niedziela, 10 lutego 2013

Szesnaście


*
"Nie wiem komu i jak
podziękować za los,
co nasycić się dał
współistnieniem przez nasz
podwójny czas"

Dawno już nie czułam się w pełni bezpieczna. Przecież wszystko co miałam mogło zniknąć tak nagle! Wystarczyłoby, żeby Cyprian odwiedził mnie w moim domu podczas gdy Kamil już wrócił z pracy i… och, wolałam o tym nie myśleć. Tymczasem pewnego wtorkowego poranka odezwał się mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się „Milena”, a ja odebrałam, nie bacząc na moją niechęć do wykonania tej czynności. Powitała mnie chłodnym, wręcz urzędowym tonem i kazała do siebie przyjść. Zapytałam czemu aż tak jej się spieszy, próbując pokryć moje zmieszanie śmiechem, lecz jej wcale nie było wesoło. Ale nie, nie była zła… Raczej, hm, wyrachowana. Wiedziała już co ma robić ze mną, a mnie się wcale to nie podobało.
Cóż mogłam jednak poradzić? Wdziałam na nogi trampki, nie miałam ochoty na żadne strojenie się, natomiast na ramiona zarzuciłam skórzaną kurtkę, bo była po prostu pod ręką. Poszłam czym prędzej do Mileny, wiedząc, że wcale nie mam ochoty się z nią widzieć, jej ton głosu nie mówił zbyt wiele, oprócz tego, że lepiej jej unikać. I że wcale nie jest dobrą duszyczką, którą wydawała się być wcześniej.
Prześladowały mnie złe przeczucia, chyba nie było zbyt dobrze. Cyprian plus Milena, a także ja i Kamil… nie, to nie było okej. Po raz pierwszy żałowałam, że odnowiłam tę znajomość, bo skutki głupiej wiadomości w stylu „pamiętasz mnie” były zbyt poważne.
Stojąc przy jej drzwiach nacisnęłam dzwonek krótko, anemicznie wręcz, jakby bojąc się tego, że dzwonek może mnie zarazić  jakąś dziwną chorobą. Boże, Stella Woźniak zżerana przez tremę! Tak, ta piękność, która nigdy nie bała się niczego, nie wstydziła się palnąć nawet największego głupstwa… Tylko, że wtedy nie miałam nic do stracenia, a w tej sytuacji, gdy zrozumiałam, że miłość to jedyne co się liczy nie było już tak łatwo.
Każdemu jest lżej, gdy jest nieszczęśliwy.
To brzmi zdecydowanie niemądrze. Ale jest mądre. Bo każdy, kto jest nieszczęśliwy nie ma nic do stracenia. I może wszystko. Nie odczuwa strachu, że cokolwiek zniknie przez jego głupi błąd. Nie boi się stracić szczęścia, bo go nie ma. A ja? Ja? Ja się nie bałam.
Ja byłam przerażona.
Spojrzałam w twarz Milenie, która po krótkiej chwili otworzyła mi drzwi. Nie dopatrzyłam się w niej niczego, dosłownie niczego, ale te jej oczy… były zimne, błyszczące złością. Otworzyła drzwi szerzej i przesadnie uprzejmym gestem zaprosiła mnie do środka. Nie miałam pewności, czy chodzi jej o Cypriana, czy może o coś innego. W końcu mógł jej wszystko opowiedzieć… ale po co? To jednak jego dziewczyna, może już była. Zdjęłam tylko kurtkę i usiadłam w fotelu niczym na szpilkach. Sztywna i wyprostowana wpatrywałam się w Upiorną, która w dalszym ciągu rzucała mi złowrogie spojrzenia, za każdym razem bez słowa. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie, próbując odrzucić cały stres; w końcu nie musiało chodzić o noc, z której pamiętam tylko to, że spędziłam ją z Wasilewskim.
-          Czemu tak pilnie kazałaś mi do siebie przyjść? Stało się coś poważnego?
-          Głupio się pytasz – jej niebieskie oczy były nieco tajemnicze, ich blask przerażał mnie. Nigdy nie widziałam Mileny w takim stanie. – Głupio. Ranisz go.
-          Go?
-          Ty zgłupiałaś, czy tylko tak udajesz? A masz jakiegoś innego „go” niż Kamila?
-          Nie mam! O co ci chodzi? Dlaczego niby go ranię?! Po co wpieprzasz się w moje życie?! – krzyknęłam.
-          Och! Nie zapowietrzaj się tak. Uwierz, wiem więcej, niż chciałabym wiedzieć. Ranisz go, bo jesteś wyrafinowana, a tyłkiem kręcisz na prawo i lewo. I nie wpieprzam się w twoje życie, tylko w życie Kamila. Chcę mu pomóc odnaleźć szczęście!
-          Jego szczęście? Sam sobie poradzi, jest dorosły! I nie wiem po co mnie tu sprowadzałaś, wychodzę! – byłam wściekła. Wstałam z fotela, ale ona z zimnym uśmiechem powiedziała powoli:
-          Nie wychodzisz. Jeśli to zrobisz, Kamil dowie się o twojej zdradzie szybciej, niż myślisz.
-          O ile już się nie dowiedział – mruknęłam, mając na myśli papierosy.
-          Nie bój się, na pewno nie ode mnie. Jeśli już mam zamiar mu powiedzieć, to tylko przy tobie, żebym mogła wyjaśnić, w razie jakbyś coś pokręciła. Przypadkiem, oczywiście…
-          Kiedy masz zamiar to zrobić?
-          Jutro. Wpadnę do was „przechodząc przypadkiem” i… ojć, chyba Kamil się dowie…
-          Błagam cię, nie mów mu – spojrzałam na nią błagalnie.
-          Dlaczego niby? Uwielbiam go, to cudowny facet, nie rozumiem czemu jest z tobą. W końcu ty nie umiesz dać mu tego, na co zasługuje. Ja jestem szczęśliwa z moim Cyprianem i nie zamierzam dawać twojemu Kamilowi.
-          To on mnie zaciągnął do łóżka, byłam pijana! – podniosłam głos.
-          To nie zmienia faktu, że się z nim przespałaś.
Zapadła cisza tak gwałtowna, że nawet tykanie zegarka brzmiało jak tykanie bomby. Nie potrafiłam się odezwać, w moich oczach nagromadziły się łzy, wizja utraty Kamila to niezbyt ciekawa wersja mojej przyszłości.
-          Tak, ale go kocham – odparłam cicho, wypuszczając całe powietrze z płuc.
-          Musisz mu powiedzieć, jeśli nie, to zrobię to ja.
-          Daj mi czas…
-          Ile? W nieskończoność? O nie, moja panno. Masz czas do świąt Bożego Narodzenia, później powiem wszystko Kamilowi. Powodzenia.
-          Dziękuję za ten czas. Ja już chyba pójdę – szepnęłam, zebrałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam.

Wyszłam od Mileny niezbyt zadowolona. W końcu tegoroczne święta chciałam spędzić z Kamilem, a powiedzenie prawdy, jakby nie było, wyklucza tę pierwszą opcję. No i jak mu to powiedzieć? „Hej, Kamil! Mam dla ciebie złą wiadomość, zdradziłam cię!”? To przecież niedorzeczne. Tym razem Milena dyktowała warunki, ja natomiast musiałam być posłusznym pieskiem, który spełnia rozkazy… Nie była to przyjemna rola.
Wiecie? Czasem mi się wydaje, że mimo wszystko przyjaźń i miłość to nie tylko szczęście, ale i ból. Ale taki ból, w którym po latach znajdujemy przyjemność, jeśli wszystko kończyło się dobrze. No bo przecież ten ból udowadnia, że zależy nam na kimś, tak samo jak zazdrość. Z tym, że nadmiar zarówno bólu jak i zazdrości nigdy nie jest dobry. Zbyt duża ilość miłości też rani, a tego już nie wspomina się dobrze. Odtrącony nadmiar ilości może zmienić człowieka. Bo mówi się, że człowieka zmienia miłość. Otóż nie tylko to. Człowieka zmienia wszystko, ale stwierdzenie, że to pieniądze go zmieniają również jest błędne, bowiem nie same pieniądze tego dokonują, ale uczucia, jakie zagnieżdżają się w człowieku po tym, gdy już dostanie tę kupę forsy. I dlatego nie wszyscy pozostawiają swoje rodziny, przyjaciół, swoje przyziemne marzenia, plany, tylko po to by żyć w luksusie, który z czasem staje się dla nich utrapieniem. Bardzo często bowiem luksus równa się brak szczerości; przekonałam się o tym już dawno i dlatego nie ufałam nikomu. Bałam się otworzyć przed kimkolwiek, a to przecież mogłoby mi bardzo pomóc… lub też zaszkodzić, oczywiście.
Tak, rozumiem, że uważacie, że otworzenie się pomogłoby mi odnaleźć szybciej siebie i uczucia innych ludzi. Ja jednak wtedy nie byłam w stanie zrobić nic, co spowodowałoby wzrost mojego zaufania do innych ludzi. Strach jest czasem silniejszy niż my, ucieczka od emocji – prostsza niż jakakolwiek szczera rozmowa. Wiem, że teraz łatwo mnie ocenić. Nie kochała, ale uprawiała seks – dziwka. Lub „damska wersja Casanovy” …ale nigdy ktoś, kto boi się własnych uczuć. Nigdy, przenigdy ktoś, kto po cichu liczy na miłość, ale nie przyzna się do tego nawet sam przed sobą. Bo przecież tak łatwo ocenić, lepiej jest rzucić okiem i „wiedzieć wszystko”, niż rzeczywiście dopytać się, poznać. Zdradziła? Dziwka podwójnie! Nikogo nie będzie obchodzić to, że byłam pijana i że Cyprian to sobie zaplanował. Nikogo nie będą obchodzić moje wyrzuty sumienia, w końcu mogłam tego nie robić, prawda?
Bałam się, że Kamil powie mi to wszystko bez wahania, że uzna, że byłam i jestem zwykłą dziwką, że niepotrzebnie robiłam jemu i Maksowi nadzieję na przyszłe, szczęśliwe życie. Dlaczego to wszystko miało się tak skończyć? Przez chwilę miałam łzy w oczach, ale po kilku sekundach opanowałam się, w końcu byłam w Warszawie, wśród ludzi. Obawiam się jednak, że nawet gdybym płakała tak głośno, jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę, nikt nie zwróciłby na mnie uwagi; mimo to przywołałam się do porządku. Po drodze do domu była mi apteka, weszłam więc do niej w celu kupienia… testu ciążowego. Tak, podejrzewam, że jestem w ciąży. Poranne mdłości, bieganie do łazienki w zdecydowanie krótszych odstępach czasu niż zwykle… No i nieco obolałe piersi, to składało mi się na objawy ciąży. To zaskakujące, prawda? Będę matką.
Mam nadzieję, że lepszą niż Cecylia Wojciechowska. Przecież pod wieloma względami byłam do niej podobna – tak jak ona miałam wielu facetów. Dostrzegałam też mimo wszystko różnice. Zapytacie jakie? No cóż, na przykład ja w końcu kochałam Kamila. I w sumie, przyznam się wam do tego… chciałam tego dziecka. Jednocześnie strach, że Kamil mnie pozostawi i że nie dam sobie rady paraliżowały mnie. No i oczywiście nie miałam pewności, mogła być to równocześnie ciąża urojona. Weszłam więc niepewnie do apteki. Farmaceutka spojrzała na mnie wyczekująco, ale jednocześnie z politowaniem, jakby znała wszystkie moje tajemnice i chciała powiedzieć: Dziecko, nie wygłupiaj się. Mam dla ciebie dobrą radę…
Naprawdę, przydałby mi się ktoś taki. Po raz kolejny spojrzałam na uśmiechniętą aptekarkę, która rzuciła standardowym pytaniem: „Co podać?”. Poprosiłam o test ciążowy, wywiązała się krótka rozmowa na temat szczęścia, jakie mi się przytrafiło, przytakiwałam z uśmiechem, ale wzrok musiałam mieć nieobecny, tak, jak nieobecna była moja dusza. Po chwili jednak doprowadziłam się do porządku i podziękowawszy wyszłam z apteki, rzucając jeszcze jeden uśmiech.
 Test wylądował w mojej obszernej, czarnej torbie. Gdybym miała się określić, jaki miałam wtedy nastrój, nie powiedziałabym nic. To przecież totalnie bez sensu – jednocześnie umierać ze strachu i być szczęśliwą, z powodu przyszłego, prawdopodobnego macierzyństwa. Powinnam się bać wyniku testu, w końcu ciąża to obowiązki, odstawienie kawy (nie piję jej dużo, nie będzie problemu), odstawienie alkoholu (z tym również poradzę sobie z łatwością) i mnóstwo innych rzeczy. Ja mimo to się nie bałam, bo… no właśnie, dlaczego? Nie wiedziałam, czułam jednak, że każdy przypadek prowadzi do innego, większego. I że to jest właśnie przeznaczenie, a przeznaczenia nie należy się bać. Jeśli będzie zbyt straszne, to ucieknę, zmienię swoje życie diametralnie, będę kogoś kochać, będę mieć dziecko. Po prostu zrobię wszystko, by być szczęśliwą. Odszukam moje szczęście, jeśli gdziekolwiek się zapodzieje. Na razie jestem w trakcie szukania – ale przecież wszystko ma jakiś swój bliżej nieokreślony cel, coś, gdzie wszystko się kończy, gdzie serce bije szybciej – bo już się wie, że wszystko jest dobrze, że już po prostu nie może być lepiej – a nawet jeśli może, to już nam tego nie potrzeba. Więc ja szukałam właśnie tego, nieokreślonego czegoś, co dawało szczęście.
Póki co czekałam na wynik testu. Te kilka minut ciągnęło mi się w nieskończoność, usilnie próbowałam przeczytać kilka stron jakiejś książki o miłości, ale nie mogłam się skupić, tekst rozmazywał mi się przed oczami. Myśli wirowały wśród tych kreseczek, które mogły się pojawić, lub też nie. Czasami jeden dzień upływa nam niczym dwie godziny, a czasem dwie minuty ciągną się jakby to była wieczność.
Poczekałam jakiś czas, po czym złapałam biały przedmiot do ręki, zaciskając na nim palce tak, iż pobielały mi kostki.
Proszę bardzo, będę mamą! Cześć maluszku, witaj w brzuszku, zrymowałam głupio, ale za to z uśmiechem. Chciało mi się tańczyć, w końcu miałam być matką dziecka mojego i Kamila…
A co… jeśli to nie Kamil był ojcem? – momentalnie oklapłam na sofę, niczym balon napompowany do granic możliwości, z którego ktoś wypuścił właśnie całe powietrze. Niby Cyprian powiedział, że jest całkowicie bezpłodny, matka też tak mówiła, ale przecież wszystko to mogły być kłamstwa. Ale po co? Nie, to nie miało sensu, mówili prawdę! Znów na moje usta wślizgnął się szeroki uśmiech; mimo to poprzysięgłam sobie, że niebawem odwiedzę Milenę po raz kolejny, by upewnić się, że Cyprian na pewno jest bezpłodny. Przezorny zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak.
Nie mogłam doczekać się Kamila w domu. Mijały jednak godziny popołudniowe, Maks powinien być już dawno w domu razem ze swoim bratem. Zaczęłam się martwić, bo nawet gdyby po szkole poszli gdziekolwiek, Kamil dałby mi znać z całą pewnością. Rozdzwonił się mój telefon, odetchnęłam z ulgą, widząc na wyświetlaczu imię ukochanego.
-          Halo! No, Kamil, gdzie jesteście? Martwię się!
-          Pani Berenika Król? Pani jest dziewczyną Kamila Wojciechowskiego?
-          Tak, zgadza się, o co chodzi? – zapytałam, ledwo trzymając się na nogach. Nie wiem, ale chyba każdy na moim miejscu byłby zaniepokojony. Nienawidziłam urzędniczego tonu, lekko zapowietrzonego, to zawsze zwiastowało coś złego.
-          Pani chłopak i jego brat mieli wypadek samochodowy. Maksymilianowi nie stało się nic, ale póki co pan Wojciechowski jest nieprzytomny.
-          Ja… zaraz tam będę – krzyknęłam do słuchawki i w panice zakładając kurtkę krzyczałam Aresowi by grzecznie pozostał w domu i czekał na panią. Nie zabrałam nawet dokumentów potrzebnych w razie wylegitymowania mnie przez policję.
O mój Boże.

*

Dzień dobry.
Jak widzicie, Kamil miał wypadek. Tak, mnie też jest przykro.
Hm, jeśli chodzi o pewną odpowiedź na ask.fm [KLIK], to musiałam tak odpowiedzieć - Milena uważa, że pomaga Kamilowi, a nie, że knuje coś przeciwko Beśce.
Także ten.
Pozdrawiam serdecznie ;*

7 komentarzy:

  1. O matko!! ile się dzieję, uff czytałam z zapartym tchem i nie mogłam się oderwać. Co do początku.. Milenka, od początku działała mi na nerwy, czyli jednak intuicja mnie nie zawodzi. Mogę się założyć, ze kazała Cyprianowi wykorzystać tą piękną okazję w Kotaryniu i przespać się z Bereniką, a ona może ją teraz legalnie szantażować. To chore! ;/ Ciąża Beśki, ucieszyła mnie i zarazem zasmuciła. Myślę, że dziewczyna dojrzała do tego aby zostać matką to dobra nowina, ale to, że ewentualnie mogłoby byc to dziecko Cypriana.. zostawię to bez komentarza :P I ten wypadek na końcu.. jak grom z jasnego nieba, jakby było mało kłopotów w ich życiu... :) Kamil.. niech on wyjdzie z tego cało! przecież zostanie tatą ;>
    Pozdrawiam.
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku! Co za emocje! Niewiarygodne! Tyle się dzieje...
    Może zacznę od zachowania Mileny. Ta kobieta od początku wzbudzała we mnie wiele podejrzeń. Po prostu jej nie ufałam. Kontakt jej i Berki tak po prostu się urwał. Nasza główna bohaterka z pewnością nie mapojęcia, co robiła jej przyjaciółka przez cały ten czas. Z drugiej strony, Upiorna doprowadziła ją do porządku. Kłamstwo ma krótkie nogi. Lepiej, jeśli wszystko wyjdzie na jaw teraz, niż za kilka lat.
    Zaskoczyłaś mnie informacją o tym, że Berenika jest w ciąży. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Cieszę się, choć to będzie dla nej duży test odpowiedzialności. Nie wydaje mi się, żeby Cyprian był ojcem jej dziecka. Jeśli nie byłby bezpłodnoy, miałby już nie jednego potomka.
    Nie wierzę, że Kamil odjedzie od Berki, chociażby ze względu na jej ciążę. Pozostaje tylko jedno pytanie: czy przeżyje ten wypadek? Mam szczerą nadzieję, że tak. Żal mi go. Akurat w takim momencie...
    No to pokomplikowałaś sprawy ;) obyś długo nie trzymała swoich czytelników w niepewności ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, biedna Berenika. Wszystko w jej życiu ostatnio się nie układa. Nadal zastanawiam się, czemu Kamil palił papierosy, co tak bardzo go zdenerwowało. Najwyraźniej nie dowiem się jednak tego zbyt szybko, skoro jest nieprzytomny. Gdy odzyska przytomność, z pewnością inne sprawy będą zaprzątały głowę Bereniki i główna bohaterka nie będzie się wypytywała o przyczyny palenia. Nie wiem, w jakim miesiącu rozgrywa się akcja tego rozdziału, ale coś przeczuwam, że do świąt Bożego Narodzenia nie pozostało zbyt wiele czasu. Znając szczęście głównej bohaterki, Kamil dopiero co wyjdzie ze szpitala i już będzie musiał się dowiedzieć o zdradzie. Chociaż może to i dobrze, bo wierzę, że tych dwoje za bardzo się kocha, by rozstać się z powodu takiego zdarzenia, tym bardziej, że to nie była świadoma zdrada.
    Nie wierzę, że Cyprian może być ojcem dziecka Bereniki. Coś mi się wydaje, że on rzeczywiście jest bezpłodny, bo raczej nie miałby powodów, żeby kłamać w tej sprawie. Nie dziwię się jednak, że główna bohaterka boi się, że ojcem dziecka może nie być Kamil. Ostatnio jej życie to pasmo nieszczęść, więc kolejne okropne zdarzenie za pewne nie byłoby dla Bereniki zbyt dużym zaskoczeniem.
    Jestem zdziwiona, że od razu przeczułam, że Milena jest fałszywą osobą. Myślałam, że to tylko moje dziwne uprzedzenia. Skoro jednak się nie myliłam, oznacza to, że świetnie wykreowałaś postać - wydawała się być miła, a jednak czuło się podświadomie, że coś z nią jest nie tak.
    W ostatnich rozdziałach pojawiło się wiele problemów i wiele komplikacji, więc teraz z większą niecierpliwością będę czekała na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że w życiu Bereniki wszystko w końcu się jakoś ułoży, bo bardzo lubię tę postać.
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie

    OdpowiedzUsuń
  4. Suka. Wybacz mi to nieprzyjemne słowo, ale właśnie ono było pierwszym, jakie wpłynęło mi na usta, gdy przebrnęłam przez pierwszą część rozdziału. Nigdy nie ufałam Milenie do końca, wydawała mi się wyjątkowo dwulicowa, ale z czasem ta przezorność słaba... Oczywiście do momentu, gdy w jej pobliżu zaczął kręcić się Cyprian. A teraz Upiorna przeszła samą siebie. Za kogo się ona uważa? Za idealną przyjaciółkę? Niby twierdzi, że kieruje się dobrem Kamila, ale ja wcale w to nie wierzę. Mam dziwne wrażenie, iż ona i Cyprian czerpią jakąś chorą satysfakcję w związku z tym, co się stało. A Berenika jeszcze podziękowała tej idiotce za czas, który jej "łaskawie" dała. Bezczelność! Mimo wszystko uważam, że Kamil powinien dowiedzieć się całej prawdy bezpośrednio od ukochanej.
    Beśka w ciąży... Niestety ja nie wierzę w bezpłodność Cypriana i bardzo się boję, że to on będzie ojcem tego dziecka. Dla głównej bohaterki byłby to przecież kolejny cios. Mam nadzieję, że maluch, który przyjdzie na świat, będzie owocem miłości Bereniki i Kamila, bez względu na to, jak się w ich związku ułoży, bo przecież przyszłość może być różna...
    KAMIL MIAŁ WYPADEK! Chociaż kocham Maksa, wcale nie sprawiła mi ulgi wiadomość, że jemu nic się nie stało. Wszystko dlatego, że starszy Wojciechowski skradł mi serce i podobnie jak Berenika jestem nadal w ciężkim szoku. Czy na pewno on z tego wyjdzie? Naprawdę boję się jego życie... Boję się także o Beśkę, ponieważ zdecydowanie za wiele na nią ostatnio spadło. Jak ona sobie z tym wszystkim poradzi?
    Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To co zrobił Cyprian to był zwykły gwałt(od strony prawnej) i niestety wciąż tak jest że wszyscy uważają że jak dziewczyna pijana uprawia z niewiadomokim seks to jest dziwką.
    Milena może uważa się za szlachetną, ale jest(bez urazy dla osób z małych miejscowości) dziwczyną z polskiej wsi gdzie to dziewczyna jest ZUOem. Powinna pomóc Bermice!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam! No po prostu wiedziałam, że ta szmata Milena coś w końcu odwali. Jestem pewna, że chce odbić Kamila Berce. Głupia, głupia, głupia...wrrr nie cierpię jej po prostu! Taka niby przyjaciółka? Jak chce dobrze, to powinna wspierać Berenike a nie jej robić koło dupy, że tak powiem.
    Mam nadzieję, że Cyprian jest BEZpłodny i to dziecko jest Kamila. Wszystko musi się jakoś ułożyć, łącznie ze zdrowiem Kamila, musi z tego wyjść. A właśnie co do Kamila to mam dziwne przeczucie, że to wcale nie był wypadek, tylko po prostu ktoś chciał go skrzywdzić. Dało się zauważyć, że ostatnio ma jakieś problemy. Ale jestem dobrej myśli :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, teraz chyba muszę się trochę pokajać i to nie tylko przed tobą:( Przyznaję, zaniedbałam całą blogosferę, ale to wszystko przez ten konkurs z bioli i choróbsko... No i mega doła. Ale wracam i muszę ci powiedzieć, że nadal świetna jesteś:) Czytając ten rozdział byłam pełna współczucia dla Beśki. Wreszcie zrozumiała, że kocha chłopaka, a tu taki zbieg wydarzeń. Miałam Milenę za jej przyjaciółkę, a ona okazała się... nie mam na to na razie określenia. I do tego jeszcze ten wypadek-chyba gorzej już być nie może, co?
    Proszę, chociaż to twoje opowiadanie to nie krzywdź Kamila... Ja tak kocham happy endy:)

    OdpowiedzUsuń