*
"Tam gdzie rozum śpi, tam prosto iść,
albo dalej, gdzie tak łatwo być,
albo dalej, gdzie tak łatwo być,
głośno krzyczeć i zawsze już,
którą wybrać mam z tak wielu dróg?"
Patrzyłem na krzątającą się po domu Berenikę i
zastanawiałem się, czy może nie lubi świąt? Była tak zdenerwowana, jak nigdy. A
przecież tę Wigilię mieliśmy spędzić we trójkę – ja, Maks i ona. Rozczulały
mnie pewne jej gesty, na przykład nerwowe poprawianie włosów, mimo że dłonie
miała całe w mące. W końcu, po kilku takich poprawkach upięła je wysoko, tak,
żeby nie przeszkadzały w jej pracy. Żałowałem, że nie mogę pomóc w gotowaniu
czy sprzątaniu, ale trudno – nie mogłem być pesymistą, więc uśmiechałem się
dzielnie i prowadziłem konwersację z moją Beśką. Z moją…
Często zastanawiałem się, czy naprawdę jest moja, czy
nie muszę się bać, że mnie zostawi. Dzień wypadku wspominam naprawdę niemiło,
ale gorzej wspominam dzień, w którym dowiedziałem się, że… no właśnie, wtedy
nie mogłem zrozumieć dlaczego to zrobiła, dlaczego mnie zdradziła. Skąd
wiedziałem?
…nie, nie od Mileny, jak pewnie wszyscy
pomyśleliście. Od Cypriana, wprowadzał się właśnie do mieszkania, no i nie mógł
poradzić sobie z wniesieniem pewnej rzeczy do mieszkania, więc mu pomogłem,
miałem wolny czas. Maks miał zajęcia do późna, więc miałem chwilę czasu. I co
się stało? No cóż, w zamian za pomoc nieznany mi wówczas mężczyzna zaprosił
mnie na piwo, nie mogłem, bo prowadziłem, więc dostałem zaproszenie na hot-doga.
Gdzieś w starym kalendarzu w pubie było zdjęcie Beśki wśród wielu mydlanych
baniek. Cyprian wskazał owo zdjęcie i powiedział:
-
Widzisz tę laskę? We wrześniu ją zaliczyłem – wydawał
się być dumny z tego powodu. – Boże, jak to dobrze być bezpłodnym i mieć pewność,
że nigdy nie zniszczę sobie pensji alimentami. Swoją drogą, dziewczyna ma słabą
głowę, bo jak zacząłem ją rozbierać, była tak pijana, że ledwo wiedziała, co
się wokół niej dzieje. Parę razy kazała mi spadać, bo ma faceta, a potem dała
się rozebrać.
-
Ja tam wolę zostać kiedyś ojcem – odrzekłem. – Poza
tym myślę, że wiesz, że to, co zrobiłeś kwalifikuje się jako gwałt…
-
Nie wniesie sprawy, bo czuje się winna. Rano mnie
strasznie przeklęła, później już jej nie widziałem, ale jestem pewien, że ma
okropne wyrzuty sumienia wobec swojego faceta – zaśmiał się.
-
Cieszy cię to, że zniszczyłeś komuś życie? –
zapytałem, zachowując spokój tylko na zewnątrz.
-
Ehe, bo mnie kiedyś też je zniszczono – powiedział,
dopijając resztkę swojego piwa.
-
Ja muszę już iść – zerknąłem na zegarek, w istocie,
musiałem odebrać Maksa.
Przypadki są cholernie trudne.
Rozumiałem sytuację Bereniki, bo wiem, że mnie też
byłoby się ciężko przyznać do zdrady, ale na początku byłem wściekły, zanim
wróciłem wypaliłem mnóstwo papierosów. W myślach dawałem jej czas na
powiedzenie mi do końca tego roku, ale teraz… przecież wiedziałem, że mnie
kocha. Nie mogłaby się tak cierpliwie wszystkim zajmować, jeśliby mnie nie
kochała. No i nie mówiłaby mi wszystkiego tak szczerze… I naprawdę wolałbym, by
nie powiedziała mi tego już nigdy. Są pewne rzeczy, które mogę pominąć za
pomocą miłości i tę właśnie mogłem. Chciałem.
Zamyśliłem się na ten temat tak bardzo, że nie do
końca usłyszałem to, co mówiła do mnie Beśka.
-
Mogłabyś powtórzyć?
-
A ty? Lubisz święta?
-
Ehe – mruknąłem. – Z tobą lubię wszystko –
uśmiechnąłem się.
Pewnie myślała, że zacznę opowiadać jej historię
świąt z moją matką, które były okropne – właściwie to ich nie było. Właściwie
to z nią nie było nic – żadnej miłości rodzicielskiej, żadnej opieki, więc mimo
że w wieku szesnastu lat zacząłem pracę, ucieczka od niej była dla mnie ulgą.
Myślałem, że zmieniła się w chwili, gdy urodziła Maksa, ale myliłem się, tak
bardzo się myliłem… Musiałem go stamtąd zabrać, bo nie wyobrażałem sobie, by
przechodził to samo co ja, pragnąłem, żeby w dzieciństwie doświadczył miłości i
radości, a nie smutku i nienawiści ze strony własnego rodzica.
Tak, nienawiść, matka mnie nienawidziła. Nienawidziła
wszystkich dzieci, bachory, tak o nich mówiła.
Nie dostrzegała faktu, że ona sama także była kiedyś dzieckiem… Nie lubiłem tej
jej hipokryzji, zresztą, niczego w niej nie lubiłem. Może gdyby zmieniła się
choć trochę… W gruncie rzeczy jednak nie umiałem żałować tego, że moje życie
potoczyło się tak, jak się potoczyło, w końcu w innym wypadku mógłbym być
zupełnie innym człowiekiem niż jestem teraz, mógłbym nie poznać Beśki… Mogłoby
być zupełnie inaczej. A może byłbym szczęśliwszy z ojcem…?
Nie, jeśli nie miałbym Bereniki nie byłbym szczęśliwy
w ogóle. Znowu spoglądałem w jej kierunku, w sumie najwięcej uwagi poświęcając
jej zapracowanym dłoniom. Przygotowywała wszystko jak dla jakiejś armii, a nie
dla trzech osób, ale to właśnie ją charakteryzowało, zawsze chciała poświęcać
się czemuś na sto procent.
…no dobrze, racja, racja. Nie wszystkiemu. Ale
większości, tak, większości rzeczy poświęcała się całkowicie. Tym, którym była
pewna, że się udadzą… lub, że sprawią jej wiele radości. I chyba dlatego na
samym początku próbowała się wzbraniać przed naszym związkiem, tak mi się
wydaje.
Cały czas miałem wrażenie, że ruchy Beśki były
bardziej nerwowe. Postanowiłem się tym nie przejmować.
Maks wykorzystywał to, że ma wolne od szkoły w
sposób, którego nikt chyba nie spodziewałby się po dzisiejszym siedmiolatku –
czytał książki. Mój brat uwielbiał wszelkie łamigłówki, coś czułem, że wyrośnie
z niego drugi Einstein. Miałem tylko nadzieję, że szczęśliwy Einstein. Gdybym
miał jedno życzenie do wykorzystania, bo złapałbym złotą rybkę? Żeby wszyscy,
których kocham byli już zawsze szczęśliwi, bez kłopotów. I nie, nie napisałem
„najbliżsi”, bo jako najbliższych można uznać po prostu rodzinę. A ona często
ma niewiele wspólnego z bliskością… Na przykład taka moja matka.
Chcę poznać mamę Bereniki, to musi być
dobra kobieta – myślałem. Moja zielonooka wypowiadała się o niej w
samych superlatywach, musiały mieć ze sobą naprawdę dobry związek emocjonalny.
Przecież bardzo prawdopodobne, że gdybym spędzał z ojcem czas w dzieciństwie,
to pewnie miałbym z nim dobry kontakt.
Podczas kolacji, która upływała w miłej atmosferze
przyglądałem się Berenice. Jadła w spokoju barszcz z uszkami, często
uśmiechając się do Maksa i coś do niego mówiąc. Około godziny dwudziestej w
naszym mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
-
Otworzę – Beśka wstała i spokojnie podeszła do drzwi.
– No proszę, proszę, święty Mikołaju, myślę, że masz coś dla nas – wyczuwałem,
że się uśmiecha.
-
No jasne, że mam! – powiedział „święty Mikołaj” i
wszedł do środka. Oj ta Beśka, nie mogła się powstrzymać; uśmiechnąłem się
szeroko. – Chodź no tutaj, Maks – powiedział Mikołaj, a ja, mimo zmienionego
głosu rozpoznałem w nim Karola. – Byłeś grzeczny? – zapytał, a chłopiec pokiwał
głową. – Był grzeczny? – zapytał się mnie i mojej dziewczyny.
-
Był! – odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-
No to proszę, coś dla ciebie – rzekł Karol, wyjmując
z worka dużą paczkę. Muszę przyznać, że był świetnie przebrany.
-
Berenika, a ty, czy byłaś grzeczna? – zapytał.
Spojrzałem na moją dziewczynę.
-
Pytaj się Kamila, ja tam nie wiem – zrobiła niewinną
minkę. Pokiwałem głową i potwierdziłam, że owszem, była, a jednocześnie
poruszyłem brwiami w charakterystyczny sposób i wyszczerzyłem zęby.
-
No dobrze, ty też coś dostaniesz – powiedział
Mikołaj. Dostała małą paczuszkę, zapewne była w niej biżuteria. – A ty, byłeś
grzeczny?
-
Był, był – potwierdziła moja dziewczyna.
-
Dobrze, zatem proszę, to dla ciebie – rzucił
przyjaciel Beśki i ja również dostałem pakunek.
-
Mikołaju, my też coś dla ciebie mamy, no i dla pani
Mikołajowej również! – powiedziała ciemnowłosa. – Proszę – wręczyła mu dwie
duże torby z prezentami dla Karola i Liliany.
Dziwiłem się, że mimo niezbyt dobrego startu
dziewczyny się polubiły – ba! – zaprzyjaźniły nawet. Jak widać, życie potrafi
zaskakiwać, uśmiechnąłem się do siebie.
Koło dwudziestej trzeciej Maks położył się spać, a ja
(chyba) pomogłem Berenice posprzątać.
Bez sensu, cały czas dziewczyna wzdychała ciężko.
-
Kamil, obiecaj mi, że nawet jak mnie nie będzie, to
zachowasz ten dom – powiedziała w końcu.
-
Boże, kochanie, co ci jest?! – wykrzyknąłem nie lada
przerażony.
-
Nie, nic, tylko… Muszę ci coś opowiedzieć. –
wiedziałem już o co chodzi. Będę musiał odejść. Mogłaby mi nie mówić…
-
Mów, proszę.
-
Tylko proszę, nie przerywaj i nie odjeżdżaj stąd,
dopóki nie skończę mówić, proszę – przyjrzałem się jej pięknym, idealnym rysom
twarzy. W kącikach jej oczu zgromadziły się łzy.
-
Dobrze – zgodziłem się. – Mów.
-
Zanim cię poznałam, sypiałam z naprawdę wieloma
facetami. Nie wierzyłam w miłość, bo każdy z nich mnie zdradzał, prędzej czy
później. Ja żadnego z nich nie zdradziłam, nigdy, nigdy! I żadnego z nich nie
kochałam. Wtedy… - westchnęła – wtedy pojawiłeś się ty. Myślałam, że jesteś jak
każdy, że potraktujesz mnie jak zabawkę. Jednak okazałeś się inny, a ja też,
podświadomie byłam z tobą nawet tam, gdzie z innymi dochodziło do rozstania. I
pojawił się też Maks, pokochałam go od początku, musiałam mu pomóc, nawet
gdybyś ty obchodził mnie mało, a obchodziłeś. Nie chciałam cię zranić, bo byłeś
bez wad, byłeś nieszczęśliwy, widziałam smutek w twoich oczach. Jednocześnie
bałam się zaangażować w związek, rozumiesz? – pokiwałem głową. – No i
wyjechałam do Kotarynia, tęskniąc za tobą jak cholera, chociaż dalej wmawiałam
sobie, że miłość nie istnieje. Rozmawiałam o tobie z mamą, ona mówiła, że cię
kocham… Zaprzeczałam. Dostałam zaproszenie na Koty Jesienne, to taka głupia
zabawa, wiesz, wiejskie duperele. Zgodziłam się, sama nie wiem czemu, no i
upiłam się, jak głupia jakaś. Cyprian zaciągnął mnie do łóżka, znienawidziłam
go za to, bo jednocześnie zrozumiałam, że cię kocham i kochałam od samego początku,
od pierwszego zaprzeczenia. A potem…? Potem było cholernie ciężko się przyznać,
Milena groziła mi, że wszystko ci powie, a jak przyznałam się jej, że jestem w
ciąży, to mną szarpała i powiedziała, że jeśli cokolwiek ci powiem, to… - w
oczach mojej ukochanej stały łzy. – Bałam się, więc cię o to poprosiłam, ona
mówiła, że cię kocha, że będziesz jej, to było tego dnia w którym miałam tamten
koszmar. I mimo wszystko cię kocham… - spuściła głowę, nie hamując łez. –
Skończyłam – dodała, gdy zauważyła, że się nie odzywam. Wyjechałem na wózku z
kuchni do naszej sypialni, po swoje rzeczy. – Co robisz? – zapytała zdziwiona,
gdy zacząłem się pakować.
-
Myślałaś, że zostanę? – głupie pytanie, sam miałem
nadzieję, że z nią zostanę, że nic mi nie powie.
-
Nie, nie, ale bądź tu, w tym domu… Tu będzie ci
wygodnie, nie ma progów, wiesz… Ja wyjadę. Mam już wszystko spakowane,
pamiętaj, obiecałeś mi, że tu zostaniesz – powiedziała, połykając łzy wielkie
jak grochy.
-
Pamiętam – mruknąłem.
Wzięła swoją walizkę, zarzuciła na siebie ubrania,
włożyła wszystko do samochodu i odjechała.
Koniec…? – pomyślałem.
*
Po pierwsze świetnie zrobiony rozdział.
OdpowiedzUsuńPo drugie: Kamil jest sukinsynem dosłownie iw przenośni. Wiedział, wiedział że to gwałt, znał tę historię, a jednocześnie uważał to za zdradę i ją zostawia. W dodatku jest głupi! Jest na wózku, z bratem i w ciąży łatwiej im by było(to już z czysto materialistycznego punktu widzenia). Ciekawa jestem co będzie w epilogu. Nie, wiem może do siebie wrócą, choć ja widzę raczej to jako mroczny, smutny koniec Beśki(nie nie samobójstwo) ale mam taką 'wizję' Bereniki siedzącej w spódnicy w barze faceta który do niej podchodzi i idą do niej. I znów jest jak dawniej.
No ale twój epilog będzie przecież twój. A jak ty, to ty dobrze jest i dobrze i tyle.
adelstan-howard.blogspot.com
Ten rozdział bardzo mnie zaskoczył i to z kilku powodów. Nie spodziewałam się zdarzeń opisanych z perspektywy Kamila, ale biorąc pod uwagę treść rozdziału, było to konieczne. Bardzo się zdziwiłam, że jednak miałam rację - Kamil rzeczywiście wiedział o zdradzie i to właśnie był powód jego palenia papierosów. Czyli jednak te wszystkie zapewnienia w poprzednich notkach, że kocha Berenikę, nie były podświadomą odpowiedzią na wątpliwości dziewczyny, on naprawdę wiedział, co ją męczy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Kamil o wszystkim wiedział. Zupełnie nie rozumiem więc jego zachowania. Nie chodzi oczywiście o samo odejście od dziewczyny. W końcu go zdradziła. Może i była pijana, może to nie była jej wina, ale mimo wszystko wiem, że podświadomie każdy i tak potraktowałby to jako zdradę. Kamil jednak zdawał się być bardzo dojrzały, wyrozumiały i kochający. Jednak powtarzał również,że wolałby nigdy nie przeprowadzić tej ciężkiej rozmowy i tylko zignorować problem. Uważam, że nie byłoby ty dobre rozwiązanie. Ciągle myślałby o tym, że Berenika go okłamuje i nie przyznaje się do zdrady, a to tylko powodowałoby ciągłe kłótnie - dobrze, że dziewczyna o wszystkim powiedziała. Ale reakcja Kamila mnie zaskoczyła. Skoro wiedział wszystko od początku, skoro wydawało się, że wszystko wybaczył, to czemu nagle tak po prostu zmienił zdanie i stwierdził, że to koniec związku? Czy chodzi po prostu o to, że gdy doszło do rozmowy o zdradzie, wszystko wreszcie stało się realne, zbyt realne i to przeraziło Kamila?
Został tylko epilog i zastanawiam się, jak zamierzasz zakończyć tę historię. Wydaje mi się jednak, że ta para nie może żyć bez siebie i albo w epilogu ukażesz czytelnikom szczęśliwą i kochającą się Berenikę z Kamilem, albo opiszesz wszystko w taki sposób, że pozostanie nadzieja, iż tych dwoje kiedyś będzie razem.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
Rozdział jak najbardziej udany :) czytając czułam to napięcie kiedy Beśka opowiadała Kamilowi o tym co się stało. Swoją drogą nieźle to wymyśliłaś.. mężczyzna od Cypriana dowiaduje się, że ukochana go zdradziła.. dziwne, że nie dał mu w twarz czy coś.. i dlaczego krył to w sobie tak długo. Nie rozumiem zakończenia. Kamil kocha dziewczynę i wie o zdradzie i mimo to z nią zostaję, nic jej nie mówi.. a tu nagle ona mu się zwierza, a on chcę ją zostawić.. no helloł. Wierzę z całego serca, że miłość zwycięży wszystko. I niech Kamil nie zapomina, że niedługo będzie tatą noo! :P Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń/pozorne-szczescie/
Yyy...? co ? nie żartuj. czekaj... przecież Kamil wiedział o tej zdradzie i nawet sam uznał to za gwałt. więc dlaczego chce się wynieść? najpierw miałam nadzieję że zaraz powie 'żartuje. nigdzie nie idę' ale teraz to już wszystko się może zdążyć . wszystko zależy od epilogu - jednak mam nadzieję że nawet jeśli się rozstana ty o tylko na jakiś czas a potem do siebie wrócą. przecież mają dziecko a Kamil raczej go nie zostawi bo chciał być ojcem o.O
OdpowiedzUsuńPierwszy szok - rozdział z perspektywy Kamila. Ale powiem Ci, że to naprawdę miła odmiana, chociaż wiesz przecież, że bardzo lubię Berenikę. Tak jak się już czytelnicy domyślali, Kamil faktycznie wiedział o zdradzie swojej ukochanej, nie sądziłam jednak, że Cyprian powiedział mu to właściwie nieumyślnie. Domyślam się tego szoku, kiedy odprowadził do mieszkania Beśkę po nieudanym gwałcie, z którego ją uratował... I zastał tam Kamila. Cóż, Cyprian przeszedł do tego czasu ogromną przemianę, bo chyba nareszcie przestał traktować kobiety jak przedmioty, nie mniej jego wyznanie zabrzmiało bardzo chamsko. Jak musiał poczuć się Kamil...?
OdpowiedzUsuńWszystko wydawało się takie piękne i kolorowe: przygotowania do świąt, wspólna Wigilia, pojawienie się Karola-Mikołaja, który obdarował wszystkich prezentami. Owszem, nad bohaterami cały czas wisiała ta nieprzyjemna mgiełka, jednak odsuwałam ją od siebie tak długo, aż to możliwe. Ale wreszcie Beśka wyznała całą prawdę... W myślach stałam obok niej i trzymałam ją za rękę, bo wiem, ile wysiłku kosztowało wypowiedzenie tych wszystkich trudnych słów. Jednak reakcja Kamila to było coś, czego się kompletnie nie spodziewałam. Sądziłam, że podejdzie do Bereniki, przytuli ją i powie, iż wiedział o wszystkim od dawna, jedynie czekał na prawdę z jej ust. Tymczasem on chciał się wyprowadzić, a wreszcie pozwolił odejść jej! KAMIL, COŚ TY ZROBIŁ, DO CHOLERY? NIEDŁUGO BĘDZIESZ OJCEM, WIEDZIAŁEŚ O WSZYSTKIM WCZEŚNIEJ, A JEDNAK NIE WYBACZYŁEŚ? Ta kobieta Cię kocha najmocniej na świecie...
Nie ogarniam, że to ostatni rozdział. Trzymam się resztek nadziei, iż w epilogu wszystko się jednak ułoży ;c
Pozdrawiam :*
No chyba nie O_o Kamil, ty debilu! Bo już tak muszę powiedzieć. Skoro ten facet wiedział o zdradzie, czemu gdy Berenika wyznała mu prawdę, chciał wyjechać? O_o Ja na jego miejscu byłabym bardziej zdenerwowana, gdybym usłyszała to z ust Cypriana. To wtedy zrobiłabym niemałą awanturę, a nie teraz, w Boże Narodzenie. Beśka się odważyła, a tu takie coś O_o No ja nie mogę! Ona jest w ciąży, Kamil nie powinien jej zostawiać, bez względu na wszystko. Rozumiem, że ciężko było mu o tym słuchać, jednak skoro już wiedział o wszystkim, powinien przyjąć to nieco bardziej łagodnie. I do tego pozostaje kwestia Maksa, która zżył się z główną bohaterką.
OdpowiedzUsuńNo nie uwierzę, jeśli nie napisałaś happy endu xD Gdzieś w głowie wtedy dopiszę sobie inne zakończenie xD hah nie no, żartuję oczywiście, jednak liczę, że wkrótce wszystko się ułoży, Kamil i Berenika wrócą do siebie, przecież tak strasznie się kochają!!
Ale jestem zła na Kamila...
Hah! I zgadłam! On wiedział xD
Przepraszam za ten chaotyczny komentarz. Rozdział wstrząsający. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Pozdrawiam :* (i czekam na happy end!)
Boże ale wielka szkoda że to już koniec... uwielbiam twoje opowiadanie :(.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://kara-bra.blogspot.com/ dopiero zaczynam więc proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam :D