*
"Nie wiem komu i jak
podziękować za los,
co nasycić się dał
współistnieniem przez nasz
podziękować za los,
co nasycić się dał
współistnieniem przez nasz
podwójny czas"
Dawno już nie czułam się w pełni bezpieczna.
Przecież wszystko co miałam mogło zniknąć tak nagle! Wystarczyłoby, żeby
Cyprian odwiedził mnie w moim domu podczas gdy Kamil już wrócił z pracy i… och,
wolałam o tym nie myśleć. Tymczasem pewnego wtorkowego poranka odezwał się mój
telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się „Milena”, a ja odebrałam, nie bacząc na
moją niechęć do wykonania tej czynności. Powitała mnie chłodnym, wręcz
urzędowym tonem i kazała do siebie przyjść. Zapytałam czemu aż tak jej
się spieszy, próbując pokryć moje zmieszanie śmiechem, lecz jej wcale nie było
wesoło. Ale nie, nie była zła… Raczej, hm, wyrachowana. Wiedziała już co ma
robić ze mną, a mnie się wcale to nie podobało.
Cóż mogłam jednak poradzić? Wdziałam na nogi
trampki, nie miałam ochoty na żadne strojenie się, natomiast na ramiona
zarzuciłam skórzaną kurtkę, bo była po prostu pod ręką. Poszłam czym prędzej do
Mileny, wiedząc, że wcale nie mam ochoty się z nią widzieć, jej ton głosu nie
mówił zbyt wiele, oprócz tego, że lepiej jej unikać. I że wcale nie jest dobrą
duszyczką, którą wydawała się być wcześniej.
Prześladowały mnie złe przeczucia, chyba nie było
zbyt dobrze. Cyprian plus Milena, a także ja i Kamil… nie, to nie było okej. Po
raz pierwszy żałowałam, że odnowiłam tę znajomość, bo skutki głupiej wiadomości
w stylu „pamiętasz mnie” były zbyt poważne.
Stojąc przy jej drzwiach nacisnęłam dzwonek krótko,
anemicznie wręcz, jakby bojąc się tego, że dzwonek może mnie zarazić jakąś dziwną chorobą. Boże, Stella Woźniak
zżerana przez tremę! Tak, ta piękność, która nigdy nie bała się niczego, nie
wstydziła się palnąć nawet największego głupstwa… Tylko, że wtedy nie miałam
nic do stracenia, a w tej sytuacji, gdy zrozumiałam, że miłość to jedyne co się
liczy nie było już tak łatwo.
Każdemu jest lżej, gdy jest nieszczęśliwy.
To brzmi zdecydowanie niemądrze. Ale jest mądre. Bo
każdy, kto jest nieszczęśliwy nie ma nic do stracenia. I może wszystko. Nie
odczuwa strachu, że cokolwiek zniknie przez jego głupi błąd. Nie boi się
stracić szczęścia, bo go nie ma. A ja? Ja? Ja się nie bałam.
Ja byłam przerażona.
Spojrzałam w twarz Milenie, która po krótkiej chwili
otworzyła mi drzwi. Nie dopatrzyłam się w niej niczego, dosłownie niczego, ale
te jej oczy… były zimne, błyszczące złością. Otworzyła drzwi szerzej i
przesadnie uprzejmym gestem zaprosiła mnie do środka. Nie miałam pewności, czy
chodzi jej o Cypriana, czy może o coś innego. W końcu mógł jej wszystko
opowiedzieć… ale po co? To jednak jego dziewczyna, może już była. Zdjęłam tylko
kurtkę i usiadłam w fotelu niczym na szpilkach. Sztywna i wyprostowana
wpatrywałam się w Upiorną, która w dalszym ciągu rzucała mi złowrogie
spojrzenia, za każdym razem bez słowa. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie,
próbując odrzucić cały stres; w końcu nie musiało chodzić o noc, z której
pamiętam tylko to, że spędziłam ją z Wasilewskim.
-
Czemu tak pilnie kazałaś mi do siebie przyjść? Stało
się coś poważnego?
-
Głupio się pytasz – jej niebieskie oczy były nieco
tajemnicze, ich blask przerażał mnie. Nigdy nie widziałam Mileny w takim
stanie. – Głupio. Ranisz go.
-
Go?
-
Ty zgłupiałaś, czy tylko tak udajesz? A masz jakiegoś
innego „go” niż Kamila?
-
Nie mam! O co ci chodzi? Dlaczego niby go ranię?! Po co
wpieprzasz się w moje życie?! – krzyknęłam.
-
Och! Nie zapowietrzaj się tak. Uwierz, wiem więcej, niż
chciałabym wiedzieć. Ranisz go, bo jesteś wyrafinowana, a tyłkiem kręcisz na
prawo i lewo. I nie wpieprzam się w twoje życie, tylko w życie Kamila. Chcę mu
pomóc odnaleźć szczęście!
-
Jego szczęście? Sam sobie poradzi, jest dorosły! I nie
wiem po co mnie tu sprowadzałaś, wychodzę! – byłam wściekła. Wstałam z fotela,
ale ona z zimnym uśmiechem powiedziała powoli:
-
Nie wychodzisz. Jeśli to zrobisz, Kamil dowie się o
twojej zdradzie szybciej, niż myślisz.
-
O ile już się nie dowiedział – mruknęłam, mając na
myśli papierosy.
-
Nie bój się, na pewno nie ode mnie. Jeśli już mam
zamiar mu powiedzieć, to tylko przy tobie, żebym mogła wyjaśnić, w razie jakbyś
coś pokręciła. Przypadkiem, oczywiście…
-
Kiedy masz zamiar to zrobić?
-
Jutro. Wpadnę do was „przechodząc przypadkiem” i… ojć,
chyba Kamil się dowie…
-
Błagam cię, nie mów mu – spojrzałam na nią błagalnie.
-
Dlaczego niby? Uwielbiam go, to cudowny facet, nie
rozumiem czemu jest z tobą. W końcu ty nie umiesz dać mu tego, na co zasługuje.
Ja jestem szczęśliwa z moim Cyprianem i nie zamierzam dawać twojemu Kamilowi.
-
To on mnie zaciągnął do łóżka, byłam pijana! –
podniosłam głos.
-
To nie zmienia faktu, że się z nim przespałaś.
Zapadła cisza tak gwałtowna, że nawet tykanie
zegarka brzmiało jak tykanie bomby. Nie potrafiłam się odezwać, w moich oczach
nagromadziły się łzy, wizja utraty Kamila to niezbyt ciekawa wersja mojej
przyszłości.
-
Tak, ale go kocham – odparłam cicho, wypuszczając całe
powietrze z płuc.
-
Musisz mu powiedzieć, jeśli nie, to zrobię to ja.
-
Daj mi czas…
-
Ile? W nieskończoność? O nie, moja panno. Masz czas do
świąt Bożego Narodzenia, później powiem wszystko Kamilowi. Powodzenia.
-
Dziękuję za ten czas. Ja już chyba pójdę – szepnęłam,
zebrałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam.
Wyszłam od Mileny niezbyt zadowolona. W końcu
tegoroczne święta chciałam spędzić z Kamilem, a powiedzenie prawdy, jakby nie
było, wyklucza tę pierwszą opcję. No i jak mu to powiedzieć? „Hej, Kamil! Mam
dla ciebie złą wiadomość, zdradziłam cię!”? To przecież niedorzeczne. Tym razem
Milena dyktowała warunki, ja natomiast musiałam być posłusznym pieskiem, który
spełnia rozkazy… Nie była to przyjemna rola.
Wiecie? Czasem mi się wydaje, że mimo wszystko
przyjaźń i miłość to nie tylko szczęście, ale i ból. Ale taki ból, w którym po
latach znajdujemy przyjemność, jeśli wszystko kończyło się dobrze. No bo
przecież ten ból udowadnia, że zależy nam na kimś, tak samo jak zazdrość. Z
tym, że nadmiar zarówno bólu jak i zazdrości nigdy nie jest dobry. Zbyt duża
ilość miłości też rani, a tego już nie wspomina się dobrze. Odtrącony nadmiar
ilości może zmienić człowieka. Bo mówi się, że człowieka zmienia miłość. Otóż
nie tylko to. Człowieka zmienia wszystko, ale stwierdzenie, że to pieniądze go
zmieniają również jest błędne, bowiem nie same pieniądze tego dokonują, ale uczucia, jakie zagnieżdżają się w
człowieku po tym, gdy już dostanie tę kupę forsy. I dlatego nie wszyscy
pozostawiają swoje rodziny, przyjaciół, swoje przyziemne marzenia, plany, tylko
po to by żyć w luksusie, który z czasem staje się dla nich utrapieniem. Bardzo
często bowiem luksus równa się brak szczerości; przekonałam się o tym już dawno
i dlatego nie ufałam nikomu. Bałam się otworzyć przed kimkolwiek, a to przecież
mogłoby mi bardzo pomóc… lub też zaszkodzić, oczywiście.
Tak, rozumiem, że uważacie, że otworzenie się
pomogłoby mi odnaleźć szybciej siebie i uczucia innych ludzi. Ja jednak wtedy
nie byłam w stanie zrobić nic, co spowodowałoby wzrost mojego zaufania do
innych ludzi. Strach jest czasem silniejszy niż my, ucieczka od emocji –
prostsza niż jakakolwiek szczera rozmowa. Wiem, że teraz łatwo mnie ocenić. Nie
kochała, ale uprawiała seks – dziwka. Lub „damska wersja Casanovy” …ale nigdy
ktoś, kto boi się własnych uczuć. Nigdy, przenigdy ktoś, kto po cichu liczy na
miłość, ale nie przyzna się do tego nawet sam przed sobą. Bo przecież tak łatwo
ocenić, lepiej jest rzucić okiem i „wiedzieć wszystko”, niż rzeczywiście
dopytać się, poznać. Zdradziła? Dziwka podwójnie! Nikogo nie będzie obchodzić
to, że byłam pijana i że Cyprian to sobie zaplanował. Nikogo nie będą obchodzić
moje wyrzuty sumienia, w końcu mogłam tego nie robić, prawda?
Bałam się, że Kamil powie mi to wszystko bez
wahania, że uzna, że byłam i jestem zwykłą dziwką, że niepotrzebnie robiłam
jemu i Maksowi nadzieję na przyszłe, szczęśliwe życie. Dlaczego to wszystko
miało się tak skończyć? Przez chwilę miałam łzy w oczach, ale po kilku
sekundach opanowałam się, w końcu byłam w Warszawie, wśród ludzi. Obawiam się
jednak, że nawet gdybym płakała tak głośno, jak dziecko, któremu zabrano
ulubioną zabawkę, nikt nie zwróciłby na mnie uwagi; mimo to przywołałam się do
porządku. Po drodze do domu była mi apteka, weszłam więc do niej w celu
kupienia… testu ciążowego. Tak, podejrzewam, że jestem w ciąży. Poranne
mdłości, bieganie do łazienki w zdecydowanie krótszych odstępach czasu niż
zwykle… No i nieco obolałe piersi, to składało mi się na objawy ciąży. To
zaskakujące, prawda? Będę matką.
Mam nadzieję, że lepszą niż Cecylia Wojciechowska.
Przecież pod wieloma względami byłam do niej podobna – tak jak ona miałam wielu
facetów. Dostrzegałam też mimo wszystko różnice. Zapytacie jakie? No cóż, na
przykład ja w końcu kochałam Kamila. I w sumie, przyznam się wam do tego…
chciałam tego dziecka. Jednocześnie strach, że Kamil mnie pozostawi i że nie
dam sobie rady paraliżowały mnie. No i oczywiście nie miałam pewności, mogła
być to równocześnie ciąża urojona. Weszłam więc niepewnie do apteki. Farmaceutka
spojrzała na mnie wyczekująco, ale jednocześnie z politowaniem, jakby znała
wszystkie moje tajemnice i chciała powiedzieć: Dziecko, nie wygłupiaj się. Mam dla ciebie dobrą radę…
Naprawdę, przydałby mi się ktoś taki. Po raz kolejny
spojrzałam na uśmiechniętą aptekarkę, która rzuciła standardowym pytaniem: „Co
podać?”. Poprosiłam o test ciążowy, wywiązała się krótka rozmowa na temat
szczęścia, jakie mi się przytrafiło, przytakiwałam z uśmiechem, ale wzrok
musiałam mieć nieobecny, tak, jak nieobecna była moja dusza. Po chwili jednak
doprowadziłam się do porządku i podziękowawszy wyszłam z apteki, rzucając
jeszcze jeden uśmiech.
Test
wylądował w mojej obszernej, czarnej torbie. Gdybym miała się określić, jaki
miałam wtedy nastrój, nie powiedziałabym nic. To przecież totalnie bez sensu –
jednocześnie umierać ze strachu i być szczęśliwą, z powodu przyszłego,
prawdopodobnego macierzyństwa. Powinnam się bać wyniku testu, w końcu ciąża to
obowiązki, odstawienie kawy (nie piję jej dużo, nie będzie problemu),
odstawienie alkoholu (z tym również poradzę sobie z łatwością) i mnóstwo innych
rzeczy. Ja mimo to się nie bałam, bo… no właśnie, dlaczego? Nie wiedziałam,
czułam jednak, że każdy przypadek prowadzi do innego, większego. I że to jest
właśnie przeznaczenie, a przeznaczenia nie należy się bać. Jeśli będzie zbyt
straszne, to ucieknę, zmienię swoje życie diametralnie, będę kogoś kochać, będę
mieć dziecko. Po prostu zrobię wszystko, by być szczęśliwą. Odszukam moje
szczęście, jeśli gdziekolwiek się zapodzieje. Na razie jestem w trakcie
szukania – ale przecież wszystko ma jakiś swój bliżej nieokreślony cel, coś,
gdzie wszystko się kończy, gdzie serce bije szybciej – bo już się wie, że
wszystko jest dobrze, że już po prostu nie może być lepiej – a nawet jeśli
może, to już nam tego nie potrzeba. Więc ja szukałam właśnie tego,
nieokreślonego czegoś, co dawało szczęście.
Póki co czekałam na wynik testu. Te kilka minut
ciągnęło mi się w nieskończoność, usilnie próbowałam przeczytać kilka stron
jakiejś książki o miłości, ale nie mogłam się skupić, tekst rozmazywał mi się
przed oczami. Myśli wirowały wśród tych kreseczek, które mogły się pojawić, lub
też nie. Czasami jeden dzień upływa nam niczym dwie godziny, a czasem dwie
minuty ciągną się jakby to była wieczność.
Poczekałam jakiś czas, po czym złapałam biały przedmiot
do ręki, zaciskając na nim palce tak, iż pobielały mi kostki.
Proszę bardzo, będę mamą! Cześć maluszku, witaj w brzuszku, zrymowałam głupio, ale za to z
uśmiechem. Chciało mi się tańczyć, w końcu miałam być matką dziecka mojego i
Kamila…
A co… jeśli to nie Kamil był ojcem? – momentalnie
oklapłam na sofę, niczym balon napompowany do granic możliwości, z którego ktoś
wypuścił właśnie całe powietrze. Niby Cyprian powiedział, że jest całkowicie
bezpłodny, matka też tak mówiła, ale przecież wszystko to mogły być kłamstwa.
Ale po co? Nie, to nie miało sensu, mówili prawdę! Znów na moje usta wślizgnął
się szeroki uśmiech; mimo to poprzysięgłam sobie, że niebawem odwiedzę Milenę
po raz kolejny, by upewnić się, że Cyprian na pewno jest bezpłodny. Przezorny
zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak.
Nie mogłam doczekać się Kamila w domu. Mijały jednak
godziny popołudniowe, Maks powinien być już dawno w domu razem ze swoim bratem.
Zaczęłam się martwić, bo nawet gdyby po szkole poszli gdziekolwiek, Kamil dałby
mi znać z całą pewnością. Rozdzwonił się mój telefon, odetchnęłam z ulgą,
widząc na wyświetlaczu imię ukochanego.
-
Halo! No, Kamil, gdzie jesteście? Martwię się!
-
Pani Berenika Król? Pani jest dziewczyną Kamila
Wojciechowskiego?
-
Tak, zgadza się, o co chodzi? – zapytałam, ledwo
trzymając się na nogach. Nie wiem, ale chyba każdy na moim miejscu byłby
zaniepokojony. Nienawidziłam urzędniczego tonu, lekko zapowietrzonego, to
zawsze zwiastowało coś złego.
-
Pani chłopak i jego brat mieli wypadek samochodowy.
Maksymilianowi nie stało się nic, ale póki co pan Wojciechowski jest
nieprzytomny.
-
Ja… zaraz tam będę – krzyknęłam do słuchawki i w panice
zakładając kurtkę krzyczałam Aresowi by grzecznie pozostał w domu i czekał na
panią. Nie zabrałam nawet dokumentów potrzebnych w razie wylegitymowania mnie
przez policję.
O mój Boże.
*
Dzień dobry.
Jak widzicie, Kamil miał wypadek. Tak, mnie też jest przykro.
Hm, jeśli chodzi o pewną odpowiedź na ask.fm [KLIK], to musiałam tak odpowiedzieć - Milena uważa, że pomaga Kamilowi, a nie, że knuje coś przeciwko Beśce.
Także ten.
Pozdrawiam serdecznie ;*
Także ten.
Pozdrawiam serdecznie ;*
O matko!! ile się dzieję, uff czytałam z zapartym tchem i nie mogłam się oderwać. Co do początku.. Milenka, od początku działała mi na nerwy, czyli jednak intuicja mnie nie zawodzi. Mogę się założyć, ze kazała Cyprianowi wykorzystać tą piękną okazję w Kotaryniu i przespać się z Bereniką, a ona może ją teraz legalnie szantażować. To chore! ;/ Ciąża Beśki, ucieszyła mnie i zarazem zasmuciła. Myślę, że dziewczyna dojrzała do tego aby zostać matką to dobra nowina, ale to, że ewentualnie mogłoby byc to dziecko Cypriana.. zostawię to bez komentarza :P I ten wypadek na końcu.. jak grom z jasnego nieba, jakby było mało kłopotów w ich życiu... :) Kamil.. niech on wyjdzie z tego cało! przecież zostanie tatą ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
/pozorne-szczescie/
O jejku! Co za emocje! Niewiarygodne! Tyle się dzieje...
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od zachowania Mileny. Ta kobieta od początku wzbudzała we mnie wiele podejrzeń. Po prostu jej nie ufałam. Kontakt jej i Berki tak po prostu się urwał. Nasza główna bohaterka z pewnością nie mapojęcia, co robiła jej przyjaciółka przez cały ten czas. Z drugiej strony, Upiorna doprowadziła ją do porządku. Kłamstwo ma krótkie nogi. Lepiej, jeśli wszystko wyjdzie na jaw teraz, niż za kilka lat.
Zaskoczyłaś mnie informacją o tym, że Berenika jest w ciąży. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Cieszę się, choć to będzie dla nej duży test odpowiedzialności. Nie wydaje mi się, żeby Cyprian był ojcem jej dziecka. Jeśli nie byłby bezpłodnoy, miałby już nie jednego potomka.
Nie wierzę, że Kamil odjedzie od Berki, chociażby ze względu na jej ciążę. Pozostaje tylko jedno pytanie: czy przeżyje ten wypadek? Mam szczerą nadzieję, że tak. Żal mi go. Akurat w takim momencie...
No to pokomplikowałaś sprawy ;) obyś długo nie trzymała swoich czytelników w niepewności ;) pozdrawiam!
Oj, biedna Berenika. Wszystko w jej życiu ostatnio się nie układa. Nadal zastanawiam się, czemu Kamil palił papierosy, co tak bardzo go zdenerwowało. Najwyraźniej nie dowiem się jednak tego zbyt szybko, skoro jest nieprzytomny. Gdy odzyska przytomność, z pewnością inne sprawy będą zaprzątały głowę Bereniki i główna bohaterka nie będzie się wypytywała o przyczyny palenia. Nie wiem, w jakim miesiącu rozgrywa się akcja tego rozdziału, ale coś przeczuwam, że do świąt Bożego Narodzenia nie pozostało zbyt wiele czasu. Znając szczęście głównej bohaterki, Kamil dopiero co wyjdzie ze szpitala i już będzie musiał się dowiedzieć o zdradzie. Chociaż może to i dobrze, bo wierzę, że tych dwoje za bardzo się kocha, by rozstać się z powodu takiego zdarzenia, tym bardziej, że to nie była świadoma zdrada.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Cyprian może być ojcem dziecka Bereniki. Coś mi się wydaje, że on rzeczywiście jest bezpłodny, bo raczej nie miałby powodów, żeby kłamać w tej sprawie. Nie dziwię się jednak, że główna bohaterka boi się, że ojcem dziecka może nie być Kamil. Ostatnio jej życie to pasmo nieszczęść, więc kolejne okropne zdarzenie za pewne nie byłoby dla Bereniki zbyt dużym zaskoczeniem.
Jestem zdziwiona, że od razu przeczułam, że Milena jest fałszywą osobą. Myślałam, że to tylko moje dziwne uprzedzenia. Skoro jednak się nie myliłam, oznacza to, że świetnie wykreowałaś postać - wydawała się być miła, a jednak czuło się podświadomie, że coś z nią jest nie tak.
W ostatnich rozdziałach pojawiło się wiele problemów i wiele komplikacji, więc teraz z większą niecierpliwością będę czekała na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że w życiu Bereniki wszystko w końcu się jakoś ułoży, bo bardzo lubię tę postać.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
Suka. Wybacz mi to nieprzyjemne słowo, ale właśnie ono było pierwszym, jakie wpłynęło mi na usta, gdy przebrnęłam przez pierwszą część rozdziału. Nigdy nie ufałam Milenie do końca, wydawała mi się wyjątkowo dwulicowa, ale z czasem ta przezorność słaba... Oczywiście do momentu, gdy w jej pobliżu zaczął kręcić się Cyprian. A teraz Upiorna przeszła samą siebie. Za kogo się ona uważa? Za idealną przyjaciółkę? Niby twierdzi, że kieruje się dobrem Kamila, ale ja wcale w to nie wierzę. Mam dziwne wrażenie, iż ona i Cyprian czerpią jakąś chorą satysfakcję w związku z tym, co się stało. A Berenika jeszcze podziękowała tej idiotce za czas, który jej "łaskawie" dała. Bezczelność! Mimo wszystko uważam, że Kamil powinien dowiedzieć się całej prawdy bezpośrednio od ukochanej.
OdpowiedzUsuńBeśka w ciąży... Niestety ja nie wierzę w bezpłodność Cypriana i bardzo się boję, że to on będzie ojcem tego dziecka. Dla głównej bohaterki byłby to przecież kolejny cios. Mam nadzieję, że maluch, który przyjdzie na świat, będzie owocem miłości Bereniki i Kamila, bez względu na to, jak się w ich związku ułoży, bo przecież przyszłość może być różna...
KAMIL MIAŁ WYPADEK! Chociaż kocham Maksa, wcale nie sprawiła mi ulgi wiadomość, że jemu nic się nie stało. Wszystko dlatego, że starszy Wojciechowski skradł mi serce i podobnie jak Berenika jestem nadal w ciężkim szoku. Czy na pewno on z tego wyjdzie? Naprawdę boję się jego życie... Boję się także o Beśkę, ponieważ zdecydowanie za wiele na nią ostatnio spadło. Jak ona sobie z tym wszystkim poradzi?
Czekam na ciąg dalszy :*
To co zrobił Cyprian to był zwykły gwałt(od strony prawnej) i niestety wciąż tak jest że wszyscy uważają że jak dziewczyna pijana uprawia z niewiadomokim seks to jest dziwką.
OdpowiedzUsuńMilena może uważa się za szlachetną, ale jest(bez urazy dla osób z małych miejscowości) dziwczyną z polskiej wsi gdzie to dziewczyna jest ZUOem. Powinna pomóc Bermice!
Wiedziałam! No po prostu wiedziałam, że ta szmata Milena coś w końcu odwali. Jestem pewna, że chce odbić Kamila Berce. Głupia, głupia, głupia...wrrr nie cierpię jej po prostu! Taka niby przyjaciółka? Jak chce dobrze, to powinna wspierać Berenike a nie jej robić koło dupy, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Cyprian jest BEZpłodny i to dziecko jest Kamila. Wszystko musi się jakoś ułożyć, łącznie ze zdrowiem Kamila, musi z tego wyjść. A właśnie co do Kamila to mam dziwne przeczucie, że to wcale nie był wypadek, tylko po prostu ktoś chciał go skrzywdzić. Dało się zauważyć, że ostatnio ma jakieś problemy. Ale jestem dobrej myśli :)
Pozdrawiam :*
Kochana, teraz chyba muszę się trochę pokajać i to nie tylko przed tobą:( Przyznaję, zaniedbałam całą blogosferę, ale to wszystko przez ten konkurs z bioli i choróbsko... No i mega doła. Ale wracam i muszę ci powiedzieć, że nadal świetna jesteś:) Czytając ten rozdział byłam pełna współczucia dla Beśki. Wreszcie zrozumiała, że kocha chłopaka, a tu taki zbieg wydarzeń. Miałam Milenę za jej przyjaciółkę, a ona okazała się... nie mam na to na razie określenia. I do tego jeszcze ten wypadek-chyba gorzej już być nie może, co?
OdpowiedzUsuńProszę, chociaż to twoje opowiadanie to nie krzywdź Kamila... Ja tak kocham happy endy:)