niedziela, 10 marca 2013

Dwadzieścia




*

"Tylko zamknę oczy, zrobię jak chcesz.
Strach.
Udaję cały czas,
tak niezwykle rzadko chce mi się śmiać..."


-          Błagam cię, oddychaj – powiedziałam. – Ja… ja nie chcę, żebyś mnie usprawiedliwiał. Ja ci chcę wszystko opowiedzieć, żebyś chociaż mógł próbować mnie zrozumieć i… no wiesz. I żebyś mi doradził. Coś, cokolwiek, dobrze, źle, obojętnie. Żebyś po prostu mnie wysłuchał… - milczał, uznałam to za przyzwolenie na mówienie. – Wiesz… to było wtedy w Kotaryniu. Strasznie byłam na ciebie zła za to, że nie znalazłeś czasu nawet na rozmowę, zła byłam też na siebie, na mamę, no wiesz, nienawiść dla całego świata… Czasem tak mam. I w jakimś głupim przypływie zgodziłam się pójść na Koty Jesienne w sobotę z Cyprianem Wasilewskim. Wiesz, kiedyś ci opowiadałam o tym, jak to z nim było. No i głupia się zgodziłam, mimo że mama ostrzegała mnie, że on teraz w ramach zemsty za to, że jego dziewczyna porzuciła go tuż przed ślubem, wykorzystuje dziewczyny. Miałam ochotę się wycofać, ale w końcu jakoś tak wyszło, że poszłam z nim na ten głupi bal. No i wiesz, wypiłam zdecydowanie za dużo. A… dodam, że chodziły słuchy, że dziewczyna go rzuciła dlatego, że był bezpłodny, a ona chciała założyć rodzinę, jednak nikt nie był pewien czy to prawda. No i cóż, wiadomo jak ja się zachowuję po paru drinkach. No i oczywiście mało co pamiętam. Facet zaciągnął mnie do łóżka, to wiem na pewno, bo obudziłam się naga koło niego. Wyzwałam go, on tylko się zaśmiał, powiedział, żebym się nie bała, bo jest bezpłodny. Bałam się mu zaufać, bo w końcu nie wiadomo, czy mówił tak naprawdę, czy też chciał mnie w ten sposób zapewnić, że nie ma sensu prosić go o alimenty w razie czego. Muszę do niego się wybrać i poprosić o stosowne papiery… Ale nie do Kotarynia – wstrzymałam na chwilę oddech. – Sprawa skomplikowała się zdecydowanie bardziej. On jest tu, w Warszawie. Nie byłoby źle, bo Warszawa to duże, naprawdę duże miasto, jak pewnie sam wiesz, ale… no cóż, magicznym sposobem poznał Milenę i jej opowiedział wszystko. A ona dała mi czas do świąt, bym powiedziała o wszystkim Kamilowi. Inaczej powie mu sama, a jak rozumiesz, to na pewno będzie koniec – w moich oczach zebrały się łzy. – Naprawdę nie wiem co mam robić, tak bardzo się boję, że go stracę. Przecież on mi nie uwierzy, że zorientowałam się, że go naprawdę kocham dopiero po tym, jak przespałam się z jakimś facetem. Nie chcę go stracić – załkałam, a Karol przyciągnął mnie do siebie.
-          Nie płacz, okej? – uśmiechnął się słabo. – Sprawa faktycznie jest ciężka do przełknięcia, ale… nie jest niemożliwa do rozwiązania. Do świąt mamy praktycznie dwa miesiące. Myślę, że powiesz mu przed świętami, bo im wcześniej, tym lepiej, prawda? Rozumiesz chyba, że jeśli dowie się z drugiej ręki to nie będzie świadczyć o tobie najlepiej. Myślę jednak, że nie masz co dramatyzować, jeśli chodzi o ciążę. Pewnie jest to dziecko Kamila, bo cały ten Cyprian nie miał powodów, by kłamać na temat swojej bezpłodności. Poza tym, jakby nie miał problemów z robieniem dzieci, to bałby się zaciągać dziewczyny do łóżka, no bo wiesz, żadne zabezpieczenie nie daje stu procent pewności. Chodź, nie stójmy tak w tym parku, bo się zaziębisz. Idziemy do Ceka. Postawię ci drinka… a nie, nie możesz pić alkoholu – zęby błysnęły mu w uśmiechu. – No to stawiam sok pomarańczowy.
-          Wolę multiwitaminę – mruknęłam, chociaż rzeczywiście Karol pocieszył mnie nieznacznie.
W sumie miał rację, bo ja bałabym się chodzić z każdym napotkanym facetem do łóżka…
O kurczę, chyba macie rację. Teraz bym się bała, ale wcześniej? Przecież tak właśnie robiłam. Nie dbałam o nic i myślę, że byłam głupia. Każdy mój krok był tak bardzo nieprzemyślany, że aż boję się, co mogłoby się stać, gdyby nie to, że poznałam Kamila. On uświadomił mi, że nie można tak luźno podchodzić do życia. Ono jest jedno, tylko jedno i należy wykorzystać je w sposób najlepszy z możliwych; nie powinno się robić tego jakoś inaczej, bo ucieczka przed dobrym jego wykorzystaniem to jakby masochizm – niszczy się w ten sposób siebie. Bo czy ja nie żałuję tego, że zmarnowałam tyle lat na takie głupoty?
Hm, to głupi przykład. Żałuję tylko tego, że poszłam na Koty Jesienne, chociaż przecież nie powinnam.
Dlaczego?
Bo to mimo wszystko część mnie. Cała moja przeszłość ukształtowała mnie, mnie teraźniejszą, mnie którą jestem obecnie. Może, gdybym nie poszła na tę durną imprezę nigdy nie zorientowałabym się, że miłość istnieje i że ją znalazłam? Może wówczas Kamil zostawiłby mnie z braku czułości i do końca życia żyłabym z poczuciem pustki w sercu? Może nie doświadczyłabym niczego w życiu, co napawałoby mnie jakąś magiczną zadumą do końca moich dni? Bo nawet jeśli Kamil zostawiłby mnie po dowiedzeniu się o mojej zdradzie, to z pewnością mam już co wspominać. Przecież tyle chwil z nim spędziłam, tyle wesołych, cudownych chwil… Za każdym razem, gdy opowiadał cokolwiek zabawnego prawie dusiłam się ze śmiechu. Gdy w moich oczach zbierały się łzy drobnymi czułostkami i ciepłymi słowami poprawiał mi humor. Zawsze wiedział co ma zrobić, bym była szczęśliwa. Zwierzał mi się, pokazując swoją wewnętrzną, wrażliwą stronę, umiał pokazać, że mnie kocha. Ja również starałam się mu pokazać, że go kocham; zwierzałam mu się, próbowałam być taka dobra dla niego, jak on był na mnie.
Wiem, nie byłam taka dobra. Wiem, nie mogłam taka być, bo nie można być tak cudownym jak on… On, najlepszy ze wszystkich na świecie. I nie przesadzam, bo dla mnie był idealny, wprost najlepszy.
Podzieliłam się moją myślą z Karolem. Uśmiechnął się, sącząc sobie drinka i jednocześnie popychając w moją stronę szklankę na wysokiej nóżce z sokiem multiwitaminowym. Naprawdę, zamyśliłam się tak, że nawet nie zauważyłam, kiedy tam weszliśmy.
-          Jesteś cholernie zakochana. Na pewno Kamil ma jakieś wady, ale wiesz, nie musisz ich dostrzegać. Mnie też wydaje się, że Liliana jest idealna, ale moja świadomość podpowiada mi, że wcale tak nie jest.
-          Nie umiem się do niej przekonać – odparłam. – Wiesz, mam wrażenie, że ona mnie nie znosi, w końcu jakby przez nią się pokłóciliśmy, prawda? Zabierała praktycznie cały twój czas i nie miałeś czasu dla mnie…
-          Mimo to się pogodziliśmy, prawda? Więc tamto chyba traci na znaczeniu…
-          Nie, nie traci. Chciałabym się z nią spotkać i wyjaśnić sobie pewne sprawy. Ale nie, nie chcę się z nią kłócić – dodałam szybko, widząc jego wystraszoną minę. – Chcę normalnie porozmawiać, nie mam zamiaru od razu się z nią bić. – uśmiechnęłam się. – Nie od razu – dodałam żartobliwie.
-          Jak to nie od razu? A ja liczyłem na dobre przedstawienie – charakterystycznie poruszył brwiami. – Nie, a tak serio, to chcesz może jej numer? Mogę ci dać bez problemu. – podyktował mi numer, a ja postanowiłam się umówić z jego dziewczyną. I pogadać. Naprawdę, bez dawania w dziób…
…chociaż obawiałam się, że jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli, to może być nie najlepiej z jej twarzą. Mój temperament miał nade mną sporą władzę. Może jednak ona okaże się naprawdę fajną dziewczyną? Okej, wiem, nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia na samym początku, ale przecież chciała mieć tylko dla siebie Karola. Nie, ja nie chciałam mieć Kamila tylko dla siebie, ale przecież nie chciałam, żeby spotykał się z Mileną – od razu stawałam się nerwowa i zazdrosna. Ale tylko jak spotykał się z nią… Widać to w niej wyczuwałam konkurencję, bo czułam, że jest tak samo piękna jak ja. Teraz wiem, że uroda to nie wszystko, no bo przecież Kamil nie byłby ze mną tylko ze względu na nią, Musiał wyczuwać we mnie „to coś”, które spowodowało, że właśnie mnie pokochał, że właśnie ze mną chciał być. Siedząc tak obok Karola wypaliłam nagle:
-          Szukam pracy. Masz jakiś pomysł?
-          Modeling, pierwsze co mi przychodzi na myśl, ale przecież wiem, że nie chcesz już tam pracować. Może wreszcie spełnisz swoje marzenia i zostaniesz kucharką, co?
-          No nie wiem. Nie mam żadnej szkoły, ani doświadczenia, musiałabym dostać szansę od kogoś, kto mnie zna – czyli po znajomości. Nie widzi mi się taka sztuka – odparłam.
-          Wiesz, warto spróbować. Ostatecznie nie tylko Kamil pracuje w szefostwie kuchni.
-          No właśnie nie wiem jak to będzie z tą jego pracą. W końcu teraz wiesz, Ceka dalej pracuje, więc chyba musi mieć kogoś, kto nim zarządza.
-          No niby tak… - rzucił. – Ale wiesz, pewnie ma coś w rodzaju urlopu, prawda? Poza tym w szefostwie pracuje też Lilka, właściwie to ona ma własną restaurację. Znasz tę restaurację „Kwiat lotosu”? Więc jak z nią pogadasz, to zapytaj, czy nie potrzeba jej kucharza, bo ostatnio narzekała, że w pracy brakuje jej osób z pasją gotowania.
Wszystko zeszło na poboczne tematy, nie przejmowałam się już tym, czym przejmowałam się na samym początku. Karol naprawdę potrafił mnie pocieszyć, ale jakoś wolałam towarzystwo Kamila, no cóż, miłość nie wybiera. Po dwóch godzinach rozmowy i zdobyciu przeze mnie numeru telefonu Liliany odprowadził mnie do domu. Gdy weszłam do domu wypełniała mnie jakaś dziwna energia – chyba radość z tego, że wreszcie wszystko zaczęło mi się w jakiś sposób układać. Wiedziałam, że cały mój świat może runąć w jednej chwili, ale… nie chciałam o tym myśleć. Miałam dość zadręczania siebie. Ogarnął mnie wtedy dziwny spokój – taka pewność, że co ma być, to będzie. I że ja teraz muszę zrobić wszystko tak, żeby było dobrze. Bo przecież jeśli nie będzie, to i tak będę próbować robić wszystko, byle bym była szczęśliwa, byleby moje dziecko było szczęśliwe. Myślę, że w pewnym momencie człowiek potrafi zmienić się na tyle, że swoją radość życia uzależnia od szczęścia innych, na przykład dziecka, rodzica, kochanka; jego potrzeby schodzą na dalszy plan. Czasem bywa to wyniszczające, czasem ratuje duszę, która obumiera z braku spełnionych marzeń.
Kochanie kogoś potrafi ranić bardziej, niż możemy zdawać sobie z tego sprawę. I to nie dlatego, że to miłość nieodwzajemniona czy toksyczna – po prostu człowiek chce jak najlepiej dla tej drugiej osoby i wie, że nie umie zrobić nic, by być lepszym dla kogokolwiek. Jest jaki jest i już.
Ale ja, czy ja się nie zmieniłam? Przecież zmieniłam się i to bardzo. Zrozumiałam, że życie nie polega tylko na odnalezieniu kogoś, kto pomoże w przekazaniu genów dalej. Bo gdybym patrzyła na siebie z perspektywy tego, jaka byłam na początku, to prawie osiągnęłam swój cel. Jeszcze pozostało mi odchować dziecko i mogłam umrzeć, koniec. Szare życie, pozbawione sensu, mimo tego, że przecież byłam rozpoznawalna przez naprawdę wielu ludzi. Tymczasem prawda nie zawsze jest na wierzchu, prawda jest gdzieś… głębiej. Czasem warto po prostu poszukać jej. Bo czasem chodzi o to, by swoim życiem „bez sensu” nadać sens innemu istnieniu…
Nieśmiały uśmiech wślizgnął się na moją twarz. Zdjęłam buty, i tak bez sensu stałam w przedpokoju, oddając się egzystencjalnym rozmyślaniom. Pozwoliłam radości wypełnić moje ciało, nawet jeśli opuszczenie go później miało być bolesne. Podeszłam do Kamila, który siedział samotnie w salonie i przy wyłączonym świetle oglądał telewizję z kwaśną miną. Musnęłam go ustami po policzku, on zaś spojrzał na mnie zdziwiony, jakby to, że go całuję było czymś nienaturalnym. Niebieskie spojrzenie przeszyło mnie na wskroś, po czym padło pytanie, którego przecież się spodziewałam:
-          Za co to?
-          A nie mogę? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, po czym dodałam szybko: - To dlatego, że jesteś. Bo cię kocham i chcę to pokazywać.
-          A miałoby mnie nie być? Nie całuj mnie dlatego, że jestem. Całuj mnie dlatego, że mnie kochasz, chcę tylko czuć, że moja obecność cię nie męczy, że nie jestem dla ciebie ciężarem.
-          Nie zaczynaj znowu – powiedziałam, moja mina zrobiła się poważna. – Przecież wiesz, że cię kocham i nie zostawię tylko dlatego, że teraz jeździsz na wózku. Poza tym to kiedyś minie i znowu staniesz na nogi, sprawny jak dawniej.
-          Na pewno? – zapytał. W jego oczach mogłam dostrzec strach, który widziałam zawsze, gdy mówił o odebraniu przez jego matkę Maksymiliana.
-          Na pewno.
-          Wiesz co? Dobrze jest móc wiedzieć, że naprawdę mnie kochasz. Ja w to wierzę, niezależnie od wszystkiego. I będę wierzyć. Kocham cię.
-          Cieszę się, że moje uczucie nie jest jednostronne – powiedziałam, przytulając go od tyłu.
Naprawdę miałam nadzieję, że będzie wierzyć w moją miłość niezależnie od wszystkiego. Wyglądało to jak niepozorna rozmowa, przeprowadzana przez dwójkę młodych ludzi, o której zapomną po kilku miesiącach, ale wydaje mi się, że właśnie ta wryła się w naszą pamięć bardzo mocno. Teoretycznie to tylko zapewnienia o miłości, ale w praktyce znaczyły dla nas zdecydowanie więcej niż normalnie… A normalnie znaczą bardzo wiele. 

*

Tak, wiem, poprzednio zawiniłam, nie poinformowałam w należytym terminie, głupia ja, przepraszam, przepraszam, przepraszam!!!

No. Sprawdzałam rozdział, ale jeśli będą jakieś błędy - przepraszam.
Jeśli ktoś jeszcze nie głosował w ankiecie po prawej - proszę, oddaj swój głos drogi Czytelniku :)

Beśka, Beśka. Żyj ty jakoś.

Pozdrawiam Was ;* 


PS: Pytania do mnie - [KLIK]
Pytania do bohaterów - [[klik]]

7 komentarzy:

  1. Moja sympatia do Karola gwałtownie skoczyła do góry po tym rozdziale. Naprawdę się cieszę, że nie krytykował Beśki za to, co zrobiła. Owszem, jest w tym jej wina, chociaż to przede wszystkim Cyprian uknuł wredną intrygę... W każdym razie to, co mówił Karol, brzmiało bardzo rozsądnie. Myślę, że Berenika powinna jak najszybciej powiedzieć ukochanemu o tym, co wydarzyło się w Kotaryniu. Przecież Cyprian właściwie ją zgwałcił, równie dobrze mógł jej czegoś dosypać do alkoholu. Tylko ta sprawa ojcostwa... No, ale tym pomartwmy się później. Wydaje mi się, że Beśka jest za bardzo uprzedzona do Liliany. Może nie jestem wielbicielką tej drugiej, ale skoro Karol się z nią związał, to nie może być zła dziewczyna. Obie powinny się spotkać i wszystko sobie na spokojnie wyjaśnić. Może po pewnym czasie staną się przyjaciółkami i zaczną razem pracować?
    Kamil i Berenika jako para... Ech, zawsze się jestem taka rozmarzona po przeczytaniu scen z nimi w roli główniej. Są idealni razem. I mam nadzieję, że tak już pozostanie.
    Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Postawa Karola jest godna pochwalenia. Nie próbował oceniać Beśki ale potrafił wysłuchać ją. Szczera rozmowa zawsze daję pewien spokój ducha, ponieważ nie jest się z problemem samemu. Co nie znaczy, że im dłużej Beśka będzie zwlekać z powiedzeniem prawdy Kamilowi, to będzie gorzej. Nikt nie lubi być oszukiwany. A ich miłość jest tak wielka, że myślę, że to przetrwa. Męczy mnie ta sprawa z Kamilem. Kiedy on będzie mógł już się normalnie poruszać, przecież jego niepełnosprawność nie miała trwać wieki. I pochwalam także zachowanie Beśki w stosunku do Lilianny. Mam nadzieję, że po rozmowie, która mam nadzieję nastąpi, dziewczyny sobie wiele spraw wyjaśnią i się po prostu polubią.. co oczywiście może zaaowocowac w współprace.
    Pozdrawiam.
    /pozorne-szczescie/

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak Beśka ma powiedzieć Kamilowie prawdę, skoro przez sam wózek jest już wystarczająco skrzywdzony? Na dodatek jest tak kochany, że naprawdę szkoda gorzej dobić takiego chłopaka. Nieczęsto się takiego spotyka. Łatwiej trafić na takiego jak Cyprian, który (właściwie...) zgwałcił Beśkę -.- I cieszy mnie zmiana bohaterk. Już od dawna zauważyłam, że najważniejsze stają się dla niej prawdziwe wartości, a nie rzeczy materialne. I cieszy mnie też to, że sama odkryła, że to Kamil tak pozytywnie na nią wpłynął. To dzięki niemu się zmieniła. Dostała niepowtarzalną szansę na zmianę. Mam nadzieję, że ta ciąża niczego nie zniszczy i Kamil zaakceptuje bobasa, nawet jeśli nie będzie on jego. A jeśli się rozstaną - nie chciałabym być w Twojej skórze! Nie chcę czytać tragicznego zakończenia! Ma być happy end!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie potrafiłabym tak po prostu wyznać prawdy, przynajmniej nie w takich okolicznościach. Nie umiałabym też tego ukrywać, zgodnie z moim przekonaniem, że kłamstwo nie prowadzi do niczego dobrego, podobnie jak skrywanie w sobie uczuć. Tak, wiem, dziwne, ale ja za każdym razem po przeczytaniu rozdziału u ciebie zadaję sobie taką łamigłówkę do rozwiązania. Kamil jest taki kochany, warto dla niego skakać w ogień, a tu trzeba mu wbić niejako nóż w plecy. Z drugiej strony może on powinien potraktować to jako próbę dla miłości?
    Szaleję już z tego napięcia, proszę o rychłe rozwiązanie tego kłopotu z tajemnicą Beśki, bo ja już eksploduję zaraz:)
    Ps: Cieszę się, że w dzisiejszej rzeczywistości zdominowanej przez sweet songi o niczym jest jeszcze ktoś, kto słucha czegoś normalnego. Chwała Ci za to:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Karol jak zawsze służy dobra radą :)
    Nie wiem jak Beśka dalej postąpi ale na prawdę jej współczuje. Znalazła się w okropnej sytuacji. Ale cieszę się, że Karol jej nie zwymyślał. I wiem, że co by się nie stało on zostanie jej przyjacielem i nie odwróci się od niej.
    Mam takie przeczucie, że Kamil coś wie. Może nie wszystko, ale wydaje mi się, że jego zachowanie przed wypadkiem i teraźniejsze rozmowy mają jakieś duże znaczenie w tej sprawie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że Berka porozmawiała szczerze z Karolem. To prawdziwy przyjaciel. Nie potępia, lecz daje treściwe rady. Naprawdę polubiłam tę postać. Zresztą, zawsze ją lubiłam, nie zmieniła tego nawet sytuacja z Lilką. Mężczyzna ma rację. Czym prędzej, tym lepiej. Wiadomo, ludzką rzeczą jest, że ważniejsze decyzje łatwiej odkładać na potem, jednak lepiej nie myśleć o okropnych konsekwencjach tego zachowania.
    Nie wydaje mi się, by Karol do końca uwierzył w swoje słowa o tym, że ojcem dziecka na pewno jest Kamil. Może po prostu nie chciał jej martwić. Kto wie... mam jednak nadzieję, że najgorsze obawy Bereniki się nie potwierdzą.
    Ponadto cieszę się, że dziewczyna zechciała porozmawiać z Lilianną. Oby się polubiły. Mam wrażenie, że ich nienawiść do siebie wypłynęła tylko i wyłącznie z troski o Karola.
    Czyżby Kamil już o wszystkim wiedział? Sama nie wiem dlaczego, ale mam takie podejrzenia.
    Rozdział jak zwykle genialny, pozdrawiam :**
    Windy

    OdpowiedzUsuń
  7. Karol jest dobrym przyjacielem. Pomimo tego, że jego relacje z Bereniką wyglądały różnie, raz było gorzej, a raz lepiej, to jednak ta postać wydaje się być kimś bardzo ważnym dla głównej bohaterki i dobrze, że się pogodzili. Mam nadzieję, że Liliana okaże się być miła i wcale nie taka straszna, jak sądzi Berenika. W końcu Karol wydaje się być za mądry, by wiązać się z kimś, kto byłby naprawdę okropny. Chociaż właściwie miłość ogłupiła już wielu... Mam jednak nadzieję, że tak nie będzie w tym przypadku.
    Kamil jak zawsze jest cudowny. To książkowy ideał chłopaka. Szkoda tylko, że w prawdziwym świecie rzadko można spotkać takie osoby. Berenika ma ogromne szczęście, że trafiła na kogoś takiego. Z resztą zasłużyła na to, bo jest naprawdę świetną dziewczyną, bez względu na to, co robiła w przeszłości.
    Ta rozmowa pod koniec rozdziału... Dokładnie tak, jakby Kamil podświadomie wiedział, jaki sekret skrywa przed nim jego dziewczyna. Może dzięki tym słowom Berenika zdobędzie się na odwagę i wyzna Kamilowi prawdę, zanim zrobi to ktoś inny...?
    Pozdrawiam
    koszmar-na-jawie

    OdpowiedzUsuń