoro już ma mnie w dupie i zajmuje się tą swoją cukierkowatą, to niech już nie zachowuje tych pozorów grzeczności. Ale jaka byłam wściekła na niego za to! Wszystko byłam mu w stanie wybaczyć, wszystko z wyjątkiem olewania mnie, a w szczególności ze względu na Lilianę. Coś czułam, że moje próby bycia dla niej miłą, spełzną na niczym. Zresztą, już sobie postanowiłam: będę widywać się z nią najrzadziej, jak tylko się da. A najlepiej: nigdy.
Weszłam do domu, Ares od razu rozpoczął bieganie po mieszkaniu. Ja tylko rzuciłam torbę w przedpokoju, zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do łazienki. Mojej ładnej, z prysznicem, którego zażyłam bez chwili wahania. Po wytarciu się ręcznikiem przebrałam się w wygodne ciuchy, na nogi założyłam nieco brudne trampki i zawołałam Aresa, który przybiegł merdając ogonem. Widać było, że podoba mu się to, że wróciliśmy do Warszawy. Szybkim krokiem przemierzyłam odległość, dzielącą mieszkania moje i Kamila. Wiem, że zachowałam się podle, ale i tak cholernie tęskniłam za moim facetem.
Szybko znalazłam się pod drzwiami mieszkania, ale mimo tego, że dzwoniłam, nikt nie otwierał drzwi. Pies zaczynał się już niecierpliwić, a ja – w przypływie nadziei, że jednak ktoś jest w środku – nacisnęłam klamkę. Drzwi ustąpiły, a ja weszłam do środka. Już w przedpokoju słyszałam jęki kobiety. A więc to tak! – przebiegło mi przez myśl. W saloniku zobaczyłam leżące na ziemi czerwone majtki i kusą spódniczkę. Ale żeby dla takiej dziwki… - komentowałam w myśli, czując łzy, zbierające się pod powiekami, jakby nie pamiętając, co ja zrobiłam w sobotę… czy tam w niedzielę nad ranem. Bezceremonialnie wparowałam do sypialni Kamila, a to co zobaczyłam niemal zwaliło mnie z nóg. To znaczy z nóg to zwaliła mnie sterta książek i czasopism, leżących na podłodze, a widok… no cóż, po prostu zebrałam się z podłogi i wyszłam z pokoju, nawet nie przepraszając pary za swoją obecność w dość intymnej sytuacji.
Zamiast Kamila w jego sypialni dostrzegłam Cecylię Wojciechowską i jej nowego faceta.
Chyba nie przeszkodziłam im moim efektywnym wejściem, bo jeszcze długo siedziałam w saloniku, nasłuchując tych dźwięków.
Na szczęście niedługo do mieszkania wpadło moje kochanie.
-          Hej Beśka… tęskniłem – przywarł do mnie ustami.
-          Uwierz, nawet nie wiesz jak bardzo ja tęskniłam… - szepnęłam, a łzy samoistnie pojawiły się pod moimi powiekami. – Kocham cię, Kamil.
-          Ja ciebie też – wyszeptał, przytulając mnie do siebie. – Ty się bałaś, że to ja jestem tam w pokoju, prawda? – zapytał łagodnie.
-          Tak mi wstyd – odparłam, jednocześnie kiwając głową.
-          Chodźmy stąd.
-          Zamieszkaj u mnie… przecież nie tylko ty musisz to znosić. Przecież jest jeszcze Maks. Tak nie można. – wy nazwiecie to wyrzutem sumienia, ja odruchem serca… ale to chyba to samo. W każdym razie nie mogłam pozwolić na to, by Kamil i jego brat żyli w jednym mieszkaniu z ich matką… Wiem, że to głupio brzmi, ale osobiście uważam, że ona robi im większą krzywdę, niż cokolwiek innego.
-          Ale tak nie można. Nie mogę cię wykorzystywać – pociągnęłam go za rękę w kierunku wyjścia, nie mówiąc nic. W jednej ręce smycz, w drugiej ręka blondyna.
-          Gdybyś sam mi to zaproponował, to jeszcze mogłabym pomyśleć, że chcesz mnie wykorzystać… Nie, nie pomyślałabym tak. Ale ja ci to proponuję i bardzo nalegam; domyślam się, że gdyby chodziło tylko o ciebie nie byłabym w stanie cię do tego nakłonić, ale chodzi też o Maksa.
-          Nie mogę tak po prostu zwalić ci siebie i jego na głowę.
-          Możesz… a poza tym nie zwalisz mi was na głowę, tylko hm… wezmę was pod swoje skrzydła – uśmiechnęłam się.
Wyrzut sumienia lub odruch serca przyniósł pożądany efekt; już po kilku minutach przekonałam mojego chłopaka, żeby spakował rzeczy swoje i Maksymiliana do toreb podróżnych i zamieszkał u mnie.
Wyrzuty sumienia starałam się jakoś zagłuszyć i szło mi całkiem nieźle.
Okej, nie szło mi nieźle wcale, a wcale. Każdą sekundę myślałam o tym, co zrobiłam Kamilowi. Bałam się, że czymkolwiek się zdradzę. W sumie chyba pomogłam mu w życiu wyjść na prostą – został szefem kuchni, może opiekować się Maksem. I chyba jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się pod nosem, ciesząc się, że po raz pierwszy w całym moim życiu spotkałam faceta, pomoc któremu wydała się mi najlepszą rzeczą, którą zrobiłam. Wiem, że to nie jest w porządku, że on jest mi oddany i wierny, a ja zachowuję się tak okropnie względem niego, ale nie mogłam już nic na to poradzić. Czasu bym nie cofnęła, chociaż bardzo bym chciała.
-          I co się cieszysz? – zapytał, po czym mogłam usłyszeć jego śmiech. Pokiwał moją ręką do przodu i do tyłu, przez co wyglądaliśmy jak para przedszkolaków. – Co się tak cieszysz? – ponowił pytanie, uśmiechając się do mnie.
-          Bo mam ciebie! – krzyknęłam, a po chwili utonęłam w śmiechu, zwracając uwagę paru ludzi. W tym kogoś, kogo nie chciałam oglądać, a na pewno już nie w tamtej chwili.
-          O, cześć Beremka! – tak, nie pomyliliście się. To Karol z wielce wspaniałą Lilianą!
-          Ta, cześć – odparłam, złapałam Kamila za rękę i pociągnęłam w przeciwną stronę.
-          Beremka! – krzyknął za mną, ale nawet się nie odwróciłam.
-          Daj spokój, nie chce, to nie – usłyszałam słowa dziewczyny, które kompletnie mnie nie ruszyły. Ale TO już zabolało:
-          Chyba masz rację.
Wbiłam wzrok w ziemię, żeby Kamil nie dostrzegł moich łez. Dlaczego, dlaczego do jasnej cholery on musi wiedzieć wszystko?!
-          Beśka, nie płacz. On się jeszcze odezwie.
-          Skąd wiesz? Ma Lilkę, ona mu wystarcza. To mój przyjaciel, a odstawił mnie jak niepotrzebny skrawek papieru wyrzuca się do kosza.
-          Kocie… - przeciągnął literkę „e”. – Nie płacz. Zbierz się w sobie, bo skoro to twój przyjaciel, to na pewno wróci. Na pewno. Nie zostawi cię dla tej cukierkowatej laseczki, bo to, że jest miła nie zastąpi całej wartościowości, jaką ty masz w sobie.
-          Dziękuję – szepnęłam, przytulając się do niego.
A więc teraz tak miało być? Ja w ciągłej rozsypce emocjonalnej?
Wieczorem, zmęczona po całym dniu pokładałam się na łóżku. Pranie zrobione, suszyło się. Prysznic wzięty, na sobie miałam luźną koszulkę, zostawioną kiedyś przez Kamila i jakieś stare, rozciągnięte szorty. Włączyłam w pokoju głośniki i nastawiłam muzykę, która gdyby grała w bloku, prawdopodobnie spowodowałaby wezwanie policji do mojego mieszkania. Nie dziwiło mnie to, bowiem ja w pewnych momentach również potrzebowałam ciszy, ale w tamtym momencie…
Mogłam płakać. Głośno, bardzo głośno.
Nad wszystkim, nad tym, że zdradziłam cudownego faceta, nad tym co pomyślałam o Kamilu, nad tym, że dla Karola ważniejsza stała się niziutka, cukierkowata dziunia, niż ja. Po prostu wyłam. Mama kazałaby mi wziąć się w garść, ale ja nie dawałam rady. Po krótkim czasie odezwało się moje zmęczenie wszystkim. Zasnęłam.
Obudziło mnie czyjeś potrząsanie mną. Nie usłyszałam muzyki i przez moment przeraziłam się, że ktoś włamał mi się do domu, a teraz tylko Ares próbuje mnie obudzić.
-            Beremka… - usłyszałam cichy głos Karola. Nie chciałam się odwracać, ale leżenie i udawanie martwej, to chyba nie był zbyt dobry pomysł, nie uważacie?
-            Czego chcesz? Laska pozwoliła ci się ze mną spotkać?
-            Nie chciałem, żeby to tak wyszło…
-            Chciałeś. Jakbyś nie chciał, to znalazłbyś w tygodniu czas, żeby zadzwonić, a gdy wreszcie ja do ciebie zadzwoniłam, to powiedziałbyś chociaż, że zadzwonisz później, czy też rano. Poza tym, jest jeszcze coś. Gdyby ci na mnie zależało, to byś odpowiedział tej twojej Lili, że skoro nie chcę z tobą rozmawiać, to coś jest nie w porządku. I przepraszasz, ale raz chcesz ze mną porozmawiać. Gdybym taki numer odwaliła jeszcze zanim ją poznałeś, kazałbyś Kamilowi wracać do mieszkania, a mnie zabrałbyś na gorącą czekoladę. Ale ona jest ważniejsza. Widać, jak bardzo jestem ci potrzebna. Widać. I co się stało z twoim czytaniem w moich myślach? Co z rozumieniem wszystkiego z tonu głosu?! Przecież tak dobrze mnie rozumiałeś. Idź już, idź, Lilka czeka. Nie zawiedź jej tak, jak zawiodłeś mnie.
Wyszedł bez słowa, a to zraniło bardziej, niż cokolwiek innego, co mógł zrobić. Wolałabym, żeby powiedział „przepraszam”. Przecież wiedział, że jemu wybaczę wszystko. Że nie zostawię go tak bezczelnie. Miałam tylko jedno wyjście: wybiec za nim z domu. Inaczej wszystko było stracone.
-          Dupku! Wracaj tu, idioto! Przecież wiesz, że mnie zraniłeś i tylko dlatego się na ciebie drę! Wracaj tu idioto! – powtarzałam. – Wracaj tu, cholera jasna, psiakrew! – przystanął, ale nie odwrócił się. Czekałam chwilę i wiedząc, że to już jest koniec, zamknęłam za mną drzwi.
Przykucnęłam przy ścianie. Nie chciałam już więcej łez, bo i tak w tamtym dniu wypłakałam ich więcej niż przez połowę mojego życia. Boże, ale to wszystko bolało.
Ktoś otworzył drzwi. Może Kamil, może Karol. Może pies.
A jednak Karol.
-          Zależy mi, Berenika, ale mam teraz też Lilianę i nie mogę całego czasu poświęcać tobie – mówił cholernie spokojnie. Za spokojnie.
-          Całego… Karol, całego. Ty mi nie chcesz poświęcić nawet godziny. Powiedz mi: dlaczego? Rozumiem, że masz Lilianę i ogólnie, jesteście szczęśliwi, ale ja będąc w związku z Kamilem potrafiłam ci poświęcać całe dnie.
-          Ty nie wierzysz w miłość. I to jest zasadnicza różnica: mi zależy, żeby jej nie stracić i dlatego cały czas chcę przebywać z nią.
-          Cholera jasna, Karol. Przez moment myślałam, że wiesz o mnie wszystko, ale teraz widzę, że Lilka wycięła ci część mózgu, odpowiedzialną za czytanie moich nastrojów, min, tonu głosu. Nic już o mnie nie wiesz.
-          Przepraszam.
Wyszedł. I to już naprawdę był koniec.
Chwila, chwila. Jak się psuje, to już wszystko. – z tą myślą położyłam się spać. Tylko Ares położył się obok mnie. Kochany.

 *

Biedna Beśka, oj biedna.
Naprawdę zaczynam jej współczuć. 
Nie, nie zaczynam, ja jej współczuję... ;)

Wzorem innych Blogowiczów (taak, jestem panna ściągalska, bez ściągi nie ma sprawdzianu i tak dalej :D) założyłam profil "Berenika Kaja Król. Szukając szczęścia" na ask.fm i możecie tam zadawać pytania bohaterom. [[KLIK]]

Huh.
Pozdrawiam serdecznie ;)

PS: Po lewej, pod archiwum. Klikacie? ;3

8 komentarzy:

  1. No więc mamy bardzo pokręconą sytuacje. Tylko jak z niej wybrnąć!? Też mi szkoda Bereniki, myślę, że dziewczyna nie zasłużyła na to co ją ostatnio spotyka. Co do Kamila, ucieszył mnie fakt, że zaproponowała swojemu chłopakowi zamieszkanie u siebie, niewątpliwie świadczy o tym, że Beśka ma do niego zaufanie, kocha go i może na nim polegać. Chyba lepiej żeby nie dowiedział się o jej występku w Kotaryniu, przecież Kamil się załamie. Jeśli chodzi o Karola, widać, że się pogubił w relacjach z gł. bohaterką, jest szczęśliwy, że jest z tą panną swoją ale czy to powód, żeby nie spotykać się ze swoimi przyjaciółmi? Przecież to normalne, że nagle Beśce nie przestanie zależeć na tej przyjaźni z powodu jakieś Lili :P Mam nadzieję, że jakimś cudem wynajdzie wehikuł czasu i cofnie pewien fragment z jej życia, który wydarzył się w jej rodzinnym mieście. Pozdrawiam.
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ja też współczuję Berenice, w jej życiu w jednej chwili pojawiło się mnóstwo problemów. Cieszę się jednak, że dziewczyna wreszcie powiedziała Kamilowi, że go kocha. Chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się po nim jakiegoś zaskoczenia, większej radości...? W końcu pierwszy raz usłyszał to wyznanie z ust dziewczyny.
    Jeśli chodzi o Karola, to podobno strata bliskiego przyjaciela boli o wiele bardziej niż strata chłopaka. Może to i racja, bo przyjaźń jest bardzo mocną więzią, zupełnie inną niż miłość, nie dziwię się więc, że Berenika tak bardzo przeżyła perspektywę utraty Karola. Tym bardziej, że mogła to odebrać jako zdradę - w końcu została przecież "porzucona" dla jakiejś niedawno poznanej dziewczyny.
    Mam tylko nadzieję, że Kamil nie dowie się o zdradzie tak szybko, a jeśli nawet, to przyjmie to łagodniej, niż przewiduje to Berenika, bo inaczej dziewczyna może mieć poważne kłopoty ze swoim nastrojem. Coś mi się wydaje, że mogłaby się wtedy naprawdę załamać. Jest przecież bardzo wrażliwa, mimo tego, że przez długi czas się tego wypierała.
    Pozdrawiam.
    koszmar-na-jawie

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahah, na początku też myślałam, że Kamil ją zdradza, bo całkowicie zapomniałam o matce! Ale coś mi nie grało... Gdyby Kamil ją faktycznie zdradzał, stawiam, że użyłabyś pięknych przymiotników, żeby opisać jego osobę :D A z resztą.. Kamil i zdrada? Ja go tak bardzo lubię! Nie zrobiłby tego... W przeciwieństwie do Karola, któremu tak jak większości "zakochanym" wyprało mózg i gdy pojawiła się panienka, liczy się tylko ona, a nie przyjaciele. Zobaczymy jak długo potrwa ten związek... Sama nieraz spotkałam się z takim odrzuceniem jak Bereśka i znieść nie mogłam jak moja przyjaciółka wymyślała marne wymówki, żeby się ze mną nie spotkać, a prawdziwy powód oczywiście znałam - on. Dlatego współczuję Bereśce. Mam nadzieję, że jakoś uda im się dogadać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholernie mi się nie podoba to, co robi Berenika i po raz pierwszy tak naprawdę mam ochotę ją zdzielić w łeb. Wiem, że to trudne przyznać się do zdrady, zwłaszcza jeśli się kogoś bardzo kocha, ale wyrzuty sumienia wykończą tę dziewczynę, a ponadto będzie prawdziwe piekło, kiedy Kamil dowie się o wszystkim z drugiej ręki. Nie wiem czemu, ale mam dziwne przeczucie, że Cyprian przyjedzie do Warszawy i osobiście przekaże ukochanemu Beśki, że ta się z nim przespała... Po prostu czuję, że jest do tego zdolny.
    Według mnie Berenika nieco histeryzuje, chociaż w obecnej sytuacji za bardzo mnie to nie szokuje. Ma dylemat z Kamilem, na dodatek Karol kompletnie poświęcił się związkowi z Lilianą, przez co zaniedbał przyjaźnie. Może jednak uda się to naprawić? W końcu nie stało się nic aż tak poważnego, by trzeba było wszystko zakończyć.
    Jak zawsze mi się podobało. Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Bereniki i to bardzo. Popełniła błąd i widać, że tego żałuje. Co do Karola, to zawiodłam się na nim. Berka ma rację ona potrafiła znaleźć czas na spotkanie a on? Wielce zakochany w jakieś lalce, nie ma czasu nawet zadzwonić. Cham. Mam nadzieję, że z czasem zrozumie, że świat nie kręci się w okół Liliany. I niech Berka się weźmie w garść i powie o wszystkim Kamilowi, im dłużej będzie to ukrywać, tym gorzej dla nich obojga.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Także jest mi żal Bereniki, choć z drugiej strony naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nienawidzi dziewczyny Karola. Przecież to normalne, że gdy człowiek poznaje swoją drugą połówkę, musi dzielić swoje życie między tę osobę, a przyjaciół. W dodatku Berka wcale nie dzwoniła do Karola, kiedy była w Kotaryniu. Mogła zrobić wyjątek, pogadać z nim o tym, co przeszkadza jej w zachowaniu Lilki. No rozumiem, że prawdopodobnie ta kobieta to malowana lalunia, lecz główna bohaterka powinna to zaakceptować. W końcu miłość jest najważniejsza, a nie wygląd.
    Mam jednak nadzieję, że przyjaźń Karola i Berki przetrwa. Oby wyjaśnili sobie wszystkie sprawy i przeprosili za swoje błędy.
    Ech... jak widać trudno jest przyznać się do zdrady. Wcale się nie dziwię, że Berenika tak długo z tym zwleka. Z drugiej strony wydaje mi się, że lepiej byłoby już mieć to za sobą. Ciekawi mnie reakcja Kamila. Wydaje mi się, że przebaczy jej ten incydent. W końcu ona naprawdę go kocha! Przyznała się do tego po tak długim czasie.
    Rozdział jak zwykle genialny :) Czekam na więcej! U mnie nowa notka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też współczuję Berenice. Naprawdę. Straciła już Karola i wszystko wskazuje na to, że dopóki ta wredna Liliana omamiła go do tego stopnia, że ten nie jest w stanie przejrzeć na oczy, chyba się nie pogodzą, a szkoda, choć postać Karola niebywale mnie denerwuje. Najpierw gej, potem nie-gej, a teraz omamiony facet. Naprawdę. Można się pogubić. xd
    Co do zdrady Beśki, nie będę się wypowiadać. Alkohol nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem, jak - ku mojemu zadowoleniu - Berenika zauważyła. Mimo wszystko jej współczuję, bo Kamil to naprawdę wspaniały facet, a ona może go stracić przez takie głupstwo, które nic dla niej nie znaczyło. Naprawdę, przykro mi...
    Rozdział jak zwykle wspaniały.
    Pozdrawiam, Apokalipsa.

    zarzewie-ognia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! :> Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale ostatnio do niczego nie mam chęci... W dodatku szkoła i już po feriach. ;p
    Nareszcie! Mój długo oczekiwany moment nadszedł :D Berenika przyznała się do tego, że kocha Kamila! :D Szkoda tylko, że aby to zrobić najpierw musiała go zdradzić... ;/ W sumie to nie mam zamiaru jej za to obrażać. Również jej współczuję... Mimo wszystko, myślę że Berenikę w końcu ruszy sumienie i powie wszystko Kamilowi dużo później, ale on i tak jej wybaczy bo ją kocha! :D (ach, te moje optymistyczne stwierdzenia :D)I jeszcze Karol... Rozumiem, że się chłopak zakochał, ale bez przesady... Jeżeli mam być szczera, to naprawdę zdenerwowałam się na niego.
    Heh, dobra ogólnie mówiąc rozdział świetny i z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń